Stalinizm z ludzką twarzą
rekontra, pt., 07/01/2011 - 20:40
Czy dzisiaj, skoro historia ma być nauczycielką życia, jednakże ma znaczenie, kto Stalinowi wyznawał miłość, a kto w tym czasie gnił w więzieniu, kto jako bandyta umierał w lesie, a kto w tym samym czasie pisał niestosowne felietony?
„Ocalał polską duchowość przed zakłamaniem i zdradą, przed zaślepieniem umysłu i banalnością frazesu, przed fanatyzmem i cynizmem, przed okrucieństwem i przed kapitulacją wobec okrucieństwa” – oto lead noworocznego artykułu Gazety Wyborczej.
Któż to pisze i o kim? Kto chciał polską duchowość zakłamać i zdradzić? Kto ją ocalał?
Polski wariant faszyzmu
Czytamy, że nie cierpiał nacjonalizmów, ale najbardziej nacjonalizmu polskiego, zmagał się z komunizmem. Bohater artykułu był punktem orientacyjnym dla ludzi "Polski niepokornej" i nieprawdopodobne wydawało się, że w wolnej Polsce odżyją demony, które tak długo zatruwały życie poety.
Same niedopowiedzenia, w jaki sposób zmagał się z komunizmem? Był punktem orientacyjnym? W którym roku? Dla kogo?
Tak się składa, że Polska miała prawdziwych bohaterów, setki lepszych punktów orientacyjnych. Tak się składa, że Polska na brak ludzi niezłomnych, wiernych Polsce, nigdy nie narzekała.
I czytamy o potokach nienawiści zatrutych jadem, i o zmaganiach pisarza z duchami totalitaryzmu - brunatnego i czerwonego - które zaczadziły całą niemal Europę i pojawia się „rynsztok” i kalumnie i oczywiście wykluczanie. I dowiadujemy się o młodej generacji „pryszczatych III RP”, którzy światu wartości poety - bohaterem artykułu jest poeta - przeciwstawili „narodowy radykalizm poetów okupacyjnych skupionych wokół „Sztuki i Narodu”, które to pismo było związane ze środowiskiem - „polskiego wariantu faszyzmu”.
A więc kto pisze i o kim?
Autor, to sam Adam Michnik – zresztą użyte słownictwo go zdemaskowało - który chwycił za pióro i w artykule otwierającym Rok Miłosza poczuł konieczność zaatakowania pamięci dawno nie żyjących poetów grupy „Sztuki i Narodu”, którzy polegli podczas wojny?
A bohater artykułu – to wybitny poeta, lecz o bardzo kontrowersyjnej biografii – Czesław Miłosz. I Michnik w artykule inaugurującym rok miłoszowski odgrzewa dawne spory i posługuje się słowami Miłosza o grupie „Sztuka i Naród”:
„miała program faszystowski. Kropka. Stanowiła część Konfederacji Narodu Bolesława Piaseckiego, który za ustroje idealne uznawał Włochy Mussoliniego, Hiszpanię Franco i Portugalię Salazara. Młodzi poeci tej grupy, szlachetni i bohaterscy, pisali piosenki dla Batalionu uderzenia, czyli zbrojnego ramienia wodza”.
Czy ktoś wie, co Michnikowi strzeliło do głowy, by takimi argumentami rozpoczynać rok miłoszowski? Czy z niego chce uczynić sztandar?
Dlaczego właśnie dzisiaj chce przeciwstawić Miłoszowi poetów, którzy zginęli? Prowokuje?
Takim artykułem swojego naczelnego Gazeta Wyborcza otwiera i jednocześnie czci Czesława Miłosza i rok miłoszowski. Otwiera nie artykułem o wybitnym polskim poecie nobliście, nie o Miłoszu pisarzu uniwersalnym, tylko jako o tym, który ocalał polską duchowość przed zakłamaniem, który nie cierpiał polskiego nacjonalizmu. I o tym Miłoszu, który zmagał się z komunizmem. A przecież można by zapytać, czy z tym komunizmem w sobie się zmagał? Można zapytać – w którym roku zerwał z komunizmem i dlaczego?
Miłosz
Do wojny z Lustracją i Instytutem Pamięci Narodowej środowisko, które określa się mianem „Czerska” użyło osoby Wałęsy i jego życiorysu. Na historyków IPN urządzono nagonkę i postulowano likwidację Instytutu Pamięci Narodowej.
Dzisiaj Wyborcza rozpoczyna rok Miłosza artykułem, który ustawia dyskusję na płaszczyznach – Miłosz, kontra faszyści ze „Sztuki i Narodu”. Miłosz vs. zakłamana polska duchowość. Pospolity cynizm? Zimna kalkulacja?
Czy do walki o obraz „stalinizmu z ludzką twarzą” użyje się osoby Czesława Miłosza i rok 2011 będzie rokiem wybielania stalinowców i usprawiedliwiania „wyborów ideowych” dokonywanych przez późniejsze autorytety moralne?
Właśnie taka jest moja hipoteza i takie są moje obawy.
Jeżeli Miłosz i jego racje, to co tam Konwicki, Kołakowski czy któryś pomniejszy „ukąszony” przez Hegla. Przecież Miłosz twierdził, że kultura polska jałowieje, jeżeli zwycięża w niej prawicowe myślenie” i prowadzi to do paraliżu Narodu. Przecież cieszył się w 1950 roku, że przedwojenna „półfeudalna struktura Polski została złamana”.
Z Wałęsy Czerska uczyniła narzędzie walki politycznej i można zapytać. Czy w 2011 roku to samo czeka Miłosza? Czy rok 2011 to będzie czasem przydawania stalinizmowi ludzkiej twarzy?
Polityka historyczna Czerskiej
Dlaczego nie była i nie jest możliwa polemika o „białych plamach” historii najnowszej? Pięć lat temu, gdy ujawniono kontrowersyjne fakty z życia Jacka Kuronia naczelny GW pisał, że nie będzie polemizować „z opiniami grona nieświętych młodzianków z telewizji, gazet i IPN na temat wartości szpiclowskich donosów i ubeckich raportów” i że nie chce schodzić do poziomu walki bokserskiej w szambie, po której wszyscy muszą cuchnąć.
Ale to były czasy naprawdę „najnowsze”, a teraz spór zostanie przeniesiony w lata czterdzieste i pięćdziesiąte, w lata stalinowskie. Michnik w jednym ma rację. Archiwalia, teksty przemówień, książki – szczególnie te z lat 1945 - 1955, publikacje późniejszych autorytetów moralnych często cuchną.
Zresztą w odpowiedzi na argument Michnika o polskim wariancie faszyzmu można sięgnąć do słów Herberta: “W decydującym momencie, rok 1945-47, kiedy ludzie nazywani bandytami umierali w lesie za Polskę, on pisywał felietony, niestosowne, w „Dzienniku Polskim”, za co dostał, bo to tak trzeba nazwać, posadę attaché kulturalnego w Stanach”.
I to już nie były słowa, to były czyny. Czy fakt, że wybitny poeta komunizował, a jego mentorem był osławiony Tadeusz Kroński piszący w prywatnym liście do poety: „My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie bez alienacji”, to ma być powód, by nie badać czasów „hańby domowej”? Czy dzisiaj, skoro historia ma być nauczycielką życia, jednakże ma znaczenie, kto Stalinowi wyznawał miłość, a kto w tym czasie gnił w więzieniu, kto jako bandyta umierał w lesie, a kto w tym samym czasie pisał niestosowne felietony?
Michnik zarzucał „młodziankom” z IPN, że „podobnie jak aparatczycy partyjni z epoki PRL” mają więcej zaufania do słów oficerów SB i szpicli niż do słów ludzi, którzy byli przeciwnikami dyktatury.
Od kiedy byli przeciwnikami i dlaczego – czy odpowiedź na to pytanie nie jest kluczowa?
Czy ktokolwiek z redakcji na Czerskiej nie mógł ubiec Adama Michnika i napisać „zwykły” artykuł o Czesławie Miłoszu, który „wielkim poetą był”? Dlaczego pospiesznie publikuje się „Rozpacz Miłosza”? Piszę „pospiesznie”, gdyż artykuł jest datowany w Internecie na niedzielę 2 stycznia, bardzo spieszył się naczelny Wyborczej, chciał być pierwszy.
Oczywiście nie mogło zabraknąć rytualnego wyznania: „Trudno mi pisać głównie dlatego, że znałem Poetę osobiście” i informacji że Miłosz zaszczycał Michnika swoją życzliwością.
Powtarzane są wytarte frazy, Michnik daje ujście doskonale rozpoznanym starym fobiom.
A skąd tytułowa „rozpacz”? Czytamy, że:
„przecież rozpacz towarzyszyła nieustannie pisarstwu poety. Była to rozpacz człowieka przerażonego grozą świata i grozą istnienia. Był bowiem Miłosz homo religiosus: "naturą do głębi religijną" - wyznawał. O Kościele katolickim epoki stalinowskiej pisał, że "budynek kościelny był jedynym miejscem, dokąd nie przenikało urzędowe kłamstwo, a kościelna łacina pozwalała zachować wiarę w wartość ludzkiej mowy, poza tym poniżanej i naginanej do najgorszych zadań”.
Kiedy poeta doszedł do takich wniosków? Tenże Czesław Miłosz w czasach stalinowskich, gdy słowo znacznie więcej ważyło, w felietonie „Lekkie umysły”, zamieszczonym na łamach „Dziennika Polskiego" propozycję Kotta (Jan Kott to osobna historia) włączenia do kanonu 100 książek Biblii nazwał „lekkomyślnością pacholęcą".
I wówczas pisał:
„Oczywiście Kott wie, że Biblia się nie ukaże. Społeczność polska składa się albo z ludzi całkowicie bezreligijnych, albo z katolików. I jedni, i drudzy nie lubią i nie czytają Biblii. Skoro się szuka „dobrych” książek, nie polecałbym Biblii — jest to książka okrutna, krwawa i przygnębiająca".
A Michnik twierdzi w innym miejscu artykułu „Naganiacze i nieobywatelskie postępki”, między innymi o stosunku Miłosza do wydania Biblii: „Co słowo, to kłamstwo - podkreślamy to z kronikarskiego obowiązku”.
Jak potrafi pogodzić Miłosza postulat nie wydawania Biblii z ocaleniem ludzkiej mowy w „budynku kościelnym”?
Cy przised się spowiadać, cy kwolić ?
W uchwale Sejmu z 8 października tego roku czytamy: „Światowe uznanie przyniósł mu, wydany we wczesnych latach 50. we Francji, tom esejów „Zniewolony umysł”, który stanowi przenikliwą, do dziś nietracącą na aktualności analizę świadomości porażonej przez totalitarne utopie — jedną z najważniejszych książek XX w.”.
Fakt - Miłosz dokonał analizy świadomości stalinowców, których zresztą znał doskonale. „Alfa czyli moralista” to jego przyjaciel Jerzy Andrzejewski, autor pracy „Partia i twórczość pisarza”.
„Beta czyli nieszczęsny kochanek” – to Tadeusz Borowski, ideowo-polityczny i literacki mentor „pryszczatych”, radykalnych propagatorów literatury politycznie zaangażowanej. „Gamma czyli niewolnik dziejów” to Jerzy Putrament, wileński przyjaciel poety, dzięki któremu Miłosz dostał dyplomatyczną placówkę od reżimu komunistycznego, a „Delta czyli trubadur” to poeta Gałczyński .
A gdzie w kolejnych literach alfabetu greckiego, gdzie w tym szeregu stalinistów miejsce dla Miłosza? Historyk literatury Jerzy Ziomek w eseju „Beta w oczach Mi” (1990) uzupełnił listę pisząc – „Mi czyli klinicysta”, a Gustaw Herling-Grudziński w swoim „Dzienniku pisanym nocą” zamykając listę stalinowców pytał: a gdzie Żeta?
W 1953 roku klinicysta Miłosz nie mógł jeszcze wiedzieć, nie mógł zarezerwować miejsca dla autora „Kamiennych tablic” – Wojciecha Żukrowskiego.
Ziomek pisze, że Ketman nie jest objawem umysłu zniewolonego, lecz raczej deprawacji charakterów, ale deprawacji zawinionej przez ofiary i ich obłudną taktykę, dobrze zresztą znaną europejskiej historii. I cytuje słowa Mi o sobie:
„Pobyt za granicą dawał znaczne korzyści: publikowałem bezczelne poematy i artykuły, czaiły się zniewagi dla Metody. Kiedy spostrzegłem, że struna jest zbyt napięta, posyłałem coś, co mogłoby świadczyć, że dojrzewam do nawrócenia”.
Trzeba by uważnie na nowo przeczytać felietony Żagarysty w „Odrodzeniu", by zweryfikować te wyznania, które cosik przypominają dowcip o góralu, który nie wiedział „cy przised się spowiadać, cy kwolić" – uważa historyk literatury. A ciąg dalszy za tydzień.
Tekst opublikowany w Nr. 1 Warszawskiej Gazety
- rekontra - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
11 komentarzy
1. Michnik potrafi zaprzęgac poetów do swojej propagandy
jak nie Wisława noblistka z 'Nienawiścią', to Miłosz zza grobu musi zapłacic za miejsce na Skałce.
A Michnik niech idzie precz ze swoja propagandą. Został wytarty gumką myszką, pisze tylko do swojego ciasnego i dusznego, usadowionego teraz za placami Bronisława Marii, kręgu komandosów z korzeniami w KPP.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ludzkie twarze stalinizmu
3. Marylo
jakieś młopoty z pisaniem w okienku :)
a więc jeszcze raz - Miłosz zostanie cynicznie wykorzystany, wokół jego osoby rospęta się wojna. Już widzę obrońćów Miłosza z Michnikiem na czele, tak samo było z Wałęsą. Łatwiej bronić Wałęsy, niż siebie czy Kuronia. Łatwiej bronić Miłosza, niż Kołakowskiego, Baczkę czy innego byłego stalinowca.
czas przyniesie odpowiedź, oby z Miłosza nie zrobili wygodnego narzędzia
pozdrawiam :)
rekontra
4. dzisiaj portal dziwnie muli
czasami zrywa się połączenie z serwerem i wtedy są problemy.
Nie wszyscy mają takie problemy, co tez dziwne :)
Z Miłosza już zrobili narzędzie, w dniu śmierci. Rozpętali burzę , teraz Michnik próbuje odgrzać tamte klimaty. Wisia tez służy za narzędzie.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. To Michnik chce tak ustawić dyskusję,
żeby kontrolować jej przebieg, przecież uważa się za inteligentniejszego od reszty, więc chce nadać obchodom odpowiednią oprawę ideologiczną i utrzymać ją /dyskusję/ w sobie znanym obszarze.
ALE - nikt nie musi godzić się na takie ramy dyskusji, można Michnika przemilczeć. To milczenie było jego "tajną bronią", często używaną w latach 90. Można pozwolić mu popróbować jej smaku, prawda?
6. Nie było stalinizmu z ludzką twarzą — istniał z twarzą mordercy
Andy — serendipity
7. Michnik ma mózg przeżarty swoim rodzinnym bolszewizmem...
deprawuje:
Andy — serendipity
8. @rekontra
Wyborczej nie czytam, nawet na gazeta.pl od lat nei zagladam. Podobnie z TVN-em.
Dlatego być moze słabo się orientuje co słychac na Czerskiej, chociaz gdyby Michnik i jego druzyna dalej trzymali rząd dusz, myslę, ze gdzies bym sie tego dowiedzial. Dzis trzyma lemingów za gębę TVN24 i jego mocodawcy, swoje dorzuca lewactwo jewropejskie, którym nei brakuje kasy na rózne akcje.
Z takiego własnie poziomu mam powody do pewnego optymizmu. Michnikowa propaganda osłabła, wychował Adam całe pokolenie bałwanów, ale dzis juz mu gorzej idzie. Mam wrażenie, ze dziś już nie wie jak to zrobić. Chciał mieć własną telewizję, ale go Miller z Czarzastym zastopowali. Bez własnej telewizji, nawet dysponując gazeta, tygodnikami i stacjami radiowymi, wydajac obłudne ksiązki jak np. ta o Kapuscińskim, Michnik i Czerska nie wiedza jak dotrzec do młodych lemingów.
Kuroniem? Geremkiem? A kim oni są? Wojewódzkim? No można, ale po paru chwilach widać, że to pusty pajac.
Więc jak?
Na marginesie:
http://www.asme.pl/129365455048107.shtml
9. Msz rację, dlatego jest
Msz rację, dlatego jest przemilczany. Nikt z nim nie polemizuje. ale nich mlodź salonowa 24 , trochę się zeźli
dlatego piszę :)
pozdrawiam
rekontra
10. Oczywiście, że nie było ludzkiej twarzy stalinizmu
Nie ma żadnej różnicy zdań, ale ONI chcą ją mu dać, stalinizmowi, michniki za pomocą MIłosza między innymi - przecież dojrzewali w stalinowskich domach
i tyle
rekontra
11. Kazef
W Polsce tak, Michnik funkcjonuje tylko w swoim śrowowisku, ale ma w dalszym ciągu wpływ na to środowisko - a poza granicami jest szkodnikiem
pozdrawiam
rekontra