Umiędzynarodowić badanie przyczyn katastrofy

avatar użytkownika kokos26

Dopóki polski rząd wespół z „wiodącymi” mediami zapewniał o wspaniałej polsko-rosyjskiej współpracy w wyjaśnianiu przyczyn smoleńskiej tragedii istniał propagandowy pretekst, aby nie korzystać z pomocy z zewnątrz.

Mało się dzisiaj mówi o wydarzeniu, które przejdzie zapewne do historii. Otóż wybrany przez Polaków Parlament odrzucił propozycję powołania międzynarodowej komisji do wyjaśnienia przyczyn katastrofy.

Nie wiem czy głosujący wtedy „przeciw” posłowie, zdają sobie sprawę, w jakim kontekście funkcjonowały będą już w niedalekiej przyszłości ich nazwiska i jako przykład, jakiej postawy będą kiedyś wymieniane przez historyków?

Wydawałoby się, że po takiej tragedii parlamentarzyści i władze nie zawahają się ani chwili by chwycić się każdej dodatkowej szansy na wyjaśnienie bezprecedensowej w dziejach Polski i świata katastrofy. Nic z tego, oni nie widzieli takiej potrzeby.

Ci sami ludzie, którzy lamentują nieustannie nad reżimem Łukaszenki i szykanowaniem białoruskiej opozycji, nawet się nie zająkną, że w Rosji Putina jest jeszcze gorzej, gęściej ścieli się tam trup i że takiemu państwu zaufali.  

Na razie nie widać potrzeby powoływania międzynarodowej komisji technicznej, gdyż Polska skierowała do śledztwa najlepszych specjalistów, a ponadto mamy dobre doświadczenia ze współpracy z Rosjanami – mówił w kwietniu rzecznik rządu Paweł Graś.

Wówczas, po 10 dniach od katastrofy pod „apelem profesora Trznadla” było 6 tysięcy podpisów.

Dzisiaj Stowarzyszenie Katyń 2010 ma ich około 300 tysięcy i wiadomo, że Rosjanie, jeżeli jakiekolwiek śledztwo prowadzą to jest to tylko bezczelne markowanie. Wiadomo, że niszczone są dowody rzeczowe, istnieje polski świadek tylko jednej sekcji zwłok, ofiary były okradane, a polska minister zdrowia Ewa Kopacz bezczelnie okłamała Polaków z sejmowej trybuny.

Powoli zaczyna wychodzić na jaw, że zwykłym kłamstwem było mówienie, że to słynny „zaskakujący” telefon Putina do Tuska z 3 lutego 20010 roku był pierwszym sygnałem inaugurującym grę o podział uroczystości.

Cała intryga polskiego premiera z dyplomacją obcego państwa i wymierzona przeciwko własnemu prezydentowi rozpoczęła się, co najmniej 1-go września 2009 roku, prawdopodobnie podczas przechadzki z Putinem na molo w Sopocie.

Polska otrzymuje sygnały z NATO i Komisji Europejskiej, że gotowi są oni udzielić nam pomocy w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy, jeżeli tylko polski rząd o to wystąpi.

Jak teraz wytłumaczy się Polakom, że owa pomoc nie jest potrzebna? Jak wybrnie z tego kłopotu rzecznik Graś, który na „dobre doświadczenia ze współpracy z Rosjanami”nie będzie się już mógł powołać po tym jak cała Polska widzi jak owa „współpraca” wygląda?

Czy owa niechęć do umiędzynarodowienia badań przyczyn katastrofy nie świadczy o tym, że polskie władze znalazły się od samego początku po tej samej stronie barykady, co Putin, Czajka i Anodina? Po tej stronie gdzie zgrupowali się ci, którzy boją się ujawnienia prawdy.


napisz pierwszy komentarz