Tomasz Turowski był m.in. zakonspirowanym agentem wywiadu PRL w Rzymie. Na zdjęciu pierwszy z lewej jako ambasador RP na Kubie podczas konferencji w 2006 r.

Na zdjęciu pierwszy z lewej-  perelowski szpieg  jako ambasador RP na Kubie podczas konferencji w 2006 r.

Na rozkaz wywiadu PRL szpiegował w przebraniu jezuity w Watykanie. Czekał na Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku, później naprawiał stosunki z Rosją. Jednak IPN zarzuca polskiemu ambasadorowi w Rosji kłamstwo lustracyjne
 
Tomasz Turowski, ambasador tytularny w Moskwie, jest kłamcą lustracyjnym, uważa IPN. W piątek w tej sprawie skierował wniosek do sądu, relacjonuje "Rzeczpospolita".
 
Z informacji gazety wynika, że Turowski był tzw. nielegałem wywiadu PRL, skierowanym jako szpieg do zakonu jezuitów w Watykanie. Dyplomata uchodzi za jednego ze współautorów zwrotu w stosunkach polsko-rosyjskich. Wymieniany był jako kandydat na ambasadora w Watykanie.

 

10 kwietnia br. Turowski był obecny na płycie lotniska Siewiernyj, gdzie oczekiwano na przylot Tu-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Po katastrofie udzielił wywiadu rosyjskim mediom. "Rzeczpospolita" określa go mianem jednej z najbardziej tajemniczych postaci polskiej dyplomacji. Zapisy rejestracyjne, zachowane w IPNświadczą, że dowspółpracy ze służbami specjalnymi został pozyskany jeszcze jako student rusycystyki. Do pracy w wywiadzie został wytypowany przez najbardziej elitarną strukturę wywiadu PRL - Wydział XIV Departamentu I, zajmujący się wywiadem z pozycji "N", czyli nielegalnych.

 

W 1975 r. Turowski - już jako oficer wywiadu - zgłosił się do zakonu jezuitów w Rzymie. Świetnie znał język rosyjski.

Dzięki temu przez 10 lat dopuszczany był do największych tajemnic Watykanu dotyczących polityki wschodniej. W 1986 r. wystąpił z zakonu, a w 1993 r. rozpoczął pracę w MSZ. Jako protegowany  Władysława Bartoszewskiego  został ambasadorem na Kubie; poważnie rozpatrywano jego kandydaturę na ambasadora w Watykanie.

Obecnie kończy misję w Moskwie. IPN nie chce ujawnić do czego nie przyznał się dyplomata. Jego sprawa ma się toczyć z wyłączeniem jawności, co oznacza, że materiał dowodowy zgromadzony wczasach komunistycznych nadal jest chroniony klauzulami tajności.

Poniżej zamieszczam wywiad Turowskiego dla radia rosyjskiego, udzielony krótko po katastrofie smoleńskiej