A może jednak jestem antysemitką... (mona)

avatar użytkownika Maryla

Przeczytałam list otwarty, napisany przez Rymkiewicza do Adama Michnika.

Zadumałam się... bo coś innego przeczytałam jeszcze wcześniej.... Przeczytałam mianowicie ostatnią książkę Jadwigi Staniszkis, o czym na końcu. Rymkiewicz jej chyba nie czytał, bo wyjaśnienie wszystkich michnikowych manewrów  jest proste.

Wszyscy, albo prawie wszycy ( myślę o ludziach pamiętających czasy PRLu) byliśmy niegdyś zakochani w Michniku.Dużo zdrowia kosztowało mnie rozstanie z świetnie redagowaną GW, pierwszą wolną gazetą w tym kraju, choć czasem płomienne manifesty jej naczelnego jakby coś mi mgliście przypominały...Ta kwiecistość wypowiedzi, zwłaszcza używana w potępianiu "nieprawomyślnych", ta swada podszyta pogardą i nienawiścią...

W końcu wpadłam na prekursora tego stylu: oczywiście  Andriej Wyszyński!
Niemal słyszałam - "domagam się kary surowej, bezlitosnej, która wywarłaby tutaj grozę i huragan (...)"
Swoją szosą - Wyszyński też peregrynował politycznie, od zdeklarowanego mienszewika, który swego czasu chciał aresztować Lenina - aż do całowania leninowskich butów.Historia jakby podobna...

Tyle, że te wszystkie płomienne, gazetowe występy jakoś nie odnosiły się do ludzi, którzy mordowali i kryli morderstwa.Odnosiły się do tych, z którymi Michnikowi było nie po drodze. Ale w czasach chaosu my, prości czytelnicy, dalecy od spraw wielkich, roztrzygających się na salonach politycznych - byliśmy zdezorientowani: to wielkie nazwiska firmowały wielkość spraw. Wierzyliśmy Michnikowi "w ciemno", na wyrost, choć coś z tyłu głowy nas niepokoiło.
Choćby ten nagły wybuch "antysemityzmu", którego dotąd jakoś nie było, a z którym "Gazeta" toczyła nieustanną kampanię bitewną.
Skąd się nagle wziął? Ogladaliśmy się podejrzliwie na boki, a słynny szmoncesowy dialog Michnikowskiego i Dudka zaczął w nas nagle budzić lekki niesmak. Ale trudno było namierzyć autentycznego, "czynnego" antysemitę.
Osobiście nie namierzyłam, nie wiem - jak kto. "Dyżurnych" wskazywała mi "Gazeta".

Kiedy Michnik kazał mi odp...się od Generała, jeszcze wytrzymałam. Sama uważałam Jaruzelskiego za postać niejednoznaczną, tragiczną: nawet Kisiel w swoim "Alfabecie" napisał, mocno lekceważąco - "Jaruzelski jest człowiekiem bojowym - boi się". W podtekście spraw  była jednak syberyjska lekcja, która mogła złamać, ale także zindoktrynować szczeniaka, który samotnie ciągnął na sankach zamarzłego trupa ojca...
Mógł uważać, że Polska nie ma szans ani na wolność, ani na obronę przed "rewizjonizmem niemieckim".

 Ale to Jaruzelski był szefem tych, których strzelali do robotników w Gdańsku. A to już insza inszość. Polski generał - patriota powinien w tamtej sytuacji normalnie strzelić sobie w łeb, choćby dla "złotych zglosek" w historii.

Jest takie zdjęcie ze stoczni, z 70r. - roześmiany Jaruzelski stoi na trybunie...Paskudny jest ten uśmiech.
Nie mówiąc o dalszych wyczynach "patriotycznych".

Nie wytrzymałam, kiedy Michnik - na spółę z Olejnikową, zrobili z Kiszczaka człowieka honoru. Bo "dotrzymał" obietnic Okrągłego stołu.Wtedy pieprznęłam Gazetą.I już nigdy nie wzięłam jej do ręki.

Michnikowi może Kiszczak dotrzymał, nie było mnie przy tych obietnicach, ale oczywiście wiem, że dotrzymywali sobie wzajemnie obietnicy "władza za kasę"
.
 Polsce - nie.

Nie dotrzymał. Krył morderców i robi to nadal. Cynizm Kiszczaka pokazał film Ewy Stankiewicz: ten człowiek niczego nie zrozumiał - i właściwie nie ma motywacji do meandrów paskudnej duszy. Wódeczka z Michnikiem załatwiła mnóstwo spraw, a Kiszczak żyje w III Rzeczpospolitej i olewa tych, których olać należy.

Rymkiewicz zastanawia się, co kryje się za metamorfozą Michnika. Nie mieści mu się w głowie, że ten światły, kochany przez Europę intelektualista jest tym, w co usiłuje wrobić nas: jest swoistym Ciemnogrodzianinem, gościem widzacym sprawy z poziomu...sztetl.

Przynajmniej tak to oceniła Jadwiga Staniszkis, odnosząc się do środowiska GW, choć nazwiska "Michnik" nie wymieniła.
I chyba ma rację, choć jest to ocena okrutna. Prof. Staniszkis zna to środowisko jak mało kto, od czasów "komandosów", przez stoczniowe "styropiany", aż do dziś. Zna tych ludzi z bliskich, przyjacielsko - kombatanckich związków, czasem - bardzo bliskich.
 Mnie to stwierdzenie rozjaśniło w głowie, w  której wcześniej taka myśl nie śmiałaby zagościć.
 
Bo Michnik nie może być komunistą, mimo rodzinnych uwarunkowań.To zostało już przerobione, bardzo boleśnie przerobione. Wyznawców takiej idei trudno byłoby znaleźć - a inteligencji odmówić facetowi nie można. Nie sądzę, żeby angażował taki potencjał intelektualny w sprawy przegrane na starcie.
Zastanawia mnie tylko, czy jest w tej, wciąż namiętnej batalii "Gazety" jakiś cel, czy zostały tam tylko strach i nienawiść.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,List-otwarty-do-A.-Michnika-czemu-grozisz-mi-sadem,wid,12727749,wiadomosc_prasa.html

 

http://mona11.salon24.pl/235897,a-moze-jednak-jestem-antysemitka

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Do Pani Mony,

Szanowna Pani Mono,

Wspaniały esej. Palce lizać!

Oto oni:

W dniu 3 lipca 1989 Adam Michnik opublikował na łamach Gazety Wyborczej artykuł zatytułowany

Wasz prezydent, nasz premier,

Twórcami tej koncepcji byli Lech Wałęsa, Adam Michnik, Bolesław Geremek, Jacek Kuroń.

W dniu 19 VII 1989 roku.Zgromadzenie Narodowe Rzeczypospolitej Polskiej w głosowaniu jawnym, transmitowanym przez radio i telewizję, wybrało prezydentem, człowieka, który ma na rekach krew Polaków, polskich robotników, studentów.

W wyborach wzięło udział 544 posłów i senatorów, wchodzących w skład Zgromadzenia Narodowego. Za kandydaturą gen. Jaruzelskiego głosowało 270 posłów i senatorów. Przeciw było 233, 34 wstrzymało się od głosu. Jaruzelski został wybrany Prezydentem, gdyż 7 posłów i senatorów OKP / Obywatelski Klub Parlamentarny / oddało głosy nieważne, co pozwoliło Jaruzelskiemu zostać prezydentem. Zdecydował jeden głos, członka OKP

Za esej kwiaty dla Pani

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika giz3

2. Mono, Zacna i Szanowna

Napiszę tak.
Ja jestem w stanie zrozumieć tę, jak zakładam, szczerą satysfakcję z podpisania umów okrągłostołowych, nawet z wyboru Jaruzela (i to bodajże dwukrotnego) na ostatniego prezydenta PRLu i pierwszego prezydenta III RP itd.
Natomiast nie potrafię i nie chcę zrozumieć dlaczego te nasze ustrojowe przemiany na tym praktycznie się skończyły i zatrzymały. Zaledwie w ciągu niespełna roku z roli pionierów o wolność i demokrację spadliśmy do roli ciągnących się w ogonie outsiderów.

To jest dla mnie niepojęte.

Czy mam rozumieć, że naszym niepodległościowym elitom wyobraźni nie stało, czy może przynajmniej części z nich już w zupełności wystarczyło to co uzyskali dla siebie i całą resztę społeczeństwa po prostu olali, razem z tymi "robolami", na plecach których zapewnili sobie dolce vita e far niente


avatar użytkownika wladysl

3. Nadzieja

Mam ją - nadzieję, że skończy się wreszcie spektakl intelektualistów ukąszonych Michnikiem.
Zaczął Herbert i na nim można by było listę honorową zakończyć.
Powiedział wszystko; a nie jeden za drugim i mona za moną będą epatować czytelników swoją niegdysiejszą głupotą. I ochy - jaka to ja teraz jestem mądra... dojrzała.
A gówno, mnie na przykład, to obchodzi!
Pierwszy lepszy z "S" rozpoznawał o wiele wcześniej i się nie chlastał.

[czuję, że niedługo się zaczną - u tych co piszą jeszcze na sralonie - następne ekspiacje: "Jaka to ja durna/y byłam/em ufając Jankesowi, a tak znałam historię. Pani to mi nawet na półrocze piątkę z przedmiotu dała...]

Ostatnio zmieniony przez wladysl o wt., 05/10/2010 - 22:12.
avatar użytkownika Tymczasowy

4. Jestem

ale z koniecznosci. Nie mialem wyboru.