Wywiad Gazety Polskiej z Jarosławem Kaczyńskim
Polscy piloci zostali wprowadzeni w błąd
Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim
"Uważam, że polscy piloci zostali wprowadzeni w błąd.
Sądzę, iż jest to jasne dla każdego, kto w miarę uważnie przeczytał
zapis rozmów między załogą rządowego Tu a wieżą kontroli lotów w
Smoleńsku". Z Jarosławem Kaczyńskim rozmawiają Katarzyna Gójska-Hejke i
Tomasz Sakiewicz.
Czy katastrofa smoleńska zmieniła sytuację polityczną w Europie?
Niedawno rozmawiałem ze znanym politykiem państwa sąsiadującego z
Polską. Powiedziałem mu, iż śmierć mojego Brata zmieniła sytuację
polityczną w naszym kraju. On mi przerwał i stwierdził: „Proszę Pana,
zmieniła w Europie. Odszedł wojownik”. Tak to dokładnie sformułował. I
nie chodziło mu tylko o środkowo-wschodnią część naszego kontynentu, ale
i o Unię Europejską. Ów polityk ma rację. Prezydent Lech Kaczyński był
jedynym przywódcą europejskim niebojącym się twardych negocjacji z
Niemcami czy Francuzami. Proszę mi wierzyć, iż to w UE wielka rzadkość. I
był podporą tego wszystkiego, co na terenach postsowieckich i szerzej,
w dawnej sowieckiej strefie wpływów, przeciwstawiało się jej
odbudowie, zmierzało do budowy podmiotowości tego regionu.
Czy
któryś z przywódców Europy Środkowo-Wschodniej próbuje pójść drogą
Lecha Kaczyńskiego? Czy po 10 kwietnia powstała dotychczas niezapełniona
próżnia?
Przede wszystkim chciałbym podkreślić, iż
mój Brat odszedł w bardzo szczególnym czasie. Jesteśmy świadkami silnej
ofensywy rosyjskiej przede wszystkim na terenach, które kiedyś
zajmował Związek Sowiecki. Jednak także w Polsce dochodzi do wydarzeń
naprawdę zdumiewających i dających wiele do myślenia. Jak choćby
odprawa ministra Ławrowa z ambasadorami Rzeczypospolitej. Przyznam, że
każdy z polityków innych państw, z którymi rozmawiałem, pytał mnie o to
przedziwne spotkanie i każdy był zdziwiony.
Powiem zupełnie otwarcie: w mojej ocenie to spotkanie było aktem autodegradacji ze strony polskiego państwa.
Pan
jako premier czy Pana śp. Brat jako prezydent nigdy nie
proponowaliście spotkania polskich ambasadorów z przedstawicielem
Białego Domu.
Oczywiście że nie. Czemu miałoby takie
spotkanie służyć? Polska dyplomacja jest niezawisła, bo reprezentuje
niezawisłe państwo i nie potrzebuje instrukcji z Kremla ani z żadnego
innego miejsca.
Większość polskich komentatorów
określiła naradę szefa rosyjskiego MSZ z ambasadorami RP jako
„przełamanie lodów” w relacjach polsko-rosyjskich.
Jeśli tym lodem jest nasza suwerenność, to gotowy jestem się z tą oceną zgodzić.
Wspomniał
Pan o tym, że spora część europejskich polityków z niepokojem patrzy
na uległość polskich władz wobec Kremla. Czy są już oznaki tego
zaniepokojenia?
Sądzę, że do takich można zaliczyć
niedawną wizytę w Warszawie podsekretarza stanu USA, którą władze RP
zresztą zbojkotowały. Wizyta pani Clinton w Gruzji, zapowiedź przyjęcia
tego kraju do NATO świadczą
o tym, że Ameryka dostrzega działania
ekspansyjne Rosji i jest nimi w jakimś stopniu zaniepokojona. Taka
sytuacja mogłaby stworzyć dla Polski istotną szansę wzmocnienia swojej
pozycji na arenie międzynarodowej, do licytowania Polski w górę.
Obawiam się jednak, że ani rząd, ani prezydent z tej szansy nie
skorzystają.
Największe media mówią: PiS zajmuje się wyłącznie katastrofą smoleńską.
PiS zajmuje się wszystkim, co najważniejsze dla Polski. Katastrofa to
ułamek naszej aktywności. Wie o tym każdy, kto obserwuje życie
polityczne. Jednak do społeczeństwa trafia ten zafałszowany nasz obraz,
który przytoczyli państwo przed chwilą. Dzieje się tak dlatego, że te
ośrodki nie chcą, byśmy w ogóle zajmowali się katastrofą. Chcą nas
zmusić, byśmy udawali, że jej nie było. Dla mnie to szczególnie
nikczemne. 10 kwietnia straciłem Brata bliźniaka i Bratową – Leszka i
Marylkę – i wielu przyjaciół, ludzi, których szanowałem. Będę dążył do
wyjaśnienia przyczyn katastrofy i upamiętnienia jej ofiar nie tylko z
czysto ludzkich powodów, ale także dlatego, że tego wymaga interes mojej
ojczyzny.
Ale takie głosy pojawiają się też w Pana partii. Są politycy PiS, którzy mówią, że za bardzo angażujecie się w sprawę smoleńską.
To bardzo smutne. Prawo i Sprawiedliwość jest szeroką formacją. Są w
niej ludzie o różnych poglądach. Jednak jestem przekonany, iż ci
doradzający niezajmowanie się katastrofą są w niewielkiej mniejszości.
Przypomnę jednak, że i w PO są politycy, którzy nie mówią głosem
przytłaczającej większości tej partii. Pani minister Elżbieta
Radziszewska nie tak dawno powiedziała, że szkoły katolickie nie muszą
zatrudniać nauczycieli, którzy w sposób demonstracyjny obnoszą się ze
swoją orientacją seksualną. Podpisuję się w pełni pod jej słowami.
Jednak za tę wypowiedź spotkała ją ostra krytyka macierzystej partii –
zdania odrębne obecne są zatem nie tylko w PiS.
Jaka jest dziś Pana opinia o przyczynach katastrofy smoleńskiej?
Dla mnie kluczowym momentem było zapoznanie się ze stenogramami rozmów
załogi rządowego Tu-154. Od tego czasu rzeczywiście mam wyrobione
zdanie na temat przyczyn tej tragedii. Nie będę jednak mówił o tym
publicznie. Czekam na postępy polskiego śledztwa i prace sejmowego
zespołu.
Czy może Pan powiedzieć w takim razie, że piloci zostali wprowadzeni w błąd?
Sądzę, iż to jest jasne dla każdego, kto w miarę uważnie przeczytał
zapis rozmów między załogą rządowego Tu a wieżą kontroli lotów w
Smoleńsku. Tak, uważam, że polscy piloci zostali wprowadzeni w błąd.
Jak
Pan ocenia kampanię medialną przeciwko ludziom, którzy co miesiąc
upamiętniają ofiary katastrofy smoleńskiej w całej Polsce? Są nazywani
faszystami, porównuje się ich do zwolenników Adolfa Hitlera, nawet wzywa
się władze, by zastosowały wobec nich metody niedemokratyczne.
To kolejna odsłona wymuszania niezajmowania się katastrofą smoleńską.
No i ta niebywała bezczelność, to przekonanie – my mamy prawo obrażać, a
nas nie wolno zaczepić, sądy nas poprą. Brutalna próba kneblowania
ludzi. Ale jeszcze raz stanowczo podkreślam – nikt nie zmusi mnie do
tego, bym nie zajmował się wydarzeniem z 10 kwietnia. Nikt nie zmusi
mnie do tego, bym nie brał udziału w uroczystościach upamiętniających
ofiary tej tragedii. Nikt nie zmusi mnie do rezygnacji z podejmowania
kwestii odpowiedzialności politycznej za katastrofę. Nie wycofam się
także z działań, których celem jest wyjaśnienie przez gremia
międzynarodowe
przyczyn rozbicia rządowego Tu. Traktuję swoje
działania jako obowiązek. Nie tylko wobec Brata i Jego Żony, ale przede
wszystkim wobec Polski.
W trybie nagłym, bez podania
powodów został zdjęty z anteny program „Misja specjalna”. Przez
ostatnie tygodnie „Misja” pokazywała, w jaki sposób Rosjanie zajmowali
się badaniem wraku rządowego tupolewa, m.in. wybijając łomem szyby czy
rozrywając większe kawałki kadłuba.
Likwidacja tego
programu to także przejaw wyciszania sprawy smoleńskiej katastrofy. W
najlepiej pojętym interesie naszego kraju leży wyjaśnienie wydarzenia z
10 kwietnia, uniezależnienie Polski od dostaw
rosyjskiego gazu –
tym przecież też zajmowała się „Misja specjalna”. W interesie Kremla
jest zapomnienie o katastrofie rządowego Tu, o śmierci prezydenta RP i
95 osób oraz uzależnienie od swoich surowców energetycznych. Czas
pokaże, czyj interes jest dla polityków Platformy ważniejszy.
Całość wywiadu z Jarosławem Kaczyńskim w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"
http://gazetapolska.pl/artykuly/kategoria/57/3794/polscy-piloci-zostali-...
- Errata - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz