Wybieramy banicję z troski o pojednanie.
Modlimy się o pokój, a przypełza wojna.
Padamy na kolana w gnoju, nie walczymy w gnoju.
Co jest warta taka modlitwa i troska?
Pojawia się na chwilę w trwodze krzyży
Znika w gadziej chuci hierarchów władzy.
Wielki bałwan mruga z projektorów.
Pośród podniet na wysypisku śmieci nie sprzątamy.
One nas pożerają, trawią w gorączce przemienienia.
Aż przemieniamy nasze ciała w padlinę.
Aż wypijamy do dna czarę mroku.
I nic nie rozświetla nadziei.
Nic nie ożywia wiary.
Nic nie kończy się na mogiłach niewinnych ofiar.
Błogosławiony niech będzie ekran
Pieczęć pamięci złamana
Nabijają się z nas
Nabijają nam łajdackie pieczątki na czoła
Przykuwają do transmiterów hipnozy
Nie zasypiają bez drwin i szyderstw
Bez podania nam dobowej dawki psychotropów
Pośród szczerzenia zębów.
Czołem towarzysze. Czołem.
Mijają dni i noce, a my się nie budzimy.
Nie pomagają elektrowstrząsy i upadki.
Nie słuchamy spiskujących proroków.
Konwulsje w letargu, ślinotok i plwanie
Diagnoza: wirusowe zapalenie mózgu
Leczenie: ciągłe pranie mózgu.

napisz pierwszy komentarz