Luminarze na żołdzie u Pospieszalskiego. O szaleństwie"GW"
To, jak niebywałą niegdyś radość u "obrońców" wolności i pluralizmu z ul. Czerskiej wywołało wyrzucenie z TVP "ostatniego Mohikanina" - Janka Pospieszalskiego, potwierdzają ich przeraźliwe reakcje, będące efektem druzgocącej informacji o "odwieszeniu" panów prezesów: Orła i Tejkowskiego.
W popłochu kilka oczywistych tekstów "wysmażyła" Agnieszka Kublik. Te pseudoinformacyjne pod pseudonimem ("knysz" <bardzie by pasowało "a kysz, a kysz!>).
Dzieło "knysz-a" kontynuuje wezwany naprędce Jacek Fedorowicz. Chyba go zlecenie zaskoczyło, bo zamiast lekkiej, znośnej satyry, otrzymujemy WSZYSCY sążnistego klapsa.
Nie żartuje. Tym razem "Wyborcza" nie bije - że tak powiem - dyżurnie, tylko katolików, patriotów, konserwatystów, tradycjonalistów, kler; dostaje się na równi "ichnemu" (niegdyś?) elektoratowi "luminarskiemu".
Z resztą oceńcie sami.
Jacek Fedorowicz tak "zabawnie" kreśli scenariusz, jaki zrealizują "za chwilę" Orzeł i Tejkowski:
"Zmiana ramówki. "Warto rozmawiać" zaczyna się w każdy poniedziałek o ósmej rano i trwa do późnych godzin nocnych w piątek.
Weekendy Jan Pospieszalski ma wolne, zastępuje go Anita Gargas, prowadząc rozrywkową wersję programu "Misja specjalna". W pierwszych odcinkach - panowie Meller i Karolak, a w następnych dalsi luminarze, którzy zdecydowaliby się publicznie oświadczyć, że nie zagłosują na PO.
Szefem "Wiadomości" zostaje poseł Karski.
Na te zmiany rzecz jasna wyrazić musi zgodę koalicjant. Tu może być pewien kłopot, ale przecież zawsze można argumentować, że nic tak nie zdenerwuje Platformy jak Pospieszalski, że ponadto PiS znacznie lepiej potrafi robić propagandę niż lewica, która owszem, miała przed laty swego wybitnego specjalistę Jerzego Urbana, ale Jarosław Kaczyński wszystkie jego umiejętności przejął i udoskonalił, czego najlepszym dowodem jest to, że wciąż utrzymuje wysokie notowania, choć na zdrowy rozum już od dawna powinien pędzić spokojne życie gdzieś na pustkowiu. Te i inne argumenty mogą przekonać Grzegorza Napieralskiego, jako że nic nie łączy bardziej niż wspólny wróg. Obok troski o telewizję publiczną, oczywiście."
Meller i Karolak, biedacy, zadarli z mistrzem, legendą, kolesiem Polańskiego, pupilkiem Barei, założycielem (wespół z Cybulskim i Kobielą) kultowego, studenckiego teatru Bim-Bom.
Być zruganym, przez kogoś takiego, w taki sposób? Symboliczne. Czy można wyobrazić sobie w III RP gorszą potwarz, niż "sprowadzenie" celebryty do programu twórcy "Solidarnych 2010", faszysty, ksenofoba, oszołoma? "Czerska" się radykalizuje: "kto nie z nami, ten przeciwko nam". Czy przywoła powątpiewających do porządku???
Mnie, szczerze mówiąc, te dylematy średnio kręcą. Nieco śmieszą, fakt. Taka malutka satysfakcja.
Bardziej interesujące są dalsze "żarty" Federowicza (wszak pointa musi powalić, no nie?). Pan Jacek uznał, że J. Kaczyński w propagandowych trikach już dawno przerósł klasyka Urbana. No bo jakże wytłumaczyć czytelnikom te 30% dla PIS? To musi być wynik...no...jakichś diabelskich sztuczek zapewne...
Mag "Michnik" już na początku lat 90 wysłał Kaczorów na pustkowie. Zaklęcie nie zadziałało. Jak to mozliwe? - tego Federowicz już chyba nie zrozumie nigdy.
Tą bezradność intelektualną Fedorowicza czytam jak napotkany przebiśnieg. Symptom przełomu. Kaczyński rozpoczął marsz po zwycięstwo. Oby, dla dobra Rzeczypospolitej. Piękny byłby (będzie?) prezent na rocznicę 10 kwietnia...
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz