Adamski: UDecja kontratakuje (fronda)
Platforma Obywatelska płaci dziś "Donom" UDecji za namaszczenie jej na nowego "etosowego" władcy Polski i poparcie udzielone w 2007 roku - pisze Łukasz Adamski.
Platforma Obywatelska nie różniła się kiedyś znacząco od Prawa i Sprawiedliwości. W latach 2003-2005 w polityce zagranicznej mówiła - ustami Jana Rokity - „Nicea albo śmierć”. Popierała rozliczenie z komunistycznymi konfidentami i uwolnienie państwa od klik. Nie wiem, czy Donald Tusk naprawdę wierzył w te hasła, czy też traktował je jako przepustkę do władzy i wyczuwał nastroje społeczne po aferze Rywina. Jego odejście z Unii Wolności mogło sugerować zarówno zranioną ambicję jak i wyczucie, że trzeba się odciąć od UDecji. Po przegranych w 2005 roku wyborach PO nie weszło w obiecaną koalicją z PiS-em. Jednak ugrupowanie Tuska pomogło zlikwidować takie instytucje, jak WSI czy powołać do życia CBA. Tusk wiedział jednak, że nie ma szans na ściganie się z partią Kaczyńskiego na „prawicowość”. Liczył również, że koalicja PiS-u z Samoobroną i LPR-em skompromituje na lata polską prawicę. Zatem chętnie skorzystał z „oferty nie do odrzucenia”, którą złożyli mu odtrąceni przez Polaków „Donowie” UDecji. „Tusku musisz” na okładce „Polityki” było tego najlepszym dowodem. Tym samym Tusk świadomie uzależnił się od ideologii i sił panujących przed 2005 rokiem i musiał wrócić do swojej skóry z początku lat 90., gdy pomagał obalić rząd Olszewskiego. - Nic za darmo. Daliśmy ci poparcie autorytetów moralnych. Płać! - zdają się mówić dziś sieroty po Unii Wolności.
Próba przejęcia „Rzeczpospolitej”, ostatniego krytycznego wobec rządu codziennego pisma, jest odbiciem działań UDeków z lat 1989-2005. To właśnie wtedy pluralizm medialny wymagał zapraszania do dyskusji „oponentów” z „Gazety Wyborczej”, „Tygodnika Powszechnego”, „Polityki”, „Przekroju” i „Rzeczpospolitej”, oczywiście tej bez Semki, Ziemkiewicza, Wildsteina i Lisickiego. „Brednie” o zawłaszczaniu państwa przez kliki, panoszącej się agenturze komunistycznej i wszechobecnych byłych esbekach, wyjętych żywcem z „Psów” Pasikowskiego, lokalnych układzikach niszczących niepokornych przedsiębiorców czy liberalnym traktowaniu przez sądy zwyrodnialców pojawiały się na łamach prawicowych "bieda-pisemek", co powodowało, że „ludzie na poziomie” nie brali tych doniesień na poważnie. Dzisiaj chodzi o to samo. Deficyt budżetowy? Bullshit! Piszą o tym oszołomy od kaczyniaka! Wzrost przestępczości? Bullshit! Piszą o tym oszołomy od kaczyniaka! Rosjanie robią nas w bambuko prowadząc skandalicznie śledztwo w sprawie śmierci polskiego prezydenta? Bullshit! Piszą o tym oszołomy od kaczyniaka. Nasz rząd zadłuża kraj bardziej niż Gierek? Bullshit! Piszą o tym oszołomy od kaczyniaka. A gdzie o tym wszystkim piszą oszołomy od kaczyniaka? Ano w jakichś "Gazetach Polskich", portalach dla debili typu Fronda.pl, Niezalezna.pl czy wPolityce.pl. "Ale spokojnie. Ludzie z etosem nie mogą być bezkarnie opluwani przez frustratów od kaczyniaka. Załatwiliśmy Rzepę bez protestów, to załatwimy i Internet” - zdaje się myśleć ekipa rządząca.
Próba spacyfikowania „Rzeczpospolitej” nie jest zaskakująca. Ekipa Tuska musiała tylko się przekonać, że społeczeństwo jej to wybaczy. Ba, Tusk liczy, że będzie mu nawet za to wdzięczne. I pewnie ma rację. Sondaże dla PO są wciąż bardzo przychylne. Nawet po skandalicznym śledztwie w sprawie katastrofy w Smoleńsku i zbliżającej się katastrofie gospodarczej ludzie są zaślepieni widmem powrotu znienawidzonego Kaczora do władzy. Najbliższe wybory samorządowe będą testem na to, czy Polacy akceptują „pełzający totalitaryzm” ekipy Tuska. I obawiam się, że na przejęciu „Rzeczpospolitej” się nie skończy.
Łukasz Adamski
http://fronda.pl/news/czytaj/adamski_udecja_kontratakuje
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz