Rodziny Katyńskie: To policzek dla rodzin, rządu i sędziów

avatar użytkownika Maryla

Z Witomiłą Wołk-Jezierską, córką zamordowanego w Katyniu porucznika Wincentego Wołka, która wraz z 12 innymi krewnymi ofiar skierowała sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, rozmawia Marta Ziarnik

Ostateczna odpowiedź Rosji na znajdującą się w Europejskim Trybunale Praw Człowieka skargę katyńską jest wręcz oburzająca i - mimo ubranych w piękne piórka słówek, które padały z ust przedstawicieli Kremla po katastrofie smoleńskiej - cofa nas do początku sprawy.
- Nasza, czyli rodzin ofiar mordu katyńskiego, polityka wobec Rosji nigdy nie była łagodna. Natomiast prowadzący naszą sprawę mecenas dr Ireneusz Kamiński stwierdził, że byłoby z naszej strony miłym gestem, gdybyśmy wyciągnęli do Rosji dłoń z propozycją jakiegoś rodzaju ugody. Ugody, która oczywiście nie odstępowałaby od naszych oczekiwań i wymagań - czyli rehabilitacji naszych ojców i mężów, oraz odtajnienia tego, co rosyjska prokuratura w ciągu ostatnich kilkunastu lat dowiedziała się podczas prowadzonego przez nią śledztwa.

Co takiego znalazło się w tej rosyjskiej odpowiedzi?
- Odpowiedź ta jest identyczna z tą, jaką my - rodziny, na nasze stanowisko dostaliśmy 19 marca. Ta odpowiedź jest więc policzkiem nie tylko dla nas, ale i dla naszego rządu, który do sprawy rozliczenia przez Europejski Trybunał Praw Człowieka przystąpił jako strona trzecia. I bardzo obszernie - bo jeżeli się nie mylę, to udokumentowawszy to na 30 stronach - podkreślił, że popiera nasze wystąpienie. Chcę także podkreślić w tym miejscu, że to przystąpienie naszego rządu do tej sprawy bardzo sobie cenię zarówno ja, jak i pozostałe osoby, które starają się o rozliczenie tej zbrodni popełnionej przez NKDW na naszych bliskich.

Sądzi Pani, że polski rząd zmieni podejście do Rosji w tej materii?
- Nie wydaje mi się. Tyle lat minęło od tej strasznej zbrodni i przez te 70 lat praktycznie nikt nie interesował się zbytnio wyjaśnieniem tej sprawy. Zrobiliśmy to dopiero my, kiedy usłyszeliśmy, że przygotowane na życzenie Rosji pomniki-memoriały kryjące szczątki doczesne naszych najbliższych według Rosjan mają zakończyć sprawę katyńską. A przecież postawienie pomnika nie kończy sprawy mordu, gdyż okazało się jeszcze, że wszystkie postanowienia, jakie wysuwała Rosja, były ukryte przed Polakami. I Polacy są przez te dziesiątki lat uczeni kłamstw na temat zbrodni katyńskiej, które do dziś bezmyślnie są powtarzane. Świadczą o tym chociażby wypowiedzi wielu "ekspertów" i polityków na temat mordu katyńskiego, którzy - jak widzimy - nie zdają sobie do końca sprawy, czym on był i o co nam - rodzinom - w tym wszystkim chodzi.
Takim pierwszym kłamstwem, które zaskakuje, jest porównanie bitwy pod Monte Cassino z Katyniem. I nie wiem, czy jest to bezmyślność, czy już głupota. Tak samo ludzie, komentując naszą skargę, mówią: "Niech spoczywają w pokoju". A przecież jak można tak mówić, skoro bardzo dobrze wiemy, że choćby w Miednoje na te szczątki naszych oficerów policji państwowej spuszczono przed laty szamba!? A ponieważ tamtejszy teren jest podmokły, to wszystkie te doły śmierci są do dziś zalane ekstrementami NKWD-zistów. Czy według pani jest to odpowiedni spoczynek dla człowieka? A patrząc z naszej strony, czy jest to odpowiedni spoczynek dla naszych ojców i mężów?

To bardzo ostre słowa.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Ale pragnę w ten sposób zwrócić uwagę pozostałych na to, że nie można bezmyślnie mówić na temat Katynia. A inną szalenie ważną rzeczą, którą chciałabym podkreślić, jest nierespektowanie i niewypełnianie praw, które były prawami wojny i które zawarły się w umowach polsko-sowieckich z 1994 roku (były one zbieżne z określeniem międzynarodowych praw wojennych o obowiązku pochówku pomordowanych w ziemi ojczystej). Bo jeżeli pozostawiliśmy tam szczątki naszych oficerów, to nie powinno nikogo dziwić, że aby oddać im szacunek i by im się pokłonić, do Katynia poleciał 10 kwietnia prezydent Lech Kaczyński wraz z 95-osobową delegacją. I nie doszłoby do tej strasznej tragedii, gdyby to prawo i oczekiwania rodzin ofiar 1940 roku były spełnione. Może nikt tego tak do tej pory nie kojarzył, ale ja tak, i jest to dla mnie tym bardziej bolesne, że nigdy prawo nie zostało uszanowane. A podpisy prezydentów - Jelcyna i Kwaśniewskiego, pod tajnym porozumieniem z 1998 roku w sprawie pozostawienia w tych trzech miejscach szczątków polskich oficerów, są wprost karygodne! Odebrało nam to bowiem prawo do osobistego złożenia hołdu i zapalenia znicza na mogiłach naszych bliskich, a jak wiemy, Rosja utrudnia nam udanie się na miejsce kaźni naszych ukochanych ojców i mężów.

Co dalej? Jakie mają Państwo plany w tej sprawie?
- Teraz czekamy na gest, na decyzję Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka. Bo my zrobiliśmy już wszystko, co w naszej mocy, i teraz ruch należy do Trybunału. I to on teraz zadecyduje, jaki wyda wyrok w tej sprawie. Zadecyduje też, czy wyda go w normalnym składzie, czy - z racji wagi sytuacji - w składzie poszerzonym do 17 sędziów Trybunału, zwanym Wielką Radą. Jeśli będzie ta druga opcja, wówczas zacznie się normalny proces. My mamy jedynie nadzieję, że dożyjemy tego. Moja mama ma już bowiem 93 lata i dalej czeka. Mam też nadzieję, że te odpowiedzi Rosji zostaną przez tych bardzo światłych członków Trybunału odebrane tak, jak odebrane powinny zostać, czyli jako afront także dla sędziów Trybunału.

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, czym w rzeczywistości jest rehabilitacja ofiar Katynia.
- Ależ oczywiście. Ludzie wypowiadający się na ten temat i negujący to sformułowanie prawne nie mają pojęcia, co ono w rzeczywistości oznacza. A dla nas rehabilitacja to jest właśnie dotarcie do tych wszystkich dokumentów. Bo żeby zrehabilitować, trzeba najpierw przeprowadzić analizę całości materiałów dotyczących mordu z 1940 roku. I to jest też warte podkreślenia, by ludzie przestali szydzić z nas i nas osądzać, skoro nie wiedzą, o co tak naprawdę nam chodzi. Bo nieprawdą jest, że nam zależy na rehabilitacji, gdyż w grę wchodzą o pieniądze.

6 grudnia do Polski przyjedzie prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Sądzi Pani, że prezydent Bronisław Komorowski poruszy wówczas tę rosyjską odpowiedź?
- Nie sądzę. Moim zdaniem, prezydent Komorowski nie będzie tego typu spraw podczas spotkania poruszał. Będzie to spotkanie kurtuazyjne.

Dziękuję za rozmowę.

 

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=108761

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz