Premier samochwała
Centrum Informacyjne Rządu niczym ministerstwo propagandy poleciło wszystkim resortom przygotowanie w trybie pilnym listy sukcesów, którymi rząd Donalda Tuska mógłby się pochwalić przed wyborami
Wybory za pasem, więc szef Centrum Informacyjnego Rządu Igor Ostachowicz postanowił zmobilizować wszystkie ministerstwa i instytucje podległe premierowi, by podsumowały swoją działalność i przedstawiły dokonania, którymi mogą się pochwalić. Urzędnicy mają pokazać to, co ułatwiło ludziom życie, a w szczególności to, czego nie udało się dotychczas zrobić żadnemu innemu rządowi. "Nasz Dziennik" ma propozycję: podwyżka VAT do 23 procent.
Już niedługo opinia publiczna ma zostać zasypana informacjami o sukcesach rządu. Resortów, poszczególnych ministrów, agencji, firm i instytucji, za które odpowiada. Ale nie będą to oczywiście wiadomości o likwidowanych połączeniach kolejowych, podwyżkach cen, podwyżce podatku VAT, wzroście bezrobocia, spadku wartości złotówki, niepokojącym zadłużeniu, fatalnym stanie sił zbrojnych etc. Nadchodzą wybory, sondaże pokazują coraz gwałtowniejsze spadki poparcia dla Platformy, a poziom ocen negatywnych dla gabinetu kierowanego przez premiera Donalda Tuska przekroczył 60 procent.
- Dostaliśmy z Centrum Informacyjnego Rządu polecenie, by zebrać informacje na temat działań poszczególnych ministerstw i jednostek im podległych, którymi można będzie się publicznie pochwalić - mówi chcący zachować anonimowość urzędnik jednego z ministerstw. Jak podkreśla, sprawa jest pilna.
Informacje o sukcesach mają być przedstawiane w trzech wariantach. Po pierwsze, czy działania rządu wpłynęły na zmiany w życiu ludzi. Chodzi o deregulację przepisów, zniesienie jakichś zbędnych formalności, opłat, komplikacji biurokratycznych. Po drugie, jakie oszczędności zostały poczynione w ciągu ostatnich trzech lat, a więc ile zaoszczędzono środków, na czym, w jaki sposób i ilu urzędników zwolniono. W 2009 roku rząd eksploatował historie o poważnych oszczędnościach. Jednak eksperci mają inne zdanie na ten temat.
- Na potrzeby PR-owskiej działalności rządu można tworzyć dowolne statystyki. Dane GUS pokazują, że w ciągu ostatnich 5 lat zatrudniono około 120 tys. urzędników, bo o tyle wzrosła liczba etatów - podkreśla prof. Krzysztof Rybiński, ekonomista i wykładowca ze Szkoły Głównej Handlowej. Jak wyjaśnia, w pierwszych trzech kwartałach 2010 roku liczba etatów w administracji, MON i ZUS wzrosła o 30 tysięcy, dlatego - jak zaznacza - nie ma dziś mowy o oszczędnościach. - Jeżeli urzędy znajdą u siebie jakieś oszczędności związane z redukcją zatrudnienia, to będzie to jedynie cud statystyczny - dodaje były wiceszef Narodowego Banku Polskiego.
Po trzecie, rządowi propagandyści będą chcieli nagłośnić, jakie problemy większego kalibru, takie, które nie dotykają bezpośrednio szarego człowieka, ale które były często znane z mediów, zostały w ciągu minionych trzech lat rządów rozwiązane.
- Szczególna jest jednak sugestia, by znaleźć takie sprawy, których załatwienie ciągnęło się latami i dopiero za rządów koalicji PO - PSL zostało rozwiązane pozytywnie i z korzyścią dla ludzi - dodaje nasz informator. Ściągawka mówi wyraźnie, że chodzi o wykazanie tego, czym można się pochwalić. Zapytaliśmy w takim razie, kiedy i w jaki sposób rząd będzie chwalił się swoimi sukcesami i co będzie chciał pokazać jako swoje największe osiągnięcie. Jednak rzecznik rządu nic nie wie o tej akcji i odsyła do Centrum Informacyjnego Rządu. - Skoro CIR, to proszę rozmawiać z kimś od ministra Ostachowicza - tłumaczy asystentka rzecznika rządu Pawła Grasia. Igor Ostachowicz to wszak opoka, na której Donald Tusk oparł swoje rządy. Specjalista od marketingu od kilku lat kreuje dziesiątki narracji, sprytnie kieruje uwagę mediów na sprawy mniej ważne, by przykryć to, co istotne. Sporo pisano o tym, że jego nieobecność na początku roku sprawiła, że Donald Tusk, a tym samym cały rząd, pozostał sam na sam z raportem MAK.
Politycy opozycji oczywiście z pomysłu się śmieją. - Choćby nie wiadomo jak zaklinali rzeczywistość, to ludzi nie są w stanie oszukać. Mamy dziś największe od 10 lat podwyżki cen i drożyznę, rekordowe ceny paliwa, a do tego podwyżkę podatków - argumentuje Mariusz Kamiński - poseł PiS.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz