Casus Makłowicz , czyli skundlony kucharz -bezpaństwowiec

Wybrane fragmenty książki Makłowicza , kolejny dowód, że nasz establishment jest na granicy kwestionowania sensu istnienia Polski, o ile tej granicy już nie przekroczył:

W "Café Museum" Makłowicz pisze, że :

właściwie to może być Polakiem, Węgrem, Chorwatem, Żydem, Sasem, Szwabem, Czechem i Rusinem, a nawet Grekiem i Chińczykiem, bo "cóż to komu może przeszkadzać?".

I dalej pisze :

Proste podziały narodowościowe to w naszej części świata rzecz stosunkowo nowa, wymysł początku XX wieku, kiedy na trupie Austro-Węgier powstawały nowe państwa. Przykładanie miary narodowej do ludzi, którzy mieszkali koło siebie, jest bez sensu.

My jesteśmy przecież najbardziej skundlonym narodem Europy.

(...) Ja akurat jestem świadom swojego pochodzenia. : Ojciec miał 14 lat, kiedy uciekł z domu, bo do Stanisławowa mieli wejść Sowieci i - jako Ukrainiec - w 1944 r. zapisał się do niemieckich formacji pomocniczych, Luftwaffe chyba ( Włodzimierz Makłowicz był ukraińskim nacjonalista-przyp.)

Dojechał z nimi do południowych Niemiec, a kiedy tam pojawili się Amerykanie, powiedział, że nie jest Ukraińcem, tylko Polakiem, i pozwolono mu się oddalić .

(…) Pytanie: czy niepodległość jest najważniejsza? Czy może skup butelek i pomyślność obywateli? Co po niepodległości bez sprawnego państwa?

http://smolensk-2010.pl/2010-05-14-54-pytania-nadal-aktualne-aktualizacja-13-05-2010.html