Tomasz Tomczykiewicz: "Jakoś dziwnie wszyscy kibicują kolejnym próbom utworzenia nowego podmiotu na scenie politycznej. Każdy nowy twór jest szkodliwy, bo im więcej partii w parlamencie, tym trudniej zbudować sensowną koalicję, taką, która będzie reformować kraj".
Jarosław Gowin: "Nie ukrywam, że w ewentualnej partii pani Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyljusza chętnie widziałbym przyszłego koalicjanta Platformy wraz z Polskim Stronnictwem Ludowym, a nie zamiast PSL, co od razu podkreślam."
Jak to z ma być nową partią Kluzikowej: będzie szkodliwa dla Polski (, jak twierdzi Tomczykiewicz), czy wręcz przeciwnie, zwiększy pole manewru Platformie w zakresie budowania przyszłych koalicji? Gowin dodaje, że oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłoby wstąpienie PISowskich dysydentów do PO: zasilili by konserwatywne skrzydło (prócz Kluzikowej, ona zajmie fotel Palikota/Kutza), walczyli z PISem i SLD, stali się podkomendnymi krakusa. Zrozumiałe.
Platforma jest nieco zdezorientowana inicjatywą uciekiniertów: z jednej strony stwarza ona szansę na większą marginalizację PISu, zapechnięcie Kaczyńskiego do prawego narożnika, zadanie mu decydującego ciosu, z drugiej każe rywalizować z nowym, "cywilizowanym" konkurentem. Jeśli partia Kluzikowej "wypali", Platforma nie zdoła samodzielnie rządzić, znów będzie zmuszona wchodzić w koalicję, być może trudniejszą od tej obecnej z ludowacami.
Chyba wsród rozłamowiczów też nie ma jasnego stanowiska w sprawie zasadniczej: ryzykować tworzenie nowej formacji politycznej, czy może bezpiecznie, "miękko" wylądować w partii władzy, podporządkowując się Gowinowi? Zdaje się, że Paweł Poncyliusz nie wzgardziłby tym drugim rozwiązaniem. Migalski natmoast konsekwentnie recenzuje Platformę (jak choćby dziś na swym blogu), marzy mu się realna władza...
Wracając do wypowiedzi Tomczykiewicza, ona pokazuje po raz kolejny krótkowzroczność Platfusów, ich wyjątkowe rozbestwienie i zwykłą głupotę. Oni wierzą, że tylko istnienie PISu z Kaczyńskim lub Ziobro na czele jest w stanie zagwarantować im nieustanne alibii odnośnie skutków sprawowania władzy.
W waszym (zwracając się do wyznawców PO) dalekosiężnym interesie jest to, by "gołębie" odniosły sukces. Lewica nie wygra wyborów w 2015 r. Wygra je PIS albo formacja, która miejsce PIS zajmie (swoją drogą wątpie by była do tego zdolna akurat partia pod przywództwem J. Kluzik-Rostkowskiej). Jeśli premierem zostanie Kaczyński, nie zaznacie litości. Rzecznik Graś będzie się modlił, by na powrót zostać cieciem u Niemca...
napisz pierwszy komentarz