Zawiesić finansowanie partii? Nie, zawiesić Tuska i Rostowskiego
PiotrCybulski, pt., 03/12/2010 - 12:38
Czytam właśnie, że w Sejmie odbyła się debata. Och, jakże to słowo jest obce polskiemu Sejmowi. Mało tego, ono jest obce całej polskiej polityce. Można złośliwie powiedzieć, że polska polityka od dawna nawet koło debaty nie stała. Należałoby zatem napisać: w Sejmie odbyła się pyskówka, którą my mamy uważać za debatę, bo oni, rządzący i pyskujący, tego od nas właśnie chcą.
W tej pyskówce celem nadrzędnym było przyjęcie zmian w ustawie dotyczącej czasowego zawieszenia finansowania partii politycznych z budżetu państwa. To wszystko ze względu na oszczędności, którymi Polska powinna się poddać, by nie zbankrutować. Jest wiele dziedzin, gdzie takie oszczędności można by wprowadzić, jednak tam nie będzie ich widać. Bo to nie chodzi o to by oszczędności były, lecz o to, by obywatel je zauważył i im przyklasnął.
Jest bardziej niż pewne, że gdy polscy politycy ciachną sami siebie po kieszeni, to obywatele aż zapieją z zachwytu nad tym altruizmem. Bo obywatele mają gdzieś to, jak te partie będą po takiej decyzji starać się o finanse. Dotacje od osób prywatnych? Jałmużna? Działalność gospodarcza? Zorganizują Wielką Orkiestrę Politycznej Pomocy? Składać będą oferty usługowe: „Przygotuję ustawę za pieniądze” czy „Przegłosuję ustawę za pieniądze? O tym nikt teraz nie myśli. Ważne jest jak zwykle krzesanie iskier, ku radości widzów. A czy się z nich nie zapali i nie spłonie cały las? To się nie liczy dla tych, dla których priorytetem jest doraźna korzyść.
A najbardziej karygodne w całej tej sejmowej pyskówce były słowa premiera Donalda Tuska, który powiedział: „Historia korupcji jest historią wszystkich partii politycznych w Polsce. Najciszej w tej sprawie powinni siedzieć posłowie PiS”. Do teraz nie potrafię zrozumieć, jak szef partii, która wykluła tyle przypadków korupcyjnych zachowań, ma śmiałość mówić takie słowa. Gdyby nieprzyzwoitość miała skrzydła, to po takich słowach premier przemawiałby do nas z orbity Saturna.
Po tych słowach Jarosław Kaczyński zagroził, że jeśli premier nie odwoła tych słów, to zostanie pozwany. Ależ oczywiście, że nie odwoła. Premier ma problemy z odwoływaniem słów, odwoływaniem obietnic i odwoływaniem ludzi, no chyba, że ich już nie potrzebuje albo brak odwołania kogoś grozi spadkiem popularności. Jednak niestety największy problem premier będzie miał z odwołaniem samego siebie. A to tego nam teraz najbardziej potrzeba w ramach oszczędności.
Bo to zadłużający Polskę Tusk i wtórujący mu w tym Rostowski, są największym zagrożeniem dla publicznych finansów. Przy ich zadłużaniu, pachnącym jakimś sabotażem finansowym, to te dotowanie partii, jest naprawdę tylko niewielkim i mało znaczącym wydatkiem.
Piotr Cybulski
- PiotrCybulski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz