Współcześni profesorowie Frankensteini

avatar użytkownika kokos26

 Już wczoraj zaraz po morderczym ataku na biuro poselskie PiS w Łodzi było wiadomo, że żadnego bicia się w pierś nie będzie, podobnie jak nie dojdzie do ogólnonarodowego katharsis.

Gdyby tak wycisnąć przez wyżymaczkę sączony przez polityków i dziennikarzy przekaz to ostałaby się jedna diagnoza, której nikt nie jest i nie będzie w stanie podważyć.

Nigdy nie doszłoby do próby wczorajszego mordu politycznego gdyby 18 czerwca 1949 roku w Warszawie nie przyszedł na świat Jarosław Kaczyński. Oczywiście nie załatwiłoby to całościowo wszystkich dzisiejszych kłopotów i pozostałaby wówczas jeszcze połowa problemu, gdyż jak wiemy ciąża była mnoga. Głupio to wyartykułować, ale wychodzi na to, że do pełni szczęścia brakowało nam w latach głębokiego stalinizmu tego, aby mama Jarosława nie wyszła za mąż za jego ojca, albo ten zginął wcześniej bohatersko w powstaniu warszawskim. No cóż, przeżył.

Wczoraj, kiedy jeszcze sprawa była świeża i nie wiadomo było do końca ile ofiar pochłonął zamach w Łodzi, przed kamerami wystąpił z oświadczeniem Jarosław Kaczyński.

Śmierć śmiercią, krew krwią, ale skoro już prezes przemówił to należało wyłowić z tych słów coś, co można będzie sprytnie zmanipulować i posłać pod strzechy.

Słowa Kaczyńskiego mówiące, że każde słowa nawiązujące do rozpętanej przez PO i media kampanii nienawiści będą nawoływaniem do kolejnej zbrodni, szybko podchwycił Leszek Miller, Stefan Niesiołowski i cały „kwiat dziennikarstwa”.  „Prezes zakazuje krytyki opozycji z PiS na czele” zakrzyknięto z oburzeniem.

Salon24 musi być traktowany za ważne miejsce politycznej dysputy gdyż i tu zameldował się redaktor Ernest Skalski ze swoim autorskim przekładem słów Kaczyńskiego:

„No i kuriozum; od tej pory każde słowo przeciw PIS ma być wezwaniem do morderstwa. Czyli mamy w polityce i kampanii wyborczej stronę, której nie wolno krytykować!”.

Wszyscy ci „zawodowi tłumacze” doskonale wiedzę, że Jarosławowi Kaczyńskiemu chodziło o to, aby nikt nie chciał go patroszyć, unicestwiać jeszcze w tym roku, delegalizować jego „antypaństwowej partii” żywcem przypominającej KPP i życzyć mu zniknięcia z polityki poprzez zawieszenie na kołku demokracji, według nawoływań profesora Króla, Michnika, Mazowieckich juniora i seniora czy Palikota.

Z Jarosławem Kaczyńskim problem polega na tym, że jest on jednym z najwybitniejszych polityków ostatniego dwudziestolecia i pech chciał, że miał on odwagę wystąpić przeciwko establishmentowi, jaki ukształtował się według scenariusza zatwierdzonego przy okrągłym stole.

Dlatego też nigdy nie spocznie zespół politycznych i medialnych „profesorów Frankensteinów”, którzy inteligentnego człowieka z wybitnymi zdolnościami i normalnymi ludzkimi cechami i odczuciami będą nadal przedstawiać, jako monstrum zszyte z kawałków trupich ciał niepotrafiące odnaleźć się w dzisiejszej nowoczesnej rzeczywistości, przed którym należy uciekać, panicznie się go bać lub zaatakować i unicestwić.

napisz pierwszy komentarz