Przedłużający się czas na wydanie polecenia aresztowania, miano przeznaczyć na cichy mord Generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila". Pięćdziesiąt siedem lat temu Generał August Emil Fieldorf "Nil" został zamordowany w dniu 24 lutego 1953 roku przez powieszenie.
Wyrok wykonano w kotłowni więzienia Warszawa-Mokotów I, przy ulicy Rakowieckiej o godzinie 15.
Poprzedni Prezydent, *magister* Aleksander Kwaśniewski nie zamierzał robić krzywdy, koleżance z tej samej partii PZPR i rodziny. Panowie Generałowie z MON-u również.
Gieroj nie mojewo romana
"Generał August Emil Fieldorf „Nil" został aresztowany 10 listopada 1950 roku. Najpierw trafił do aresztu śledczego MBP przy ulicy Koszykowej,potem do więzienia na Rakowieckiej, gdzie spędził ponad dwa lata. Został zamordowany 24 lutego 1953 roku. Po 50 latach trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, kto ponosi największą odpowiedzialność za śmierć generała? Pracował na to cały sztab ludzi - przywódcy komunistycznej partii i państwa, kierownictwo Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, prokuratorzy, sędziowie, oficerowie śledczy. Wszyscy chcieli śmierci niebezpiecznego wroga politycznego - człowieka cieszącego się powszechnym autorytetem, legendy Państwa Podziemnego.
W czasie wojny Pan Generał "Nil" szef „Kedywu" Komendy Głównej Armii Krajowej, zastępca ostatniego dowódcy AK generała Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka", twórca konspiracyjnej organizacji „Nie" (Niepodległość) w 1945 roku przypadkowo wpadł w ręce NKWD. Wywieziony na Ural, przez dwa lata pracował w sowieckich łagrach. Po powrocie ujawnił się - chciał wrócić do służby w wojsku, aby znaleźć środki na utrzymanie rodziny. Generała zadenuncjował jego przełożony z kampanii wrześniowej generał Gustaw Paszkiewicz. W grudniu 1945 roku Paszkiewicz stanął na czele Wojewódzkiego Komitetu Bezpieczeństwa Publicznego, który rozpracowywał AK na Białostocczyźnie.
Czego nie pokryła Wolińska i inne kłopoty z dokumentami
Pierwszą rewizję po aresztowaniu generała 10 listopada 1950 roku przeprowadził kpt. Lutosław Stypczyński, w obecności innych śledczych - Zygmunta Krasińskiego i Władysława Fabiszewskiego (wszyscy pracowali w Departamencie III MBP - walka z podziemiem). Jeszcze tego samego dnia Stypczyński rozpoczął przesłuchiwanie „Nila".
17 listopada por. Zygmunt Krasiński zwrócił się do Naczelnej Prokuratury Wojskowej o zastosowanie tymczasowego aresztowania generała. 21 listopada nakaz taki wydała prokurator NPW ppłk Helena Wolińska. Uczyniła to ze znacznym opóźnieniem, po 11 dniach od zatrzymania „Nila". „Odmówiłam pokrycia tego bezprawnego pozbawienia wolności" - napisała Wolińska w zażaleniu do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który 18 stycznia br. postanowił ją aresztować. Fakt, że nie „pokryła" ona okresu uwięzienia Fieldorfa od 10 do 21 listopada ma być argumentem na jej obronę. Zarzuty dotyczą jednak czego innego. Decyzja prokurator Wolińskiej była bezprawna, bo nie została poparta żadnymi dowodami winy osadzonego. Drugi raz Wolińska złamała prawo, przedłużając areszt „Nilowi" - znów nie opisała czynu, który był mu zarzucany. Swój wniosek wydała 15 lutego 1951 roku, podobnie, jak poprzednio ex post, gdyż poprzedni obowiązywał do 9 lutego. Przychylili się do niego przedstawiciele Sądu Rejonowego w Warszawie: płk Aleksander Zarecki, mjr Mieczysław Widaj, mjr Zygmunt Wizelberg.
W uzasadnieniu nakazu aresztowania Wolińskiej sąd napisał, że w wyniku jej działalności „generał Fieldorf był bezprawnie pozbawiony wolności od dnia 21 listopada 1950 roku do dnia 9 maja 1951 roku".
13 grudnia 1950 roku, na rozkaz dyrektora Departamentu Śledczego MBP, płk. Józefa Różańskiego,vel Goldberga „Nil" został osadzony w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej. Śledztwo, za zgodą naczelnika Wydziału Śledczego MBP ppłk. Ludwika Serkowskiego, przejął ppor. Kazimierz Górski. Intensywne przesłuchania (w sumie było ich 15) prowadził od 21 grudnia 1950 roku do 14 lipca 1951 roku.
Górski ma dziś 73 lata, mieszka na warszawskim Mokotowie. W rozmowie w listopadzie ub.r. twierdził, że nie stosował żadnego nacisku w śledztwie, zapisywał tylko zeznania generała:
- To był człowiek na wysokim poziomie, bardzo inteligentny. Charakter śledztwa nie zależał ode mnie, wykonywałem tylko rozkazy przełożonych. Dziś żałuję, że musiałem w tym wszystkim uczestniczyć.
Kazimierz Górski nie tylko przesłuchiwał Fieldorfa, ale również sporządził kłamliwy akt oskarżenia. Zarzucił generałowi wydawanie rozkazów likwidowania, względnie rozpracowywania, przy współpracy z Niemcami, komórek PPR, oddziałów GL i AL oraz partyzantki radzieckiej. Mimo niebagatelnej roli w sprawie „Nila", Górski nigdy nie stanął przed sądem.
Prof. Witold Kulesza, dyrektor byłej Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, tłumaczy:
- Badanie zbrodni stalinowskich w Polsce nastręcza wiele trudności. Podstawowy problem stanowią dokumenty, na które trzeba czekać nawet 18 miesięcy, część jest opatrzona klauzulą - tajne. Dlatego część stalinowców nadal nie stanęła przed sądem. Mam nadzieję, że Górskiego pociągnie do odpowiedzialności nasza kontynuatorka - Główna Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, która będzie działała w ramach Instytutu Pamięci Narodowej.
Przygotowany przez Kazimierza Górskiego akt oskarżenia zatwierdził wicedyrektor departamentu śledczego MBP Wiktor Leszkowicz, a podpisał (22 X 1951) wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL Benjamin Wajsblech.
Prokurator Wajsblech prowadził też ostatnie przesłuchanie Fieldorfa w dniu 25 lipca 1951 roku. Kilka miesięcy później oskarżał generała przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie.
W raporcie komisji, powołanej w 1956 roku „dla zbadania przejawów łamania praworządności przez pracowników Generalnej Prokuratury i Prokuratury m. st. Warszawy" czytamy: „Spośród prokuratorów zatrudnionych w Departamencie Specjalnym (departament sprawował nadzór nad śledztwami prowadzonymi przez MBP i Wydziałami Specjalnymi w prokuraturach wojewódzkich - red.) w sposób szczególnie negatywny wyróżnił się Benjamin Wajsblech. Wykazując dużą gorliwość w wykonywaniu często niepraworządnych poleceń kierownictwa oraz bezkompromisowość i bezwzględność wobec aresztowanych, obrońców, a nawet i świadków, zyskał sobie u Podlaskiego (Henryk Podlaski, zastępca Prokuratora Generalnego PRL - red.) opinię jednego z najlepszych i najbardziej zaufanych prokuratorów. Opinia ta przyczyniła się do powierzenia Wajsblechowi nadzoru nad tego rodzaju sprawami, w których osiągnięcie pozytywnego wyniku dla oskarżenia w dużej mierze zależało od stosowania niedozwolonych metod w śledztwie".
Wajsblechowi zarzucono:
- bezpodstawne aresztowania podejrzanych i przetrzymywanie ich w areszcie mimo braku uzasadnionych przyczyn,
- usuwanie z akt śledztw protokołów zeznań korzystnych dla oskarżonych,
- sztuczne rozdzielanie spraw, które powinny być rozpatrywane łącznie,
- psychiczne i fizyczne upokarzanie i maltretowanie osób przesłuchiwanych, które podawały, że zachowanie Wajsblecha było nieraz gorsze niż oficerów śledczych.
W wyniku ustaleń komisji, w 1957 roku został zwolniony z prokuratury. Zła opinia nie przeszkodziła mu jednak zostać radcą prawnym. Zdaniem prokuratorów Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu to właśnie Benjamin Wajsblech odpowiada za treść aktu oskarżenia przeciw generałowi Fieldorfowi. Właściwie mógłby odpowiadać, bo zmarł w 1991 roku.
Przedwojenna komunistka
23 października 1951 roku Władysław Dymant, wicedyrektor Departamentu Specjalnego Prokuratury Generalnej, przesłał tajne pismo na ręce prezesa Sądu Wojewódzkiego m. st. Warszawy Ilii Rubinowa, wnosząc o prowadzenie rozprawy przy drzwiach zamkniętych.
16 kwietnia 1952 roku, po kilkugodzinnym procesie sąd w składzie: przewodniczący Maria Gurowska, ławnicy Michał Szymański i Bolesław Malinowski i protokolant H. Grądzka postanowił:
„Fieldorfa Augusta Emila uznać winnym czynów zarzucanych mu aktem oskarżenia i za to na zasadzie art. 1 pkt. 1 dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy skazać go na karę śmierci". Generał miał występować przeciwko „(...) bojownikom o wolność i wyzwolenie społeczne. Udowodnione materiałami sprawy morderstwa około 1000 antyfaszystów, tylko w części obrazują faktyczne zbrodnie, które obciążają skazanego".
Maria Gurowska do końca życia (zmarła pod zmienionym nazwiskiem Górowska w styczniu 1998 roku, kiedy rozpoczął się proces o popełnione przez nią „zabójstwo sądowe") twierdziła, że wyrok śmierci na generała był słuszny. W 1995 roku napisała do ministra sprawiedliwości, że Emil Fieldorf, jako komendant „Kedywu" podpisywał rozkazy mordowania bezbronnych ludzi. Karę wymierzała w oparciu o dowody, na podstawie obowiązującego wówczas prawa. Sąd III RP uznał, że Gurowska działała bezprawnie, z pełną świadomością, że Fieldorf zostanie stracony.
Na szczególną uwagę zasługuje opinia składu sędziowskiego, skierowana do Sądu Najwyższego: „Skazany Fieldorf na łaskę nie zasługuje. Skazany wykazał wielkie natężenie woli przestępczej. (...) Zdaniem sądu nie istnieje możliwości resocjalizacji skazanego".
Gurowska, przedwojenna komunistka, członek PPR i AL, od 1951 roku była sędzią Sądu Wojewódzkiego w Warszawie. Należała do sekcji tajnej - grona sędziów, wyznaczonych przez wiceministra MBP Romana Romkowskiego do wydawania wyroków na polskich patriotów. W latach 1950-54 tajne sekcje osądziły 506 spraw.
Po drugiej stronie
W sekcji tajnej pracowali również sędziowie: Emil Merz, Igor Andrejew i Gustaw Auscaler. 20 października 1952 roku w imieniu Sądu Najwyższego podtrzymali wyrok śmierci wobec Fieldorfa.
Igor Andrejew współtworzył uchwalony w 1969 roku kodeks karny. Jego podręczniki do niedawna widniały w spisie lektur na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego, był cytowany w specjalistycznych publikacjach naukowych. Studenci na ogół nie łączą Andrejewa ze sprawą Fieldorfa. Uważają, że to zasłużony dla prawa profesor.
W 1988 roku Uniwersytet Warszawski opublikował XVI tom „Studia Iuridica", dla „uczczenia pracy naukowej Igora Andrejewa". Profesorowie nie wiedzieli albo wiedzieć nie chcieli o jego roli w skazaniu generała Fieldorfa. Kiedy w 1989 roku sprawa wyszła na jaw, Andrejewa wykluczono ze składu Rady Naukowej Instytutu Prawa Karnego, a kilka miesięcy później z Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawa Karnego. Zmarł cztery lata temu.
Nie żyje również sędzia Emil Merz. Gustaw Auscaler w 1968 roku wyjechał do Izraela. Od kilku lat jest poszukiwany przez Interpol międzynarodowym listem gończym.
- W świetle prawa żaden z nich nie był sędzią - nie spełniali wymaganych kryteriów zawodowych. Gustaw Auscaler nie skończył nawet studiów. Z prawnego punktu widzenia wyrok na generała Fieldorfa był dziełem ludzi przypadkowych, ale spełniających odpowiednie kryteria polityczne - uważa profesor Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
W Izraelu mieszka jeszcze Jerzy Mering, obrońca „Nila" z urzędu. W trakcie śledztwa miał powiedzieć do Janiny Fieldorf, żony generała: „Pani mąż to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie".
Władze śledcze nie biją
Oskarżycielem przed Sądem Najwyższym była wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL Paulina Kern. Podobnie jak Helena Wolińska wyjechała potem do Wielkiej Brytanii, gdzie zmarła w 1980 roku.
W Departamencie Specjalnym Kernowa pracowała od września 1950 do października 1951 roku. Cytowany już raport komisji z 1957 roku, stwierdza, że nagminnie łamała prawo: „(...) w dniu 30 listopada 1950 roku w toku toczącej się rozprawy sądowej odbywającej się w więzieniu przeciwko Eugeniuszowi Grzybowskiemu sprzeciwiła się wezwaniu na rozprawę świadków powołanych przez oskarżonego, a w szczególności świadka Ejmego, motywując to trudnościami w doprowadzeniu na rozprawę, mimo że świadek ten przebywał w tymże więzieniu. Świadek ten, będąc zwierzchnikiem Grzybowskiego, mógł najbardziej wiarygodnie naświetlić działalność organizacyjną oskarżonego".
Paulina Kern nie uznała również faktu, że Grzybowski odwołał wszystkie zeznania złożone w śledztwie i oświadczył, że zostały na nim wymuszone. „W swoim wystąpieniu oskarżycielskim zarzuciła Grzybowskiemu prowokację i szkalowanie organów MBP - jeśli chodzi o stosowanie «niewłaściwych metod śledztwa» - co znalazło nawet swój wyraz w wyroku skazującym go na karę śmierci".
Komisja przywołuje też sprawę Władysława Cisowskiego. „W lipcu 1951 roku (...) dokonując końcowego przesłuchania, nie umieściła w protokole wyjaśnień podejrzanego o torturowaniu go w toku śledztwa, a przeciwnie, oświadczyła mu, że «władze śledcze Polski Ludowej nie biją». Odmówiła również Cisowskiemu zapoznania go z całością materiałów śledztwa".
Paulina Kern nadzorowała ostatni etap śledztwa w sprawie „Startu" - ekspozytury, utworzonej przy delegacie rządu RP na kraj. W procesie, który odbył się na jesieni 1951 roku zapadły trzy wyroki śmierci. Po przeprowadzeniu ostatnich przesłuchań, 6 grudnia 1951 Kernowa zatwierdziła akt oskarżenia. „Jak się okazało ostatecznie, sprawa ta oparta była na wymuszonych i sztucznie dobranych dowodach. Bezkrytyczny nadzór i zatwierdzenie aktu oskarżenia opartego na tego rodzaju dowodach w poważnym stopniu dyskwalifikują Kernową jako prokuratora".
Komisja wnioskowała: „Zwolnić z pracy w Prokuraturze PRL, gdyż stawiane jej zarzuty wskazują na to, iż nie daje ona gwarancji należytego spełniania funkcji prokuratora".
Egzekucja
Wykonanie wyroku wyznaczono na 24 lutego 1953 roku. Alicja Graff, wicedyrektor Departamentu III Generalnej Prokuratury pisała do naczelnika więzienia: „Proszę o wydanie niezbędnych zarządzeń do wykonania egzekucji". Jej mąż, Kazimierz Graff oskarżał m.in. legendarnego dowódcę Konspiracyjnego Wojska Polskiego Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca", rozstrzelanego 17 lutego 1947 roku. Państwo Graff mieszkają do dziś w Warszawie. Żyje również prokurator Witold Gatner, który nadzorował egzekucję Fieldorfa. Razem z naczelnikiem więzienia Alojzym Grabickim i lekarzem Maksymilianem Kasztelańskim podpisali ostatnie zarządzenie w sprawie „Nila", swego rodzaju nekrolog generała:
„O g. 15 doprowadzono skazanego Augusta Emila Fieldorfa na miejsce stracenia. Prokurator odczytał sentencję wyroku Sądu Najwyższego z dnia 20 października 1952 r. Wydziału IV Sądu Wojewódzkiego dla m. st. Warszawy z 16 kwietnia 52 r. oraz decyzję Rady Państwa z 3 lutego 53 r. o nieskorzystaniu z prawa łaski w stosunku do Augusta Emila Fieldorfa, po czym zarządził wykonanie wyroku. Wykonawca przystąpił do wykonania. Wyrok wykonano przez powieszenie. Po stwierdzeniu zgonu przez lekarza więziennego Prokurator ogłosił, że wyrok został wykonany. Zakończono i podpisano o godz. 15. 25".
Tego samego dnia, w godzinach przedpołudniowych, w więzieniu była córka „Nila" Maria Fieldorf. Pytała o stan zdrowia ojca...
Wieczna Cześć i Chwała Jego pamięci.
4 komentarze
1. Wieczna Cześć i Chwała Jego pamięci.
Szanowny Panie Michale,
mordercy komunistyczni dostają wysokie emerytury z podatków Polaków, a ciała Bohaterów , zhańbione przez oprawców, wciąz nie są odnalezione.
"Na cmentarzu Służew nad Dolinką spoczywają ofiary stalinowskich represji lat 1945-1956. Leżą tu również żołnierze, którzy zginęli w okolicach Warszawy w roku 1914, a także polegli w trakcie II wojny światowej. Na obszarze włączonym w obręb cmentarza w latach 60., a być może również na terenie przyległego do cmentarza parkingu, w latach 1945-1956 potajemnie chowano bezimienne ofiary terroru komunistycznego.
Część z pochowanych tu ofiar została zamordowana w więzieniu na ul. Rakowieckiej. Jednym z zamordowanych w tej ubeckiej katowni był gen. Emil Fieldorf "Nil", szef Kierownictwa Dywersji (Kedyw) Armii Krajowej. Do tej pory nie odnaleziono miejsca jego pochówku - mógł on zostać pochowany także na cmentarzu na Służewiu. Komuniści celowo pochowali "Nila" i setki innych zamordowanych patriotów w zbiorowych, bezimiennych mogiłach, aby te groby nie stały się miejscem pamięci. Polacy jednak o swoich bohaterach nigdy nie zapomnieli, a teraz znicze płoną na ich symbolicznych mogiłach i przed pamiątkowymi tablicami."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Tych , których dzisiejszy rząd i pan z ruskich bud uważają za przyjaciół tak mordowali i zwłoki chowali by potomni nie mogli odnaleźć ich ciał o oddawać czci.
Podobnie było z rodzina carska, którą zamordowano na rozkaz Lenina a ciała rozrzucono po okolicy by psi ich zjadły.
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Panie, Panowie,
Wracając do mordu rodziny carskiej, coraz więcej uczonych skłania sie do faktu , iz mordercami byli Zydzi.
ks. Stanisław Tworkowski: Polska bez Żydów. 1939, reprint - Wers 1999, s. 83 (zdjecie).Dwaj późniejsi żydowscy bandyci ludzkości - „Lenin” (u góry) i „Stalin” (u dolu) z kronik carskiej Ochrana Z: Rosja XX wieku.
Stalin także był Żydem. Ujawnił to David Wieseman w organie żydowskiej lóz Bnai-Brith: „The Bnai-Brith Messenger” z 3 marca 1950 roku. Pisano także o żydowskim pochodzeniu Stalina w ksiażce Russia and the Jews (wyd. The Britons Publishing Society)3.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. 63 lata temu zamordowano gen. Fieldorfa „Nila”.
24 lutego 1953 roku został zamordowany jeden
z najwybitniejszych dowódców Polskiego Państwa Podziemnego. Choć szef
Kedywu Komendy Głównej AK sprawiał, że Polacy
stawiali czoła niemieckiemu najeźdźcy, nowa „ludowa” władza nie miała
dla niego litości i skazała „Nila” na karę śmierci.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl