Przedwczoraj Der Spiegel nazwał Polskę krajem cudu gospodarczego. Nie uzgodniono tego chyba do końca z naszym premierem, który przecież ten cud nazwał niedawno zieloną wyspą. Ale mniejsza o to.
Spiegel mówi o nas jak o zacofanym kiedyś kraju, który pod stabilnymi rządami Tuska dziś rozkwita. Na poparcie tej polsko – niemieckiej tezy tylko jedno zestawienie: przed wejście do Unii w Polsce szalało 20- procentowe bezrobocie. Z powodu polskiego cudu jest ono dziś zdaniem Spiegla na poziomie 8 procent.
Wczoraj rodzimy GUS podał dane o sytuacji gospodarczej w Polsce w pierwszym miesiącu bieżącego roku. W rolnictwie nastąpił wzrost cen większości podstawowych produktów. Wzrost cen konsumpcyjnych osiągnął poziom 3,8 procent. Natomiast – uwaga - bezrobocie przekroczyło poziom 13 procent, co w liczbach bezwzględnych oznacza ponad 2.000.000 ludzi bez pracy. Dwa miliony. W warmińsko – mazurskim, co piąty mieszkaniec nie ma pracy.
Ale postęp też jest. W pierwszym miesiącu roku budżet państwa wydał o 2,8 miliarda więcej, niż zarobił.
Polski cukier, zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej zlikwidowaliśmy w Polsce już przed paru laty. Dziś światowe ceny cukru biją ponoć rekordy i na eksporcie można byłoby zarobić krocie.
Polityczni geniusze chwalili się sukcesem dopłat bezpośrednich do rolnictwa. Dziś wiadomo, że wynegocjowanie dopłat do hektara było katastrofalnym błędem. Polski rolnik inkasuje bowiem europejskie pieniądze nie w zależności od produkcji z hektara, ale od ilości posiadanych hektarów ziemi. A posiadając nie musi produkować. Europejską produkcję zboża, mięsa, mleka, kapusty, pomidora zapewnia nam rolnik niemiecki, francuski, czy hiszpański, który nie dość że dostaje trzy razy większe dopłaty, (12 miliardów euro dostają rocznie francuscy rolnicy) to ma zyski ze sprzedaży swoich produktów.
Tak samo było kiedyś z ogłoszeniem w Polsce śmierci konwencjonalnych źródeł energii. Wygaszono (cóż za piękne słowo rodem z piekła) kilka kopalni, które byłyby dziś niemal kopalniami złota w obliczu kryzysu paliw płynnych w związku z burzą polityczną w krajach arabskich.
A co zrobiliśmy w Polsce z produkcją stali?
Czy jest jeszcze w kraju należąca do nas cementowania?
Czy na stoiskach w hipermarkecie można jeszcze znaleźć rybę z Bałtyku?
A Fabryka Samochodów Osobowych, która przy całkowitej bierności rządu traci 1.000 miejsc pracy?
A Bielsko, które na zarządzonej przez Berlusconiego dyslokacji, przy całkowitej bierności polskiego premiera tracą produkcję fiata 500?
Wczoraj mogliśmy się dowiedzieć, że samorządy w Polsce chcą zlikwidować około 500 szkół różnego stopnia. Proszę zwrócić uwagę kto: samorządy. Tusk od czterech lat powtarza, iż jego rząd deleguje wszelkie zadania państwa i jak Lenin oddaje władzę w ręce ludu, samorządom. Szpitale to samorządy, szkoły, to samorządy, bezpieczeństwo, samorządy. Państwo odcina się zdecydowanie od jakichkolwiek zobowiązań względem obywateli. Państwo, aby zapewnić sobie elektorat zapewniło chyba dwa lata temu znaczne podwyżki płac dla nauczycieli. Dziś samorządy likwidują szkoły. Kto więc zapewni naiwnym nauczycielom nie tylko wypłatę podwyżek, ale wypłatę jakiegokolwiek wynagrodzenia, gdy samorządy zlikwidują w Polsce 500 szkół? A jaka to skala tych 500 szkół? Niech każda z nich zatrudnia tylko 20 osób: woźne, sprzątaczki, kadra nauczycieli. Daje to w skali kraju likwidację 10.000 stanowisk pracy.
A ilu młodych ludzi uczy się w takiej szkole. Niech będzie średni setka. Daje to 50.000 zdezorientowanych, sfrustrowanych młodych ludzi, których państwo pozbawia fundamentalnego prawa do nauki. Ale po co mają się oni uczyć? Przecież Polska najwyraźniej zwija interes.
W założeniach Unii Europejskiej mamy stać się krajem z ludnością kilku milionów obywateli, którzy stanowić będą fachową siłę roboczą dla producentów we Francji, Niemczech, Irlandii, Włoch.
http://krytykexprofesso.salon24.pl/281408,tusk-redukuje-polske
1 komentarz
1. Szkoła Podstawowa w Smolanach w gminie Puńsk zostanie zlikwidowa
W 2011 roku ma zostać zlikwidowana Szkoła Podstawowa w Smolanach, gdzie uczy się 13 dzieci - 12 uczniów w podstawówce i jedno dziecko w oddziale przedszkolnym. Szkoła w Smolanach jest jedyną szkołą gminną, gdzie uczą się tylko polskie dzieci. Gmina dopłaca do niej rocznie 250 tys. zł. Radni gminy Puńsk uznali, że należy zlikwidować placówkę ze względów finansowych. Pozostanie tam jedynie wiejska świetlica dla dzieci.
Radni nie zgodzili się jednak na plan likwidacji w 2012 roku dwóch litewskich szkół w Widugierach (9 uczniów) i Przystawańcach (8 uczniów). W planach wójta była także ewentualna likwidacja w 2013 roku szkoły z litewskim językiem nauczania w Nowinnikach (29 uczniów). Wójt Witold Liszkowski chce wszystkie dzieci dowozić do szkoły w Puńsku. Wójta zaskoczyła decyzja radnych, którzy nie zgadzają się na jego plan zamknięcia placówek.
http://www.rp.pl/artykul/17,617467.html
Gminy mogą do 28 lutego zgłaszać do kuratorium informacje o planach likwidacji szkół od września.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl