POLITYKA TO DZIAŁANIE DLA WSPÓLNEGO DOBRA

avatar użytkownika mamakatarzyna

Już słyszę ten śmiech po przeczytaniu tytułu. Może nawet kto zapyta; skąd się takie nieżyciowe oszołomy jak mama Katarzyna b...

Już słyszę ten śmiech po przeczytaniu tytułu. Może nawet kto zapyta; skąd się takie nieżyciowe oszołomy jak mama Katarzyna biorą?
Od wieków wiadomo przecie, że polityka to…


Dlaczego zabieram głos, choć wielu mądrzejszych już o tym napisało tomy i nie byli od rozmyślań przy zmywaku, tylko filozofami, uczonymi, geniuszami strategii osiągania celów?

Powód oczywisty. Często tomy mądrych zdań leżą w bibliotekach przykurzone pyłem czasu, a my tu posługujemy się zdrowym rozsądkiem, obserwacją i własnym wyobrażeniem; kim jest polityk, czym jest polityka?
Igor Czajka, jak zdecydowana większość ludzi nie tylko w Polsce, już na wstępie rozważań - Co to właściwie znaczy sprawa polityczna?
( http://igor.czajka.art.pl/ ) definiuje na swych blogowych deskach, czym jest polityka.

Polityka to sztuka osiągania celów. A cele osiąga się drogą konsensusu.

Dodałabym tu - lub manipulacji, nacisków lobbystów, kruczków prawnych, przekupstwa, wykorzystywania „blondynek”, zwyczajnego nieuctwa, ludzkich emocji i …. Można jeszcze tak długo. Konsensus ten ma więc kanty, kąty, wiraże ludzkich słabości, uwarunkowań, problemów i powiązań.
Stąd szoku czasem doznają ci, którzy porównują deklarowane poglądy polityczne z głosowaniem w Sejmie.

Polityka to dążenie do zdobycia władzy. – definiuje dalej Igor. Niektórzy twierdzą nawet, że to jest jedyny cel.


Czy „polityka jest sztuką osiągania celów”, „osiągania władzy”? Nie można temu zaprzeczyć. To oczywiste, ale celem dla polityka (posłużmy się tu przykładem Igora, najważniejszym w tej chwili dla nas Polaków) nie będzie wyjaśnienie przyczyn katastrofy, lecz obrona dzięki tym ustaleniom bezpieczeństwa państwa, jej przywódców i obywateli.
Śledztwo należy do wymiaru sprawiedliwości, wnioski i działania należą do polityki. Mają jednak rację wszyscy, którzy twierdzą, że „kwestia wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej jest kwestią polskiej racji stanu, której nie można rozpatrywać w kategoriach doraźnej polityki”.

Dlatego polityk ma obowiązek czuwać, by przebieg śledztwa był rzetelny, obiektywny i skrupulatny, wolny jednak od nacisków tegoż polityka i innych. W tym sensie katastrofy nie wolno nam oddzielić od polityki.


Nie dajmy jednak pomieszać sobie pojęć, bo nigdy, mimo najszczerszych chęci, wielkich ideałów i celów, nie uporządkujemy naszej Ojczyzny. Nie przyjmujmy za oczywistość definicji, które wynikają nie z prawdy, lecz z utrwalonej propagandy.

Czym my się będziemy różnić od lewicy, jeśli przyjmiemy i zastosujemy taką definicję polityki? Nie mylmy też metod z celami polityki.

Jeśli polityka jest tylko "sztuką osiągania celów i władzy”, to w żaden sposób nie możemy się dziwić, że tak a nie inaczej uprawia tę "sztukę" PO czy SLD. Odwołują się do swoich elektoratów, by zdobyć władzę.

Jeśli mówimy o racji stanu, patriotyzmie, rozwoju ojczyzny; duchowym, gospodarczym i społecznym, to nie posługujmy się przykrojoną do współczesności definicją Machiawelego, bo też okaże się, że to były tylko słowne atrapy do przyciągnięcia określonego elektoratu. Efekty takiego „skutecznego osiągania władzy” - to obietnice bez pokrycia i głosowania niezgodne z programem, to oszukiwanie wyborcy, to osiąganie celów w przymierzu z wrogami Polski.

Czy prędzej, czy później wyborca zorientuje się, że potraktowano go jak maszynkę do głosowania, że zrobiono go w konia, że dla polityka nie przedstawia żadnej wartości jako człowiek i obywatel. W konsekwencji głosuje tyłkiem na kanapie na tych, którzy nie mają żadnych celów jak tylko własny interes.

Najdrastyczniejszym przykładem skutków polityki polegającej jedynie na skutecznym osiąganiu celów jest dojście Hitlera i Stalina do władzy. Czy rewolucjoniści z „Płomieni” Brzozowskiego mogli przypuszczać, że ich młodzieńcze marzenia o sprawiedliwości pogrzebią miliony ludzi? Czy pangermaniści głoszący patriotyczne i nacjonalistyczne hasła, mogli przypuszczać, że zawłaszczy je sobie nazizm i wymorduje miliony ludzi?
A jednak stało się to, bo moralność w polityce uzależniono od skuteczności.

Czy członkowie „Solidarności” mogli przypuszczać, że po latach postulaty stoczniowców i program organizacji nazwany zostanie nierealnym marzycielstwem, a ojczyzna będzie zdemolowana gospodarczo i kulturowo przez tych samych, którzy wtedy podkulili ogon?

A stało się tak. Zapomnieliśmy, że nasze pojęcie polityki miało wówczas ludzką twarz. Człowiek i Ojczyzna byli jej podmiotem.

Ale nie tylko krótka pamięć jest naszą winą, to przede wszystkim podporządkowanie doraźnym celom politycznym moralności.

Jeśli chcemy mówić o obronie ojczyzny, jej suwerenności, rozwoju gospodarczym kulturalnym i intelektualnym Polski, jeśli drogie są nam ideały wolności, nie zaczynajmy od niszczenia tego, co jest istotą polityki i co ją odróżnia od układów i mafijnych działań.

Przywróćmy jej klasyczną definicję:
POLITYKA TO DZIAŁANIE DLA WSPÓLNEGO DOBRA
Dopiero po ustaleniu, co jest naszym, Polaków dobrem, możemy dyskutować, jak skutecznie realizować cele i za pomocą jakich metod. Jak daleko wolno nam pójść w politycznym konsensusie.
Nie da się bowiem polityki oddzielić od etyki. Odrzucenie zasad w polityce jest też działaniem moralnym, bo zło i dobro jest pojęciem etycznym. Skuteczność tylko drogą realizacji dobra lub zła.
Zła w polityce mamy już ponad naszą wytrzymałość. Pora teraz na DOBRO.


Post scriptum 1 i 2

Nasze wyobrażenia o polityce i politykach czasem badają socjologowie. Warto im się przyjrzeć. Polecam tu gorąco wykład z 184 audycji Niepoprawnego RadiaPL

http://www.4shared.com/audio/VAXh9IjO/Wyklad-B_Fedyszak-Radziejowska.html
O autorytecie w polityce 22 stycznia 2011 r. w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu na sympozjum naukowym -„Oblicza autorytetu” mówiła dr Fedyszak – Radziejowska.

Jeśli o tym wspominam to nie dla reklamy audycji, bo ona już w archiwum radia i każdy może sobie w dowolnym czasie posłuchać, ale dlatego, że ten wykład może być przyczynkiem do naszej dyskusji o polityce.
Zapewniam, że również nam, mającym w polityce serce po prawej stronie, może nadwyrężyć ugruntowane w nas stereotypy.

I jeszcze jedno: Moja notka nie jest dyskusją z wymową notki Igora, a jedynie z definicją, której użył dla wyjaśnienia. czym jest sprawa polityczna. Na marginesie Jego rozważań mogłam wreszcie powiedzieć, jak rozumiem politykę, a jakoś nie było ku temu okazji. Wyrazić swoją dezaprobatę dla zawężania definicji polityki i ograbiania jej z sensu, który nadała mu już starożytność, a którą tak pięknie nam onegdaj w Gdańsku na Zaspie, w Sejmie i nie tylko tam, wykładał Jan Paweł II.

napisz pierwszy komentarz