Dwa konie
Lancelot, wt., 05/10/2010 - 15:06
Ech! ubawi was ogromnie, w parę chwil balladka ta,
Raz w zaprzęgu szły dwa konie, szły w zaprzęgu konie dwa,
Pierwszy był to koń posłuszny, który w galop, cwał, czy trucht,
Pięknie ruszał, grzecznie ruszał na najmniejszy bata ruch,
Jupi, jupi, aj, jupi, aj, na najmniejszy bata ruch…
Za to drugi koń był hardy, nieposłuszny, pędziwiatr,
W biegu szybki, w pysku twardy, furda lejce, furda bat,
Zaś, gdy chodzi o woźnicę, co na koźle z batem tkwił,
Bardzo on to kierownicze stanowisko lubił był,
Jupi, jupi, aj, jupi, aj, stanowisko lubił był…
Ten woźnica dnia każdego myślał mrużąc ślepia złe,
Skarcę konia niegrzecznego - gotów jeszcze kopnąć mnie,
Lecz coś przecież robić muszę, albo z kozła ruszać precz,
Autorytet się mnie kruszy, autorytet ważna rzecz,
Jupi, jupi, w mordę aj, autorytet ważna rzecz…
Po czym w stajni, już przy żłobie ten woźnica bat swój brał,
Brał go tęgo w dłonie obie i... grzecznego konia prał,
A do niegrzecznego mawiał, strojąc głos na srogi ton:
"Jak się będziesz draniu stawiał, to zarobisz tak jak on",
Jupi, jupi, aj, jupi, aj, to zarobisz tak jak on
Z tej balladki smakowitej niech popłynie morał w świat,
Gdy mieć pragnie autorytet bandzior, co ma w ręku bat,
Kto się stawia, ten ma z tego mimo wszystko jakiś zysk,
A kto słucha i ulega, ten najpierwszy bierze w pysk,
Jupi, jupi, aj, jupi, aj, ten najpierwszy bierze w pysk…
- Lancelot - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz