„Dzień Żołnierzy Wyklętych” – święto kłopotliwe w III RP
Jerzy Vaulin
Od 1943 – członek oddziału OP-11 Kedywu AK na Rzeszowszczyźnie
1946 – 68 - agent UB ps „Mewa”, „Zuch”
1963 – „Brązowy Smok Wawelski” za film dokumentalny p.t. „Odra”
1966 – Wyróżnienia Ministra Obrony Narodowej za film „Z jasnego nieba”
1979 – Wyróżnienie Ministra Obrony Narodowej za film „Żołnierskie posłanie”
Dziennikarz; Po prostu, Sztandaru Młodych, Trybuny Dolnośląskiej, Głosu pracy. Autor ponad 20 filmów zrealizowanych w wojskowej wytwórni filmowej „Czołówka”.
„Piękny” życiorys, spokojna starość, sędziwego dziś, bo już 85 letniego pana dożywającego spokojnie swoich dni w Warszawie.
***
Major Antoni Żubryd „Zuch” 1918-1946. Postrach żołnierzy KBW, działaczy PPR i funkcjonariuszy UB, MO, NKWD.
Jego walka z importowanym komunistycznym porządkiem to jeden z mnóstwa dowód na to, że po wojnie nie toczyła się w Polsce żadna wojna domowa jak głoszą komuniści Pastusiak, Wiatr czy Iwiński. Bez wsparcia sowieckich bagnetów naród zmiótłby dość szybko to szemrane towarzystwo miejscowych zdrajców i sprzedawczyków.
PRL-owska propaganda zrobiła z Żubryda bandytę, sadystę i zwykłego złodzieja. Mimo niezliczonych obław i zasadzek „Zuch” ciągle umykał, zadając komunistom bolesne straty.
To on zlikwidował szefa sztabu 8 Dywizji Piechoty ppłk Teodora Rajewskiego i szefa Wydziału Polityczno-Wychowawczego tej samej dywizji mjr Abrahama Premingera.
Rozbijanie posterunków milicji, likwidowanie konfidentów, zasadzki na funkcjonariuszy UB, NKWD i PPR to chleb codzienny oddziału „Zucha”. Oddział Żubryda osłaniał również miejscową ludność przed bandami UPA oraz rozprawiał się z rodzimymi bandytami podszywającymi się pod partyzantów, a nawet pod jego własny oddział.
To spotkało między innymi Franciszka Paducha z Pisarowic, który pomimo tego, że został uwolniony z aresztu UB przez Żubryda, zajął się złodziejstwem i napadami podszywając się pod swego wybawcę. Wyrok wykonał „Zuch” osobiście.
Powoli stawał się wrogiem nr 1 komunistycznych władz, a brak powodzenia KBW i UB w urządzanych obławach i zasadzkach zmusił komunistów do posłużenia się agentem o pseudonimach „Mewa” i identycznym jak mjr Żubryd, „Zuch”.
Był nim wspomniany na początku Jerzy Vaulin posługujący się w podziemnym oddziale pseudonimem „Bronek”.
Musiał działać szybko, gdyż Żubryd widząc zaciskającą się coraz bardziej nad jego oddziałem pętlę postanowił przedostać się do Austrii.
24 października 1946 r. w okolicach wsi Malinówka, wybitny dokumentalista z czasów PRL wywabił dowódcę do lasu pod pretekstem przygotowania trasy ucieczki i zastrzelił go podstępnie i z zimną krwią ze swojego browninga kaliber 7,65 mm.
W ten sam sposób postąpił z żoną majora Janiną będącą w ósmym miesiącu ciąży.
Teściowa i czteroletni syn Żubrydów wylądowali w rzeszowskim zamku, katowni UB.
Po pięćdziesięciu latach, kiedy nastąpiło przedawnienie, morderca napisał list do syna Żubrydów opisując swoją zbrodnię dumny ze spełnionego obowiązku.
„Nie czuję pokuty, jest to moje największe bojowe przeżycie, zakończone zwycięstwem”.
„mogę cynicznie mówić np. że lubię zabijać ludzi, ale to lubienie ulega przedawnieniu”.
Iwona Bartólewska nakręciła na ten temat film, o losach którego tak pisała Gazeta Wyborcza.
Gazeta Wyborcza, 17 – 18 marca 2001, P.G.
”List do syna” leży na półkach TVP
„[...] Do emisji jednak nie doszło. Stało się tak za sprawą listu do telewizji, napisanego przez Jerzego V. Stwierdził on, że film jest obarczony wadą prawną, polegającą na tym, że autorka nie zapłaciła mu honorarium autorskiego za wykorzystany w filmie „utwór literacki”, za jaki V. Uznał swój list do syna zamordowanych Żubrydów.”
Gazeta Wyborcza, 4 maja 2001, Lidia Ostałowska
List do syna
„Iwona Bartólewska odrzuca łatwe i pocieszające interpretacje. Banalne stwierdzenie, że historia od wieków plącze polskie życiorysy, nie zadowala jej. Film „List do syna” stawia pytanie o moralność i próbuje na nie odpowiedzieć.”
A co na to wymiar sprawiedliwości?
Dziennik Bałtycki, 16 marca 2001
Brak podstaw do śledztwa
Maciej Schulz. Prokurator gdańskiego oddziału IPN: „konfidenci, informatorzy i nieformalni współpracownicy UB są, według polskiego prawa, traktowani jako zwykli obywatele.”
Syn Żubryda, Janusz nie zrobił wielkiej kariery i jako potomek „zbrodniarza”, zmienił nazwisko na Niemiec, należące do przybranych rodziców. Temat Żubrydów w jego nowej rodzinie był zakazany, aby chronić chłopca i nie budzić w nim duszy buntownika.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz