"Mojżeszów dwóch"?
Dzięki Andrzejowi Halickiemu wiemy, że Donald Tusk z wielkiego męża stanu i wizjonera naszych czasów, namaszczony został na „polskiego Mojżesza”, który to przeprowadzi nas wszystkich przez Morze Czerwone kryzysu do Zielonej Wyspy-naszej Ziemi Obiecanej.
Nie wiem czy pan Andrzej Halicki wie, że biblijny Mojżesz sam osobiście do Ziemi Obiecanej mu przez Jahwe nigdy nie dotarł, a jego wędrówka zakończyła się na górze Nebo w dzisiejszej Jordanii.
Donald Tusk jest jak na polityka człowiekiem dość młodym i musi niepokoić fakt, że gdyby owe porównanie go do Mojżesza okazało się prorocze to on sam ze swoim ludem na ową Zielona Wyspę nigdy nie wkroczy, lecz spocznie gdzieś w obcej ziemi Moabu.
Dziś nasz Mojżesz przenosi się do Wielkiego Szałasu, aby być bliżej przedstawicieli plemion swojego ludu.
Warto przypomnieć, że III RP miała już u swego zarania jednego Mojżesza, Leszka Balcerowicza, który przeprowadzał nas przez czerwone morze komunizmu do ziemi obiecanej, wolności i kapitalizmu. Podróż ta, trwająca niemal pokolenie kończy się tym oto, że znowu ktoś musi wziąć nas odważnie za rękę i poprowadzić do kolejnej krainy szczęścia, dostatku i dobrobytu.
Jak wiemy biblijnego Mojżesza, niepozornego jąkałę, namaścił sam Bóg, który zawsze przemawia do nas nie poprzez autorytety, ale przez ludzi prostych, jak choćby biedni pastuszkowie z Fatimy czy siostra Faustyna z ukończonymi trzema klasami szkoły powszechnej. Ciekawe, że nigdy do tego celu nie używa odpowiedników takich teologicznych tytanów umysłu jak abp Życiński, Pieronek czy Gocłowski? Czyżby im nie ufał i sądził, że zamiast wiernego przekazu mogą przekazać ludzkości zmanipulowany przekład?
Rąbka tajemnicy uchyla nam św. Paweł w I liście do Koryntian:
„Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć”
Warto zadać sobie, zatem pytanie skąd się wzięli nasi rodzimi „Mojżesze”?
Jeśli chodzi o Leszka Balcerowicza to wiemy, że skarb ten otrzymaliśmy od duetu Soros-Kiszczak via Bronisław Geremek. W książce "Underwriting democracy", George Soros pisze, że:
"Poprosił Czesława Kiszczaka, aby ten zwrócił się do Bronisława Geremka z prośbą o wytypowanie człowieka, odpowiedniego do realizacji tego zadania”.
„Tego zadania”, czyli „planu Sorosa”, w Polsce znanego pod handlową nazwą „plan Balcerowicza”.
Teraz chciałbym wrócić do historycznego „gabinetu cieni” PO, poprzez który aspirująca do objęcia władzy partia miłości chciała ukazać wyborcom przyszłych ministrów i samego premiera.
Jak wiemy w jego składzie próżno by szukać większości obecnych ministrów, a największym zaskoczeniem stał się minister finansów Jan Vincent-Rostowski zwany „Jackiem”, ekonomista bez wielkiego dorobku i naukowego stopnia oraz tytułu, postać szerzej nieznana polskiej opinii publicznej.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że minister Rostowski w latach 1989-91 był doradcą ekonomicznym ministra finansów Leszka Balcerowicza, a do 1995 roku był kierownikiem Katedry Ekonomii na prywatnej Central European University w Budapeszcie – uczelni założonej i finansowanej przez Georga Sorosa.
Ostatnia nadaktywność profesora Balcerowicza uwidoczniona uruchomieniem w centrum Warszawy „zegara długu” i jego „medialna kłótnia” z ministrem Rostowskim, zakończona potrzaskaniem okularów to znak, że już wkrótce naszemu „Mojżeszowi” będzie wymieniany zderzak.
Coś mi się wydaje, że polskie plemię błąka się dalej po pustyni bez widoku na ziemię obiecaną czy choćby zieloną wyspę. Myślę też, że przewodnicy stada zostali namaszczeni zupełnie gdzie indziej niż myśli większość Polaków.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Czytając
tekst zawarty w poniższym linku obudziła się we mnie duma, że jestem Polką. Tak właśnie powinien brzmieć głos Polski na forum międzynarodowym. Niestety, na razie brzmią głosy opisane powyżej - żal, wstyd, smutek.
http://niezalezna.pl/article/show/id/39525#comments
POSŁANIE KACZYŃSKIEGO DO AMBASADORÓW I EUROPOSŁÓW
Ryszard Czarnecki, 29-09-2010 14:48
POWRÓT
fot. jaroslawkaczynski.infoDziś do wszystkich ambasadorów krajów UE, akredytowanych w Polsce, a także ambasadorów Szwajcarii, Norwegii, USA, Kanady, Izraela oraz m.in. krajów wchodzących w skład Partnerstwa Wschodniego został wysłany tekst Jarosława Kaczyńskiego. To analiza kierunków
polityki zagranicznej Polski w ostatnich latach, relacji między Unią a Rosją, a także stosunków między Brukselą a krajami, które stanowiły część ZSRR.
List ten - w języku angielskim - otrzymali również wszyscy posłowie do Parlamentu Europejskiego z 27 krajów członkowskich UE.
A oto treść tego tekstu:
Polska jest szóstym największym krajem Unii Europejskiej. Obok Wielkiej Brytanii, Polska jest najbardziej wytrwałym sojusznikiem USA w Europie. Jest nieustannie zaangażowana we współpracę polityczną i militarną z Waszyngtonem. Świętej pamięci Prezydent Polski Lech Kaczyński, a także mój rząd partii Prawo i Sprawiedliwość, konsekwentnie budowały sojusz dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Jego osią były kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia) oraz kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry). Zrobiliśmy wiele, aby do struktur europejskich i NATO przybliżyć dawne republiki ZSRR, takie jak Ukraina, a także Gruzja, Azerbejdżan i Armenia oraz Mołdowa. Realizując interesy narodowe i regionalne, zderzaliśmy się z polityką zagraniczną Rosji, która systematycznie odbudowuje swoją strefę wpływów - fakt często pomijany przez amerykańskich i europejskich polityków.
Nasza polityka wpisywała się w tradycje polskiej "Solidarności". Trzeba przypomnieć, że już w czasie pierwszego zjazdu związku zawodowego "Solidarność" (1981 r.) wystosowano specjalną odezwę do narodów Europy Środkowo-Wschodniej, co bardzo zdenerwowało Kreml i Układ Warszawski. Wielu Polaków - w tym członkowie mojego rządu - było zainspirowanych przekonaniami i tradycją narodową w duchu "za wolność Waszą i naszą", uważając, że wolność naszego kraju jest ściśle związana z zapewnieniem wolności i demokracji w wielu regionach Europy.
Jednocześnie, wspólnie z innymi narodami, walczyliśmy o odkłamanie historii Europy Środkowej i Europy Wschodniej, fałszowanej przez wiele dziesięcioleci przez propagandę sowiecką. Obecnie jesteśmy świadkami prób pomniejszania roli naszego regionu w Europie. Takie działania stanowią prezent dla tych państw, które nie uznają wartości demokratycznych i praw człowieka. Mogą wydawać się biznesowo atrakcyjnymi partnerami ale nie przestrzegają wartości i standardów, które dominują w euroatlantyckiej przestrzeni politycznej.
Dzisiaj sytuacja jest całkiem inna w okresie poszerzenia UE w 2004 r. Niemniej, nasz priorytet powiększania roli Europy Środkowo-Wschodniej pozostaje niezmienny i wierzymy, że działa on w interesie sojuszu transatlantyckiego. Kraje, które niedawno odzyskały wolność i zerwały z Moskwą - także dzięki fenomenowi polskiej "Solidarności" - oczekują partnerskich i poważnych relacji z Waszyngtonem.
Relacje pomiędzy Europy Środkowo-Wschodnią i USA muszą być ulicą dwukierunkową. Kraje naszego regionu również są zaniepokojone polityką Teheranu czy sytuacją na Bliskim Wschodzie niemniej, nasz region musi mięć zapewnioną ochronę i bezpieczeństwo. Piszę o tym niedługo po przeprowadzeniu wspólnych manewrów wojskowych Rosji i Białorusi pod kryptonimem "Zapad", gdzie "wrogiem" był mój kraj.
Jesteśmy stabilnym członkiem struktur międzynarodowych, jak NATO i Unia Europejska. Gramy także w innych międzynarodowych zespołach. Ale dla zapewnienia naszego interesu państwowego nie możemy wykluczyć raz na zawsze, prawa weta przy decyzjach tych struktur, które będą sprzeczne z naszymi aspiracjami i priorytetami. Skądinąd, w Unii Europejskiej dwa z trzech państw używających najczęściej instrumentu weta to "prymusi" integracji europejskiej, kraje bardzo zaangażowane w jej pogłębienie: Niemcy i Belgia. Oznacza to, że można jednocześnie kochać zjednoczoną Europę i twórczo sprzeciwiać się niektórym jej aspektom.
Nie doszło do instalacji elementów projektu tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Za to pojawia się coraz więcej sygnałów, że maleje zaangażowanie Ameryki w Europie. To źle dla obu stron. Niestety, sytuacja ta ma miejsce podczas gdy neoimperialna polityka zagraniczna Moskwy nie budzi kontrreakcji ze strony największych politycznych rozgrywających w Europie i Ameryce. Zacieśnianie bilateralnej współpracy największych państw europejskich z Rosją, podyktowane względami ekonomicznymi, niesie ze sobą poważne konsekwencje polityczne i zmniejsza znaczenie Unii Europejskiej.
Europa w 2010 roku jest zdominowana przez największe państwa członkowskie UE w dużo większym stopniu niż to miało miejsce w roku 2004. Traktat Lizboński nie pomógł zrealizować obietnicy znacznego zwiększenia roli Europy w polityce międzynarodowej. Ten instrument nie załagodził także skutków światowego kryzysu finansowego.
W życiu potrzebne są przyjaźnie, a w polityce - sojusze. Przyjaźni nie buduje się poprzez egoizm, sojuszy zaś nie cementuje się przez zapominanie o sojusznikach. W tym drugim kontekście przykład Gruzji jest charakterystyczny: polityka ustępstw wobec Rosji ze strony dotychczasowych europejskich i pozaeuropejskich sojuszników nie zachęca innych państw do bycia z układem euroatlantyckim na dobre i na złe. Polski publicysta Juliusz Mieroszewski, który po 1945 roku nie wrócił do Polski okupowanej przez sowieckie wojska, protestując w ten sposób przeciwko narzuceniu rosyjskiej i komunistycznej dominacji w naszym regionie Europy, pisał na emigracji, że aby polityka była skuteczna musi być najpierw moralnie słuszna.
Tę starą prawdę chciałbym zadedykować głównym aktorom dzisiejszej międzynarodowej sceny politycznej. Należy respektować interesy nie tylko największych, ale też średnich i małych państw. Należy wrócić do standardów i obyczajów, które były dla wielu ludzi i narodów podstawą wiary w lepszy świat. Należy odkurzyć drogowskazy wartości w polityce międzynarodowej.
Zgodnie z tymi zasadami postępował w życiu publicznym mój brat, Prezydent RP Lech Kaczyński, i dla nich zginął w straszliwej katastrofie smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński
ciociababcia
2. Pan Kokos 26,
Szanowny Panie,
Bardzo dobry tekst.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. a propos "Mojzesza", to dzis
a propos "Mojzesza", to dzis "blekitna" niechcaco ujawnila czesc strategii pelo na najblizsze wybory, uwzgledniajac obecna sytuacje w kraju [to jest moja osobista opinia]. Otoz najpewniej w ramach instrukcji caly wypowiadajacy sie "w imieniu" sztab poslow z tej partii, otrzymal za zadanie jak najszersze wymawianie Pana Boga: Chwala Bogu, dzieki Bogu, itd., itp. We wczorajszej "kropce..." nowak powolywal sie na Pana Boga az 3 razy, wspomniany tu halicki, schetyna i nawet gras-dozorca juz stosuja ta taktyke.
Ciekawe, czy i tym razem ludziska sie na to nabiora. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.