Prezydent Bronisław Komorowski:"Bardzo bym chciał, żeby ten pomnik był miejscem, w którym ile razy ktokolwiek z nas stanie, serdeczna myśl i modlitwa pofrunie hen, hen do Smoleńska"(fragment przemowy w trakcie odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej).

Pierwsza refleksja jaka mi się nasuneła po przeczytania sprawozdania z uroczystości na Powązkach to ta, że nastrój frywolności nie opuszcza miłościwie nam panującego Prezydenta ani na chwilę. Druga to, że nawet w momencie tej niby-powagi, Komorowskiego nie było stać nawet na zdawkowe wspomnienie o swoim poprzedniku. Uroczystości w jakich uczestniczy najważniejsza osoba w państwie i jego ludzie konsekwentnie spychają tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego na margines. Jego śmierć ma być co najwyżej równie ważna co śmierć szefa jego ochrony, którego żona zabrała głos na uroczystościach zaraz po Prezydencie.

Niesposób oprzećsięmyśli, że ten sposób podejścia do tragedii smoleńskiej służy jej banalizacji, a obecna ekipa okupująca Belweder i Pałac pod blachą prymitywnie ale jednocześnie dość skutecznie próbuje ten cel osiągnąć dzieliąc ofiary na tych, o których pamiętać wypada i na tych, o których wręcz przeciwnie. W całym tym zamieszaniu macherom od rozgrywania umyka jeden dosyć istotny fakt.Komorowski bezpowrotnie stał się osią sporu i o odzyskaniu pozycji arbitra dyskursu publicznego nie ma co marzyć.

Częściowo jest to spowodowane okolicznościami. Silnym sporem pomiędzy dwoma najważniejszymi podmiotami polskiej poliityki i emocjami przezeń generowanymi.Warto jednak zauważyć, że Komorowski zamiast ten spór łagodzić dodatkowo go wzmacnia i stymuluje. Nie chodzi tylko o jego zamysł polityczny ale również o jego wrodzoną nieporadność. Łatwość popełniania rozmaitego rodzaju gaf i lapsusów w czasie przemów do powodzian ("woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa...") czy żałobników ("modlitwa pofrunie hen, hen...") jest już dość powszechnym powodem do kpin i ponurych żartów. Tego typu wpadki nie powinny się zdarzać osobie na tak wysokim stanowisku. Komorowski świetnie by się sprawdził w roli zastępowego gromadki zuchów lub jako wodzirej na wiejskim weselu. Tam frywolność byłaby czymś naturalnym i porządanym. W przypadku pełnienia majwyższego urzędu w państwie tego typu zachowania najzwyczajniej rażą.

Pozdrawiam

 

http://emigracja.salon24.pl/248240,fruwajace-mysli-prezydenta