Dalajlama show
XIV Dalajlama znowu nawiedził Polskę. Ponoć wybrał Wrocław z pośród ponad 80 innych propozycji z całej Europy. Co zadecydowało? Wysokość honorarium ze względu na zbliżające się w Polsce wybory?
Tybetański przywódca stał się niczym innym jak produktem kultury masowej i ulubieńcem lewackich salonów. Określający się sam jako buddyjski marksista i socjalista mnich, jeździ po świecie, kasuje honoraria i dosłownie wszędzie wypowiada te same wyświechtane płytkie frazesy, nie siląc się nawet na zmianę kolejności poszczególnych wypowiadanych słów.
Wszędzie gdzie jest mówi: „Moje doświadczenia, wasza przeszłość sprawiają, że jesteśmy sobie bliscy”
Albo
„Niewielu ludzi sądzi, że znajdzie szczęście i próbują go szukać w dobrach materialnych, ale to nie pieniądze pozwalają być szczęśliwym, to wartości wewnętrzne dają nam szczęście”
Musi mieć świetnych doradców medialnych skoro podczas kolejnych tourne po świecie potwierdzał swoim autorytetem zjawisko globalnego ocieplenia klimatu. Powodowało to kolejne lawiny zaproszeń.
Najbardziej krytyczni wobec XIV Dalajlamy są sami Tybetańczycy. Część z nich zarzuca mu to, że sprzedaje ich prawo do niepodległości. Zarzuca się mu pobieranie i sprzeniewierzenie ogromnych sum pieniędzy oraz nepotyzm polegający na obsadzaniu swoim rodzeństwem stanowisk w tybetańskim rządzie na uchodźctwie.
Dalajlama ma za sobą również występ w reklamie firmy Apple Inc. Kiedy przebywa w krajach gdzie obecna jest liczna tybetańska diaspora pojawiają się często transparenty z napisem „zdrajca” lub „hipokryta”.
O tym jednak w mediach cisza.
Wczoraj we Wrocławiu zebrało się 6000 ludzi, aby z zapartym tchem wysłuchać tych samych od lat, płytkich, powtarzanych setki razy na całym świecie banalnych zdań.
Czy zdjęcie z Dalajlamą zadziała podobnie jak kiedyś fotografie z Wałęsą?
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz