Poprawmy stosunki z Rosją, proszę!
Korzystając z mądrosci hiszpańskiego filozofa i poety George’a Santayany próbuję zrozumieć otaczający mnie swiat. Santayana zawyrokował, że ci którzy nie poznają historii skazani są na jej powtórkę.
Po filiżance mocnej kawy i uporczywym wodzeniu wzrokiem za niewidzialnymi gołym okiem prawidłami historii wykrzyknąłem w duchu: Eureka!
Teraz już wiem!, rozumię jak wreszcie uzdrowić kulejące stosunki polsko – rosyjskie! Sposób jest dosyć prosty, jesli tylko przeanalizujemy wzajemne stosunki w jakich to okolicznosciach one się poprawiały.
Wiemy, że batiuszka Stalin był ojcem założycielem PRL-u i po nim dziedziczymy obecne granice państwowe. Otóż nie wiem czy zauważyliscie, że po mało pieszczotliwej akcji „nóż w plecy” z 17 IX 39 r. nasze stosunki poprawiły się dopiero po odstrzeleniu m.in. w Katyniu ok. 22,000 elity/kwiatu narodu, tj. polskich oficerów.
Drugi bardziej współczesny przypadek z tego samego podwórka. Mamy złe stosunki z Rosją, na wyprawę do tego samego Katynia w Rosji wybiera się Prezydent z dowódcami rodzajów broni i członkami elity/kwiatu narodu, oni też żywi nie wracają.
I co obserwujemy? Następuje poprawa stosunków polsko – rosyjskich! Tusk z Putinem dają sobie misia, jest dobrze. Tylko, że teraz już nie są one takie dobre, może dlatego że gajowy odsunął tego naganiacza Palikota, nie wiadomo.
Stoimy przed historyczną szansą, wzór znamy, jesli szczerze i naprawdę chcemy poprawy stosunków z naszym wschodnim sąsiadem sprawa jest prosta. Trzeba ostrożnie porozmawiać z Prezydentem Komorowskim, Premierem Tuskiem i najlepiej całym jego gabinetem! Chłopaki musicie to zrobić!
Samolot jeszcze mamy, no tego ostatniego Tupolewa 154, odnowiony, farby jeszcze nie puscił,czysciutki, jeszcze na chodzie ,ale przecież nie jest wieczny. Chociaż Pan Prezydent wolałby lecieć pewnie na ulubionych „dzwiach od stodoły”, ale takiego aircraftu to kontrolerzy rosyjscy mogliby ze swojej „wieży” (jesli ktos w to wierzy) nie dojrzeć, a poza tym w razie lotu mogłoby dojsć do zaprószenia ogniem np. swieczka mogłaby się kontrolerom wywrócić i cała akcja mogłaby nie wypalić.
Proszę nie psujmy głupimi pomysłami dopracowanego planu. Niech się wszyscy, którzy dbają o poprawę stosunków na ten statek powietrzny (w tym wypadku: wieczny) zaokrętują i w drogę!
Stoimy przed następna historyczną szansą! Ale co na to powiedziałby Santayana?
Jacek K. Matysiak.
- Jacek K.M. - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Usmiechnęłam się
i wdrogę.............daleko,daleko od nas......
gość z drogi