Okrągły stół był pierwowzorem tego, co corocznie odbywa się w Teatrze Groteska. Co prawda aktorzy-politycy wówczas występowali bez charakteryzacji i teatralnych kostiumów, ale role swoje potraktowali tak poważnie, że do dziś wielu Polaków traktuje tamto przedstawienie jak „wielką improwizację”, podczas której w mozole ścierały się poglądy i wypracowywano historyczne porozumienie. Zatrudniono również statystów, którzy odgrywali role pożytecznych idiotów, nie bardzo świadomie uczestnicząc w stręczeniu gawiedzi tego całego szemranego towarzystwa. 

Wyselekcjonowana według „tajemniczego” klucza opozycja i strona kościelna, zasiedli do rozmów z komunistami, a główne ustalenia obowiązują do dzisiejszego dnia.

Komuniści dostali prawo zachowania złodziejskiego łupu w postaci majątku PZPR oraz możliwość uwłaszczenia się na majątku państwowym. „Konstruktywna opozycja” dostała dostęp do konfitur władzy, a Kościół otrzymał możliwość odzyskania zrabowanych majątków, i przyjął to skwapliwie nie bacząc, że takiej możliwości nie otrzymały nigdy jego owieczki wystrzyżone przez komunę. Czy było to moralne i można powiedzieć, że wyznaczeni hierarchowie poszli w 1989 roku ręka w rękę z Bożym Ludem? 

No cóż, nie było już wówczas wśród nas prymasa Stefana Wyszyńskiego, a wiadomo powszechnie, że w cieniu dęba na komunistycznej i esbeckiej ziemi mogły wyrosnąć jedynie krzaki i zarośla.

Dzisiejszy hałas z esbekiem odzyskującym kościelne majątki to podobna historia, jaka miała miejsce z majątkiem PZPR, w którego obronie w imieniu postkomunistów niczym Rejtan, darł koszulę Adam Michnik. Kłótnie w pookrągłostołowej rodzinie od czasu do czasu występują, ale nie ma złudzeń, że wszystko niebawem wróci do normy.

Podobnie swego czasu dyscyplinowano bp Gocłowskiego, kiedy to przypierany do muru aferą Stella Maris musiał zgodnie z oczekiwaniami rycerzy wolności z Czerskiej pozbyć się ze św. Brygidy prałata Henryka Jankowskiego. Tego samego, który w trudnych czasach gościł, przechowywał i dokarmiał Michnika. Ot zapłata godna „wielkiego Adama”.

Dziś biskup emeryt Gocłowski dalej jest dyżurnym autorytetem TVN24 i GW, podobnie jak abp Życiński, który nie tylko jeden raz jak abp Wielgus, a razy kilkanaście konferował z SB w konspiracyjnych lokalach, jako „Filozof”.

Symbolem trwania w najlepsze III RP jest mało komentowane wydarzenie z zeszłego tygodnia. Komisja „naciskowa” wykreśliła głosami PO i SLD z listy świadków, Ryszarda Krauze.

Anno Domini 2010 mamy taką oto sytuację, że beneficjenci geszeftu stulecia z 1989 roku są nadal nietykalni, a w najlepsze trwa strzyżenie polskich baranów przy aplauzie „młodych dobrze wykształconych z dużych miast”.