Jan Leon Kozietulski herbu Abdank w mundurze pułkownika Armii Królestwa
 
Wielu wybitnych historyków i kronikarzy polskich i francuskich brało się za ten bardzo nośny temat ale niemal każdy opis jest inny.  Francuzi byli gotowi za swym cesarzem przypisać zwycięską szarże armii francuskiej.
 
Rankiem 30 listopada Cesarz wydał rozkaz  do szturmu. Ruszyły Trzy pułki piechoty, szaserzy oraz francuscy strzelcy konni, Kiedy piechota się podniosła została zasypana gradem kul z armat ustawionych w wąskiej na cztery armaty przełęczy i bocznych umocnień dokonanych przez Hiszpanów. Francuzi nie byli w stanie ustawić swoich armat na wprost przełęczy, Mówmy Francuzom i Światu prawdę. Piechota francuska w popłochu się wycofała. Cesarz zdenerwowany,
jego piechota ginie ale się nie cofa.
Wysyła generała kawalerii Louisa Pierre Montbruna / zginął pod Borodino / z rozkazem by na baterie uderzył polski szwadron służbowy, którym dowodził Jan Leon Kozietulski, herbu Abdank. Szwadron być może liczył 125 ludzi. Historycy polscy i francuscy, podają mylne informacje, jedni twierdzą, że szwadron Jana Kozietulskiego został wysłany na rozpoznanie terenu i umocnień bitwą, Jeżeli tak  Cesarzu z Ajaccio ; co robił  ppor. Andrzej Marcin  Niegolewski na  czele pół plutonu Wasilewskiego.. Moim zdaniem zdenerwowany Cesarz wysłał szwadron Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej  pod Janem Kozietulskim aby zdobyć cześć drogi o której napisze General Józef  Bonawentura Załuski :
"Droga zwężona w tym wąwozie wiła się na pochyłości między skałami obsadzonymi piechotą, a na czterech jej zagięciach stało po cztery dział, które ją ostrzeliwały we wszystkich jej kierunkach".
Cesarz, człowiek, który wojnom się  nie kłaniał, jest coraz bardziej zdenerwowany, wysyła z rozkazem zamiast adiutanta generała  Montbruna, dowódcę straży przedniej, by na wąwóz uderzył polski szwadron służbowy 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej pod Janem Leonem Kozietulskim, który w tym czasie dowodzi w zastępstwie  Ignacego  Stokowskiego, Szefa szwadronu 1 Pułku Szwoleżerów- Lansjerów, barona Cesarstwa /1811 r /. Ignacy Stokowski jest jeszcze we Francji. Generał Montbrun, doświadczony kawalerzysta, ośmiela się powiedzieć Cesarzowi, ze atak kawalerii jest szaleństwem. Opinie tę popiera, szef sztabu armii, Marszałek Cesarstwa Louis Alexandre Berthier, książę Neuchâtel i Wagram, diuk Valengin. Pierwszy Marszałek Cesarstwa, wyniesiony w 1804 roku. Zirytowany Cesarz syczy przez zęby :
zostawcie to Polakom; Laissez faire aux Polonais.
 
 Rozkaz ponownie zawozi major Philippe Paul de Ségur / późniejszy historyk, kronikarz / Major  Philippe Paul de Ségur dołącza do Szwoleżerów Niegolewskiego. Późniejszy Baron Cesarstwa; rozkazuje: 
Naprzód; Vive l'empereur !!!.
Polscy Szwoleżerowie ruszyli z podniesionymi szablami galopem; bo to droga do wolnej Polski;
  Vive l'empereur!!!.
Galop 125 pięciu jeźdźców był szalony. Hiszpanie nie trafiają. Ile minut do następnej baterii 2 aż 2. Szwadron nie zatrzymuje się na moment. Padają pierwsi zabici, są ranni. Pod Kozietulskim pada koń.Hiszpanie nie dążą z ładowaniem armat i karabinów. Przyszły Baron Cesarstwa Jan Leon Kozietulski, "galopuje" bez konia "per pedes apostolorum" Trzecia bateria ma dużo czasu wiec strzela celnie. Tu ginie wielu żołnierzy z porucznikiem Stefanem  Krzyżanowskim,rotmistrzem Janem Nepomucenem Dziewanowskim, herbu Jastrzębiec,  Piotra Krasińskiego który zastąpił rannego Jana Kozietulskiego.  Czwarta pnie się do góry, prawie pionowo Szarża szwoleżerów straszliwym galopem prze do przodu
Vive l'empereur!!!. 
 Ci szaleni Polacy, mówi generał Benito San Juan. Był pewny, że bronionego przez niego wąwozu człowiek nie pokona.
Hiszpanie giną od polskich szabel, nie dążą ładować, strzelać. Jest jeszcze czwarta bateria, Polacy nie wiedzą, że ostatnia. Tu szaleje porucznik Andrzej Marcin Niegolewski, Poznańczyk. Pada przygnieciony koniem. Polaków  pozostaje garstka. Hiszpanów jeszcze tysiące. Chcą dobić rannego Niegolewskiego. Nie potrafią. Strzelają, przykładając karabin do głowy, cud. Niegolewski wciąż żyje, przeżyje. Czwarta bateria pada, Hiszpanie, uciekają, żołnierze hiszpańscy osłaniający wąwóz; Około 8 tysiecy Hiszpanów ucieka w popłochu od garstki Polaków, ile ich było? moze pięćdziesiąt !!! W czasie ataku na czwartą baterie zostaje ranny dowódca hiszpański generał Benito San Juan. Mimo ran ucieka do  Talavery
Umierający Niegolewski mówi do nachylającego się nad nim marszałka Francji, księcia  Istrii, Jean-Baptiste Bessières szepcze:
"Monseigneur, umieram, oto armaty, które zdobyłem. Powiedz o tym cesarzowi!
 Vive l'empereur"
Tuż po bitwie Napoleon udekorował rannego  Andrzeja Marcina Niegolewskiego krzyżem Legii Honorowej.
 
 1 grudnia rozkazując płk. Krasińskiemu sformować (za polem bitwy) pułk w szyk bojowy z dobytymi szablami. Gdy padła komenda "baczność", Napoleon zdjął kapelusz i zawołał: "Cześć najdzielniejszym z dzielnych! (fr. Honneur aux braves des braves!), po czym odbyła się defilada lekkokonnych, czemu przyglądała się cała gwardia cesarska wyrażając podziw dla Polaków, którymi dotąd raczej pogardzano. Wśród gwardzistów jął szerzyć się nawet swoisty "kult" lekkokonnych, skutkiem czego wiele późniejszych formacji Wielkiej Armii przyjmowało polskie mundury z charakterystycznymi rogatywkami i polskim krojem mundurów. Najbardziej znaną tego typu formacją był pułk lansjerów holenderskich, których mundury nie różniły się niczym (poza kolorem) od polskich. Znani byli jako "Czerwoni lansjerzy".
W dniu 2 grudnia w okolicach Madrytu, Cesarz podyktował treść 13 Biuletynu, oceniając bitwę o wąwóz Somosierrę. Wychwalał Polaków . Ale główną role przyznał generałowi kawalerii Louisowi Pierre Montbrunovi i Majorowi Ségurowi  Było to powszechnie praktykowane w stosunku do Polaków przez Napoleona.
Nie znamy dokładnej liczby zabitych ze  szwadronu Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej  pod Janem Kozietulskim. Ja przyjmuję na 50-60. Jest to norma zabitych w czasie wojen napoleońskich po stronie "Francuzów" Nie znamy dokładnej liczby zabitych, wziętych do niewoli Hiszpanów.
 
Honneur aux braves des braves!!!