ZNIEWOLENI MOCĄ MEMORANDUM (Aleksander Ścios)

avatar użytkownika Redakcja BM24

Choć tryby propagandy mielą od kilku dni temat wizyty rosyjskiego prezydenta-marionetki, w jej cieniu pozostaje zdarzenie znacznie większej wagi. Dwa dni przed przyjazdem Miedwiediewa przybyła do Polski delegacja rosyjskich prokuratorów na czele z Prokuratorem Generalnym Federacji Rosyjskiej Jurijem Czajką. Oficjalny komunikat głosił, że głównym punktem wizyty będzie podpisanie w dniu 6 grudnia memorandum o współpracy pomiędzy prokuraturami obu krajów. Jednocześnie, wraz z Miedwiediewem przyjechał do Polski minister sprawiedliwości Rosji Aleksander Konowałow. Mimowolnie trafną ocenę tej farsy uwydatniły rosyjskie "Wremia Nowostiej", ciesząc się, że „wysokich rangą gości było tak wielu, że mogło się wydawać, iż rosyjski rząd, parlament i prokuratura generalna odbywają na polskiej ziemi wyjazdowe posiedzenie” . 

W podpisanym przez prokuratorów memorandum można przeczytać, iż „Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej i Prokuratura Generalna Rzeczypospolitej Polskiej, zwane dalej Stronami, uznając wagę umocnienia i dalszego rozwoju wzajemnej współpracy pomiędzy Prokuraturami obu państw w dziedzinie walki z przestępczością oraz ochrony praw i wolności człowieka przy wykorzystaniu najbardziej skutecznych metod i środków porozumiały się w następujących sprawach”. W dalszej części dokumentu wymienia się m.in. „organizowanie konferencji, seminariów i konsultacji w celu wymiany doświadczeń, wymianę informacji, podnoszenie skuteczności wykonywania wniosków o pomoc prawną, wymianę doświadczeń krajowych w zakresie zwalczania przestępczości zorganizowanej, terroryzmu, korupcji i innych przestępstw, konsultacje w kwestiach prawnych, między innymi na etapie sporządzania i wykonywania poszczególnych wniosków o ekstradycję i wzajemną pomoc prawną”.

Postanowiono także, że wszelkie sprawy sporne dotyczące stosowania memorandum rozstrzygane będą „w drodze konsultacji i pertraktacji”.

Podpisanie tego rodzaju dokumentu zakrawa na najbardziej ponury, a w kontekście tragedii smoleńskiej wprost makabryczny akt, całkowicie kompromitujący polską prokuraturę. Ponieważ do zawarcia memorandum doszło w trakcie wizyty Miedwiediewa, należy postrzegać ten dokument jako mocne narzędzie politycznych wpływów Rosji, sankcjonujące stan, jaki powstał w stosunkach polsko-rosyjskich po 10 kwietnia.

Stroną, która ma umacniać „ochronę praw i wolności człowieka”jest odtąd dla III RP rosyjski „aparat sprawiedliwości” funkcjonujący nieodmiennie według reguł Sowieckiej Rosji, a rzekomo demokratyczne państwo UE uznaje za partnera „człowieka pułkownika Putina”, odpowiedzialnego za mataczenia w sprawie zabójstw Politkowskiej i Litwinienki. W wydanej w 2007 roku w Niemczech książce Margarety Mommsen i Angeliki Nussberger - „System Putina. Sterowana demokracja i polityczny wymiar sprawiedliwości w Rosji” autorki nie pozostawiają żadnych złudzeń co do stanu wymiaru sprawiedliwości w dzisiejszej Rosji i podkreślają, że rządzi w nim korupcja, jest on upolityczniony i stanowi narzędzie w zwalczaniu opozycji oraz niezależnych mediów. Zdaniem autorek rosyjscy prokuratorzy i nadzorujący ich Jurij Czajka są uważani za wykonawców dyrektyw Putina i spełniają rolę aparatu represji całkowicie podporządkowanego interesom kremlowskich „siłowików”. 

Sam Jurij Czajka to sowiecki prokurator, który z rekomendacji Putina w sierpniu 1999 r. objął funkcję ministra sprawiedliwości, a w czerwcu 2006 r., został prokuratorem generalnym Rosji. To za jego kadencji doszło do najbardziej znanych aktów łamania praw człowieka; ludobójstwa w Czeczeni, setek mordów politycznych, zabójstw dziennikarzy, represji wobec dysydentów i wolnych mediów. Z polecenia Putina, Czajka nadzorował śledztwa w sprawie Chodorkowskiego, skazanego za rzekome oszustwa podatkowe i korupcję oraz śledztwa w sprawie zabójstwa Politkowskiej i zamachu na Litwinienkę. On również zarządzał śledztwami w sprawach „zamachów terrorystycznych”, w których wielu analityków rozpoznało rękę putinowskiego FSB. Wszędzie tam, gdzie osobisty nadzór nad dochodzeniem obejmuje Czajka, można być pewnym, że efekty śledztwa będą korzystne dla płk Putina, a prawdziwi sprawcy pozostaną nieznani.

Potwierdzeniem tej tezy jest sposób, w jaki Czajka nadzoruje rosyjskie dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej, ilość związanych z tym fałszerstw, przekłamań i ewidentnych matactw. Ostatnim, karykaturalnym akcentem owego śledztwa jest kwestia unieważnienia protokołów zeznań kontrolerów z lotniska Sewiernyj, które w pierwotnej wersji mówiły o dyspozycjach wydawanych kontrolerom z Moskwy i podawaniu załodze Tu-154 nieprawdziwych informacji o warunkach pogodowych oraz wspominały o obecności w budynku kontroli lotów trzeciej osoby – prawdopodobnie oficera FSB. Polska prokuratura przyjęła bez sprzeciwu rosyjskie „standardy” i zaakceptowała to kolejne matactwo.

Z relacji niezależnych mediów i wypowiedzi rodzin ofiar katastrofy wiemy, że polska prokuratura wojskowa spełnia rolę petenta wobec Rosjan i nie jest w stanie wyegzekwować żadnych decyzji służących wyjaśnieniu okoliczności zdarzenia. Wiemy też, że podpisanie memorandum niczego nie zmieni w tych relacjach. Polskim prokuratorom nie udało się wynegocjować terminów przekazania wraku samolotu, ani rejestratorów lotu, które były na jego pokładzie. Rosyjscy prokuratorzy stwierdzili wręcz, że mogą one trafić do Polski dopiero za kilka lat – czyli wówczas, gdy ich wartość dowodowa będzie znikoma.

Jaki zatem jest sens podpisywania tego rodzaju dokumentu z organem państwa, które nie respektuje i nie będzie respektowało cywilizowanych standardów?

Odpowiedzi na to pytanie udzielił sam prezydent Federacji Rosyjskiej w słowach, które powinny spowodować reakcję każdego suwerennego rządu. Fakt, że grupa rządząca Polską przyjęła je w milczącej uległości – już nie dziwi, choć przecież winien przerażać każdego Polaka.   

"Nie dopuszczam możliwości, by w sprawie katastrofy smoleńskiej śledczy polscy i rosyjscy doszli do różnych ustaleń. Odpowiedzialni politycy, przywódcy struktur śledczych powinni wyjść z obiektywnych danych" - powiedział Miedwiediew podczas przemówienia w Pałacu Prezydenckim.

Słowa prezydenta Rosji, prócz skandalicznej sugestii związanej z końcowym efektem śledztwa prokuratorskiego zawierają wyraźną namowę, by politycy grupy rządzącej zadbali o ostateczny kształt ustaleń prokuratury. To słowa satrapy, nawykłego do sytuacji w której „organy sprawiedliwości” są tylko narzędziem w rękach polityków i służą wykonywaniu ich dyrektyw. W tych dwóch zdaniach zawiera się pełna prawda o obecnym systemie rosyjskim, w niczym nie ustępującym zwyczajom Sowieckiej Rosji. Jeśli Miedwiediew pozwolił sobie na tak bezczelne i bezpośrednie pouczenie, musiał mieć pewność, że trafi ono na podatny i odpowiednio przygotowany grunt.

Można zatem przypuszczać, że podstawową „ideą” memorandum zawartego między prokuraturami Rosji i Polski jest narzucenie nam „modelu Putina”, w którym niezależność władzy sądowniczej i prokuratorskiej stanowi demagogiczną fikcję. Najwyraźniej, prokuratura III RP jest upolityczniona w stopniu jeszcze niedostatecznym i nie reaguje należycie na sugestie władzy lub nie gwarantuje dbałości o jej interesy. „Wymiana doświadczeń” w zakresie „ochrony praw i wolności człowieka”z prokuratorem Czajką byłaby z pewnością pouczająca dla polskich prokuratorów i pozwoliła im docenić rosyjskie normy prawne.

Waga wydarzenia polega głównie na skutkach, jakie niesie ono dla śledztwa smoleńskiego. Rosjanie pokazali, że niszczenie i fałszowanie dowodów nie stanowi dla nich żadnego problemu, zaś brak reakcji strony polskiej słusznie odebrali jako wyraz uległości i słabości naszego państwa. Memorandum legalizuje więc patologie rosyjskich działań i jest rodzajem certyfikatu udzielonego przez stronę polską. Wobec wyraźnych dyrektyw Miedwiediewa możemy zapomnieć o przejęciu śledztwa przez polską prokuraturę i sformułowaniu rzetelnych, autonomicznych wniosków końcowych.

W intencji Rosjan - śledztwo w sprawie katastrofy z 10 kwietnia stanowi rodzaj testu, głównie dla polityków grupy rządzącej, zaś polską prokuraturę sprowadza do jeszcze niższej kategorii – wykonawcy poleceń kremlowskich decydentów.

 

 

Artykuł opublikowany w Gazecie Warszawskiej.

 

http://bezdekretu.blogspot.com/2010/12/zniewoleni-moca-memorandum.html

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Blogmedia,

Szanowni Państwo,

Jak w najlepszych czasach za PRL i towarzysza Breżniewa.

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Inczuna

2. "Nie dopuszczam możliwości,

"Nie dopuszczam możliwości, by w sprawie katastrofy smoleńskiej śledczy polscy i rosyjscy doszli do różnych ustaleń. Odpowiedzialni politycy, przywódcy struktur śledczych powinni wyjść z obiektywnych danych" - powiedział Miedwiediew podczas przemówienia w Pałacu Prezydenckim."

Też nie dopuszczam. Miedwiediew ma rację. (Tu stworzę moje własne, na użytek tej wypowiedzi, wirtuum, że prez Miedwiediew to szczery i uczciwy człowiek). Obiektywne dane są jakie są. Jedne, a nie różne subiektywne jakieś dla każdej komisji. Obiektywnie, i nikt i nic tej obiektywności nie zmieni, tupolew rozpadł się na tysiące niewielkich kawałków przy próbie lądowania w leśnym terenie, co jest widoczne na zdjęciach i filmach z rejonu katastrofy (lub zamachu o czym świadczy to właśnie rozdrobnienie szczątków) i nie do ominięcia jest ta właśnie kwestia, dlaczego do takiego
rozdrobnienia doszło. "Odpowiedzialni politycy, przywódcy struktur śledczych" (dziwne to jakieś sformułowanie, może błąd w tłumaczeniu, ci "przywódcy struktur") wyjdą z obiektywnych danych, co przyjmuję z ulgą, bo to jak uważam droga do prawdy.
Ale na razie trudno mówić o ustaleniach obu komisji, czy i na ile ich ustalenia będą się różniły, bo po stronie polskiej komisja nie funkcjonuje. Zbiera co może, ale daleko do jej prawdziwej analitycznej pracy skoro nie ma rzeczy podstawowej, szczątków samolotu. Gdy znajdą się już one w Polsce, ekspertyzy ich powiedzą w zasadzie wszystko, pamięć materiału jest prawie wieczna, w każdym razie wystarczająca. Jakiś pijany ruski sierżant kazał pociąć wrak ale nie będą przecież obtłukiwać kilometrów linii rozerwań szczątków kadłuba...chyba.
Wrócę jeszcze do cytatu na górze..."...- powiedział Miedwiediew podczas przemówienia w Pałacu Prezydenckim." Prześledziłem relacje z tego przemówienia i wyglądało raczej to tak, że Miedwiediew powiedział to w odpowiedzi na pytanie któregoś z durnych dziennikarzy o możliwość takich rozbieżności. Oby ugryzł się w język baran, teraz my gryziemy się w ogon i po co nam to? Nie pierwszy raz obserwuję tworzenie się lub podkręcanie jakiejś "rzeczywistości"...
no stworzył teraz cara nad nami, na szczęście ktoś wcześniej nazwał go marionetką co pomaga odetchnąć...
Co do innych niewątpliwie słusznych spostrzeżeń pana Ściosa pozwolę sobie na uwagę, że jestem przy nadziei, że ,cóż, nasi, ruskotuskokomoropolitycy nie do końca nie robią za małpy w relacjach z ruskimi...jest od kogo się uczyć.