Dlaczego Platformersi są mi obcy- dyskusja z Gowinem i Rymkiewiczem

avatar użytkownika UPARTY

Dlaczego Platformersi są mi obcy


Przeczytałem dzisiaj dwa teksty. Jeden to wywiad z Rymkiewiczem a drugi to wywiad z Gowinem. Z Rymkiewiczem, aczkolwiek nie całkiem się zgadzam, to on mnie nie denerwuje i jest gotów z nim dyskutować o tyle Gowin mnie rozśmieszył i trochę wkurzył. Najpierw o Gowinie. Otóż stwierdził, że PiS przegrał kilka dotychczasowych wyborów ( w domyśle PO je wygrała) gdy zaś ja czytałem te przechwałki, to przypomniała mi się sztuka Mrożka “Waclaw”” wystawiana przed wielu laty w Teatrze Polskim w Warszawie. Gdy tylko podnosi się kurtyna na scenie ukazuje się dwóch obdartych rozbitków wychodzących na brzeg z uciętymi stryczkami na szyjach. Od czego zaczyna się dialog? Od kłótni między nimi, komu został przy szyi dłuższy kawałek sznurka. Wydaje się, że Gowin tej sztuki nie widział, bo mnie stawał by na scenie obok nich. Żadna partia w Polsce jak dotąd nie wygrała żadnych wyborów. Każda, która chce tworzyć rząd ma koalicjanta uwieszonego u szyi i nie ma znaczenia, czy koalicjant jest dłuższy, czy krótszy. Jak zaciśnie pętle to zadusi. Skąd więc taka duma Gowina. Myślę, że jego duma bierze się ze zbyt częstego obcowania ze sportowcami, dla których najważniejsze jest bycie lepszym od innych pod jakimś względem. Zaraz po Mrożku przypominają mi się opowieści o starożytnych Atenach, w których fakt, iż ktoś najszybciej przebiegł stadion pozwalał mu się wywyższać nawet przez cztery lata. Jak byłem dzieckiem , w szkole podstawowej też miałem takich kolegów, którzy byli bardzo dumni z tego, że wygrali zawody klasowe w biegu na 60 m ale, o ile pamiętam, już w liceum nikt do tego nie przywiązywał żadnej wagi. Widać Gowin jest dalej młody duchem, a koalicjant dusi Tuska nie jego.


Natomiast jeśli chodzi o Rymkiewicza to sprawa jest poważniejsza. Dlaczego się z nim nie zgadzam. Po pierwsze Polska nie jest krajem postkolonialnym mimo, że można zobaczyć w naszym życiu wiele zjawisk na pierwszy rzut oka o tym świadczących. Przede wszystkim jesteśmy krajem, który dokonał jak to ładnie określają Niemcy, samowyzwolenia się z okupacji sowieckiej. Rozbiliśmy od środka naszego okupanta, którym przypominam był Związek Radziecki a nie Rosja. Związek Radziecki, oprócz Rosjan, tworzyli Gruzini ( jak Beria, czy Szwardnadze), Osetyńcy ( jak Stalin), Polacy ( jak Dzierżyński), ludzie wszystkich narodowości europejskich. Mówiąc obrazowo Związek Radziecki próbował nas połknąć i się udławił. Nigdy nas nie połknął w całości, więc nigdy w całości nie byliśmy kolonią radziecką, czyli po prostu nią nie byliśmy. Nie jesteśmy więc narodem postkolnialnym. Jednak, jak patrzy się na Gowina, to trudno uznać moje racje. Przecież to co on prezentuje, ten konkurs, kto jest lepszy od kogo pod jakimś względem to czysty hellenizm - postawa życiowa która uformowała się w uniezależnionych bez własnego działania, niejako przez porzucenie, koloniach Aleksandra Macedońskiego! Postawa postkolonialna, hellenizm, jest charakterystyczna dla środowisk porzuconych przez suwerena - po prostu chamy bez pana tak się zachowują jak widać. Nie dotyczy ona i nigdy nie dotyczyła tych co sami sobie niezależność wywalczyli. Tak było od początku - patrz: Juda Machabeusz. A przy okazji druga cecha hellenizmu -pogaństwo. Aczkolwiek Gowin jest chyba osobą wierząca, bo tak o sobie mówi, to jednak wiara nie wpływa na jego postawy społeczne, na jego widzenie świata. Nie można być katolickim hellenistą, jak nie można być cnotliwą prostytutką, nie można być katolikiem postkolonianym. Jedno , drugie i trzecie jest oksymoronem.


Kim więc jestem, skoro jestem inny niż Gowin. Wydaje mi się, że jestem Polakiem ale Nowym, Nowopolakiem. Cóż to za nacja? To jest ta nacja, która na wzór Abrahama za ojca ma jednego człowieka. Dla nas jest to Stefan Kardynał Wyszyński.


Po wyjściu Wyszyńskiego z więzienia okazało się, że jest to człowiek, który przemógł komunizm. Okazał się silniejszy od całego komunizmu razem wziętego. Stał się on dla bardzo wielu z mojego pokolenia wzorem osobowym a jego sposób widzenia społeczeństwa obowiązującą ideologią - bo była zwycięska! Tak jak w rodzinach ojciec definiuje dzieciom świat zewnętrzny, tak on zdefiniował go dla moich rodziców, dla mnie i dla bardzo wielu innych ludzi nawet tych młodszych ode mnie. Technicznie odbywało się to na lekcjach religii, których program on zatwierdzał, podczas wysłuchiwania jego kazań czy listów pasterskich, przez podejmowane działania polityczne. Jeśli dziś popatrzymy na program społeczny może nie tyle zawarty w Wielkiej Nowennie, co z nią zgodny, to zobaczymy fundamenty programowe Pisu!


Jednak nie wszyscy w Polsce byli pod wpływem Prymasa Tysiąclecia. Ci, którzy nie chodzili na religię wcale lub przynajmniej nie mieli kontaktu pośredniego, przez kogoś z rodziny z nauczaniem Wyszyńskiego, lub byli pod wpływem innych ośrodków katolicyzmu w Polsce mówią innym językiem i mają inna siatkę pojęciową, są inni. Oni nie mają za duchowego ojca osoby silniejszej od komunizmu a mają osoby słabsze od tego systemu. Bo nawet Wojtyłła rozwinął się w cieniu Wyszyńskiego, ale był on księdzem, siłą rzeczy na niego wpływ Prymasa był większy niż na pozostałych ludzi. Nie twierdzę, że był on jego cieniem, albo, że świecił światłem odbitym, bo tak nie było, ale gdyby Wyszyński nie wywalczył dla Wojtyły wolnej przestrzeni, by mógł on rosnąć, to zapewne skończył by w więzieniu a nie w Watykanie. Natomiast to, że Kościół w Krakowie świecił światłem własnym powodował, że ludzie będący po przemożnym wpływem tego światła nie byli już pod wpływem Wyszyńskiego! Są więc dzisiaj inni od nas. Na szczęście nie było ich wielu, ale zawsze trochę. Ci ludzie mają rzeczywiście syndrom postkolonialny. Ale jest to tylko część naszego społeczeństwa i w dodatku znacznie mniejsza od nas. Niestety w Kościele proporcje są obecnie inne. Trzdziestoletnia dominacja Kościoła Krakowskiego zrobiła swoje. Stąd józefinizm arb. Nycza wychowanego w Krakowie, stąd niechęć kleru zapatrzonego w Jana Pawła II do lustracji. Mają bowiem oni wbite do głowy od pokoleń, że władzy świeckiej nie należy niczego odmawiać, więc jak władza pyta to się odpowiada, a człowiek jest taki jak go widać. Czysta dulszczyzna kabli. Na domiar złego Kardynał Glemp zamroził wszyskie stanowiska w Kurii Warszawskiej. Nie było nowego naboru na sędziów kościelnych, nie było rozwijaniej biblistyki, itd. Wszyscy mianowani przez Wyszyńskiego zostali na swoich stanowiskach ale nie mogli zatrudnić młodszych następców, nie mogli wychować sobie następnego pokolenia. Następcy przychodzą z zewnątrz, głównie z Karkowa. Doszło do zerwania ciągłości rozwoju diecezji. Jeżeli więc Rymkiewicz patrzy na Kościół i jako jeden z przykładów zachodzących zmian, to rzeczywiście można być zasmuconym, ale tylko w pierwszej chwili. Bo myśl społeczna Wyszyńskiego została zaszczepiona w ludzie bożym i to my stanowiąc Kościół jesteśmy w stanie wymusić dobre zachowania. Przyszedł więc czas by, tawersując słowa św. Jana by Kościół się umniejszał a naród rósł. Jaki naród? Ten co za ojca ma Kardynał Stefana Wyszyńskiego. I to się dzieje.


Zaś co do marzenia Rymkiewiocza o życiu w wolnym kraju, to wydaje mi się, że od 80 roku żyjemy w wolnym kraju. Wolność to nie jest brak kontaktów ze światem zewnętrznym. Wolność to swoboda wyboru swojego interesu i dróg jego realizacji, oczywiście często wbrew światu zewnętrznemu. To nie jest tak, że można zawsze zdefiniować swój interes dowolnie, bo najczęściej podobnie jak wszystkie narody świata jesteśmy w sytuacji szachisty Hegla, ale mamy zawsze możliwość nie osiągania naszych celów, jeśli cena jest zbyt wysoka, natomiast ani Amerykanie, ani Niemcy, ani Rosjanie takiej swobody nie mają. Paradoksalne, ale prawdziwe. Od 80 roku nie jesteśmy mniej wolni od nich, ale oczywiście my, Nowopolscy.

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Nathanel

1. Mysmy sie z od Rosji nie uwolnili. To Rosja "pierestroila" nas.

Najlepszy przyklad data wycofania ruskich wojsk z polskiego terytorium. Po drugie jesli sie wezmie ilosc miliarderow w Rosji i krajach postsowieckich to najlepiej widac kto i po co pierostrojke przeprowadzil. Odwleczono wszystko w czasie bo okazalo sie zen ie KADR. Okres 1980-89 wyorzystano do szybkiego szkolenia tabunow mlodziezy na Zachodzie.
Prosze zauwazyc , ze wiekszosc oficjalnych zyciorysow , nawet "politykow" urodzonych po '50 tym roku zaczyna sie po roku 89 a u starszych zazwyczaj sa biale plamy sprzed roku "89.
Okragly stol tez przelozono jak wiadomo o lat kilka czekajac na powrot "kadr" z USA i Europy po dobyciu szkolen.
Kto ma oczy , ten widzi.
Dzis szkoli sie kadry w kraju. Prosze zauwazyc kto i jakie prywatne szkoly prowadzi i jak sprytnie PO obsadzila szkoly wyzsze swoimi ludzmi.
Nie zwracamy uwagi na sprawy isitone i dyskutujemy o "michalkach". A pan rektor Gowin robi po cichu swoje i pan Rymkiewicz wyskoczyl nagle jak krolik z kapelusza. Zaczyna go byc pelno jak kiedys Migalskiego. Przypadek ?

avatar użytkownika hrabia Pim de Pim

2. Ciekawy tekst

Oczywiście jestem po stronie Rymkiewicza a nie Gowina, który nadal, po tylu latach wisi u klamki UW. Żaden z niego konserwatysta - katolewak!

Wojtyła współpracował z Wyszyńskim i w tym duchu oddziaływał na kościół krakowski. Tylko zawsze lokalne środowisko Znaku, TP, KIK (w sumie katolewicy) miało wpływ i promieniowało na katolików w Polsce. Wielu, jeśli nie większość, ze swoich sympatyków katolewica utraciła po 1989 za sprawą swoich działań i zaniechań. Patrz - los Tygodnika Powszechnego. Ludzie doprecyzowali w warunkach względnej wolności swoje poglądy i drogi się rozeszły.

Paradoksalnie w sprawach wolności wewnętrznej Polaków obaj Panowie mają rację. Po 1980 spora część społeczeństwa pozostała wewnętrznie wolna. A z drugiej strony obóz komunistyczny podjął działania wyprzedzające i starał się pokierować przebiegiem wypadków. Tu nie ma sprzeczności.

Pozdrawiam -

hrabia Pim de Pim

avatar użytkownika Tymczasowy

3. @Autor

+ czyli plus.