Dwa konie

avatar użytkownika Lancelot
Ech! ubawi was ogromnie, w parę chwil balladka ta, Raz w zaprzęgu szły dwa konie, szły w zaprzęgu konie dwa, Pierwszy był to koń posłuszny, który w galop, cwał, czy trucht, Pięknie ruszał, grzecznie ruszał na najmniejszy bata ruch, Jupi, jupi, aj, jupi, aj, na najmniejszy bata ruch… Za to drugi koń był hardy, nieposłuszny, pędziwiatr, W biegu szybki, w pysku twardy, furda lejce, furda bat, Zaś, gdy chodzi o woźnicę, co na koźle z batem tkwił, Bardzo on to kierownicze stanowisko lubił był, Jupi, jupi, aj, jupi, aj, stanowisko lubił był… Ten woźnica dnia każdego myślał mrużąc ślepia złe, Skarcę konia niegrzecznego - gotów jeszcze kopnąć mnie, Lecz coś przecież robić muszę, albo z kozła ruszać precz, Autorytet się mnie kruszy, autorytet ważna rzecz, Jupi, jupi, w mordę aj, autorytet ważna rzecz… Po czym w stajni, już przy żłobie ten woźnica bat swój brał, Brał go tęgo w dłonie obie i... grzecznego konia prał, A do niegrzecznego mawiał, strojąc głos na srogi ton: "Jak się będziesz draniu stawiał, to zarobisz tak jak on", Jupi, jupi, aj, jupi, aj, to zarobisz tak jak on Z tej balladki smakowitej niech popłynie morał w świat, Gdy mieć pragnie autorytet bandzior, co ma w ręku bat, Kto się stawia, ten ma z tego mimo wszystko jakiś zysk, A kto słucha i ulega, ten najpierwszy bierze w pysk, Jupi, jupi, aj, jupi, aj, ten najpierwszy bierze w pysk…

napisz pierwszy komentarz