Tusk chce zagrać z Putinem w pokera. Ale jakie ma karty?

avatar użytkownika PiotrCybulski

Ostatnio MAK (rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy) i jego szefowa Tatiana Anodina, zrobili z Tuskiem to, co parę pięknych miesięcy temu Pudzianowski zrobił z Marcinem Najmanem na gali MMA. Tusk został znokautowany i posłany na deski. Niektóre z gazet, które Tuskowi starają się sprzyjać, nieco to umniejszyły, nazywając ów miażdżący cios, spoliczkowaniem.

Tusk został upokorzony, tym samym, upokorzona została Polska. Nie pierwszy to przypadek i zapewne jeszcze nie ostatni. Został upokorzony na własne życzenie, bo od początku ufał braciom Rosjanom jak własnej matce, nie patrząc im na ręce i zapewniając, że to uczciwi ludzie, więc ich praca oraz jej wyniki też będą uczciwe. Może chciał zagrać z Rosjanami w politycznego pokera, nie spodziewając się, że poddani jego przyjaciela Putina, potraktują go tak mocnym zestawem kart.

Polacy, ci z grupy popierającej PO, nie są przyzwyczajeni, że ich wszechmocny Premier może być tak traktowany, zatem teraz w Polskę musi pójść odpowiedni przekaz, by ludzie nie przestali wierzyć w swojego Premiera. Zatem odpowiednie organy prasowe zaczynają coś przebąkiwać o tym, że Tusk zaczyna kontratak. Tak, Najman też kontratakował Pudziana. Leżąc na deskach i strzygąc uszami.

Oczywiście, że nie kontratakował. Tusk też tego nie robi i na razie tego nie zrobi, choćby z tego powodu, że Rosjanie zawsze będą o krok przed nim. Może są od niego sprytniejsi, na pewno też pracowitsi, no i mają większą wprawę w robieniu ludzi w balona. A na pewno też wiedzą na tyle dużo, może nawet zbyt dużo, by każdą wiedzę przeciwnika przebić a nawet zablokować. W przypadku Polski zagrożeniem nie są głowice jądrowe, zagrożeniem są tony akt, będące w posiadaniu Rosjan i Tusk doskonale o tym wie.

Kiedy więc czytam w dzisiejszej Wyborczej o kontrataku Tuska, to śmiech mnie ogarnia i próbuję sobie to strzyżenie uszami wyobrazić. Kontratakuje? Mało tego. Oni napisali, że całe to obwinianie kontrolerów ze Smoleńska przez polską stronę, to jest taktyka Tuska przed rozmowami z Putinem. To Tusk potrafi z Putinem rozmawiać? Dziwne, bo o ile dobrze pamiętam, to już miał okazję niegdyś spotkać się z Carem Putinem i o mało przed nim nie klęknął. A jaki Putin ma stosunek do Tuska, to wystarczy odczytać z pozycji jaką przyjął wtedy na fotelu.

I Tusk niby teraz chce terroryzować Putina, straszyć go, podnosić stawkę, by potem niby wyjąć jakieś asy z rękawa i zebrać całą pulę? Od razu śmiem twierdzić, że taka taktyka mogła zostać wymyślona tylko przez samobójcę albo jakiegoś mitomana, sądzącego że jest najsprytniejszym człowiekiem, jakiego dotychczas ziemia nosiła. Zatem pozostaje pytanie zasadnicze: Czy jesteśmy bez szans?

Otóż nie. Jest taka możliwość, że Tusk może coś ugrać ale żeby to osiągnąć, musi spełnić trzy podstawowe warunki. Po pierwsze być szczerym ze swoim Narodem w każdej kwestii dotyczącej tragedii pod Smoleńskiem, by blokować kolejne hałaśliwe wrzutki ze strony Rosjan. Po drugie musi postawić na jedność. Byśmy z Rosjanami mogli cokolwiek ugrać, musimy mieć nie tylko rację po swojej stronie ale także musimy mieć na tyle siły, by dać się jej przebić i ją udowodnić.

A to możemy uzyskać tylko tym, że mówić o Smoleńsku będziemy jednym głosem. Tylko wtedy nasza racja będzie miała jako taką siłę przebicia i będą ją w stanie usłyszeć także za granicą. Póki co tam uważają, że winni są tylko Polacy, ich marni piloci i pijani generałowie. Więc Panie Tusk, zamiast odsądzać od czci i wiary opozycję, lepiej zacząć korzystać z owoców jej pracy i gdy pytają, to szczerze odpowiadać a gdy nie zna Pan odpowiedzi, to ich pytać.

To czy tragedia w Smoleńsku była efektem katastrofy czy zamachu i kto tutaj zawinił, to rzecz wymagająca pełnego wyjaśnienia a to możemy uzyskać tylko wspólnymi działaniami, rządzącej koalicji i opozycji, tych z prawa i tych z centrum. Tych z lewa wykluczam, toć oni ślepo w Moskwie zakochani. Dla Rosjan podzielona Polska to żaden oponent, oni czują respekt jedynie przed siłą zjednoczenia.

No i warunek trzeci. Trzeba zreorganizować naszą politykę zagraniczną, wracając na tory polityki Lecha Kaczyńskiego, czyli budowania silnego bloku wschodniego wokół Polski, na tyle skutecznie, by Rosjanie nie mogli go wybudować wokół siebie. Wtedy dla Putina będziemy w miarę sprawnym partnerem z asami w rękawie a nie przybłędą z samymi blotkami w talii, którego można pokonać w pierwszym rozdaniu, zgarniając całą pulę. Bo Putin to już taki gość, że słabych klepie po plecach a rozmawia jedynie z silnymi.

Piotr Cybulski

napisz pierwszy komentarz