...Dlatego kocham kino!

avatar użytkownika Errata

FILMÓWKA -Powieść o ŁÓDZKIEJ SZKOLE FILMOWEJ

Jest rok 1966 do Łodzi przyjechał aktor Kirk Douglas!

Kirk Douglas wyszedł na boisko

i ujrzał beczki z napisem"dynamit"

jak również na płocie wielki list gończy:

"Poszukiwany Kirk Douglas-nagroda 1000$"

Jerzy Bossak: Spotkałem go w Warszawie na przyjęciu.Był niepocieszony,ponieważ nie doszło do jego spotkania z Gomułką.Ty nie jesteś politykiem,Gomułka nie jest aktorem,nie ma miedzy wami płaszczyzny porozumienia.Nie wiem,czym się tak martwisz,takie spotkanie nie byłoby ciekawe ani dla ciebie,ani dla niego-powiedziałem i zaprosiłem go do Łodzi. Uznał to za dobry pomysł.

Feridun Erol: -Pisałem akurat wtedy musical"Western" dla teatru 7.15 w Łodzi.Wykombinowałem wiec,ze będziemy się z nim obchodzić jak z kowbojem.Zaprojektowałem dekoracje. Postawilismy siedem czy osiem kamer.Znalismy dokladnie plan jego pobytu w Szkole.Nie mielismy jednak zadnej pewnosci,czy wezmie udzial w zabawie.Czekalismy wiec z bijacym sercem.W koncu jest.Pod schody palacyku podjezdza ford mustang,w ktorym siedzi Kirk Douglas z zona i ludzie z amerykanskiej ambasady.Podbiegaja dziewczyny z kwiatami,gra orkiestra.Zaczyna sie wielka feta.

Jerzy Bossak: -Jak wysiadł z samochodu to osłupiał...

Kirk Douglas: Sądziłem,ze będzie to uczelnia w stylu Amerykańskiej Akademii Sztuk dramatycznych-intelektualna,akademicka.Tymczasem ujrzałem wszędzie makiety mojej postaci i studentów ubranych po kowbojsku,strzelających z pistoletów na powitanie.Uważali Kirka Douglasa za króla kowbojów.Byli przekonani,ze jestem największym kowbojem na świecie.Pomyślałem:czy nie interesuje ich zupełnie,kim naprawdę jestem?Wiedzieli kim jestem:gwiazdorem filmowym.

Feridun Erol: Tłumaczył Dawid Williamson,a na sali siedzieli studenci poprzebierani za kowbojów,wiec już zaczęła się robić atmosfera.

Jerzy Bossak: -Pod koniec dyskusji Douglas powiedział do mnie,ze nigdy nie zetknął się z tak inteligentnymi studentami.Zobaczysz za chwile,ze nie jest tak dobrze jak myślisz-odpowiedziałem.

Kirk Douglas: -Przyprowadzili pięknego,ogromnego białego konia,abym go dosiadł.Podszedłem do tego gigantycznego rumaka bardzo ostrożnie.Co to za koń?-pomyślałem.Lubie sprawdzac takie rzeczy.Jednak nie moglem stracić twarzy.Dosiadłem wierzchowca.

Jerzy Bossak: -dosiadł konia i zażądał,żeby go studenci przebrani za kowbojów próbowali go z niego zrzucić wszelkimi sposobami.Pokazywał,jak markuje ciosy w walce na pięści.W naszym miasteczku zaczął się prawdziwy western. Grala orkiestra,dziewczyny piszczały,obdarowując go bukiecikami.Kon miał na grzbiecie kowbojskie siodło...a kamery wszystko rejestrowały.

Kirk Douglas: Studenci przebrani za kowbojow zaatakowali mnie ze wszystkich stron jak na filmie.Ale nie bylo scenariusza ani ukladu choreograficznego-tylko rozhisteryzowany tlum.Mysleli:Wielki Kirk Douglas Niezwyciezony.Musilem byc bardzo opanowany.Jeden z polskich kowbojow zblizyl sie do mnie z obledem w oczach.Kopnalem go prosto w twarz i powalilem na ziemie.Pojawił się inny facet i-udając wesołość-musiałem sztormować go lockiem w gardło.I jeszcze powalić kilku innych facetów.W przeciwnym razie zrzuciliby mnie z konia i zapewne stratowali-mnie i moja reputacje.Nie wiem,co by zrobili,gdyby John Wayne tam był.

Feridun Erol: Nie znaliśmy wówczas słowa "happening",

ale to byl happening.

Byliśmy w Szkole uczuleni na formy nietypowe,na improwizowanie.

Jeśli film o Douglasie odwoływał się do czegoś

,to na pewno do etiudy Polańskiego "Rozbijemy zabawę".

Film został ukończony,ale nie wszedł do normalnego obiegu.Były to czasy,kiedy źle widziano filmy o amerykańskich aktorach,do tego jeszcze żydowskiego pochodzenia.Otrzymaliśmy natomiast nagrody na przeglądach i festiwalach za granica.

Jerzy Bossak: Wezwano mnie do KC i zaczęło się:

Co to za cyrk robicie,

gdy przyjeżdża jakiś amerykański aktorzyna?

Jak przyjeżdżają goście z ZSRR,takich numerów nie ma nigdy...

Zdenerwowany,odpowiedziałem:

Dobrze,jak przyjedzie Chruszczow,

powiesimy list gończy:

"Poszukiwany Chruszczow,nagroda 10 tysięcy rubli".

napisz pierwszy komentarz