Garść refleksji
Jeśli komuś w Polsce przyszłaby ochota oddać cześć ofiarom katastrofy smoleńskiej w jakimś ogólnodostępnym miejscu publicznym gdzie upamiętniono tę tragedię narodową, to czeka go podróż do Gruzji lub w wariancie oszczędniejszym, na Węgry.
Podobnie do propagandowej akcji wyprowadzenia religii ze szkół do przykościelnych salek katechetycznych jak za czasów Gomółki, trwa walka o to, aby pamięć po ofiarach katastrofy smoleńskiej ograniczyć do pomieszczeń zamkniętych. Jedynym wyjątkiem ma być cmentarz powązkowski gdzie i komuniści spychali pamięć o Armii Krajowej czy zbrodni katyńskiej.
Jako, że Bronisławowi Komorowskiemu nie udało się wykorzystać Pielgrzymki Warszawskiej do podstępnego pozbycia się krzyża spod prezydenckiego pałacu, postanowiono do tego celu zorganizować specjalną pielgrzymkę rodzin ofiar do Smoleńska. Niestety owa inicjatywa małżonki prezydenta przedstawiona, jako spontaniczny pomysł rodzin ofiar może zakończyć się kompromitacją gdyż wyszło na jaw, że niektóre podpisy pod listem rodzin umieszczone zostały bez ich wiedzy i zgody.
Prezydentura zaczęła się niefortunnie i gdyby tak metalowe bramki przed siedzibą prezydenta zamienić na kozły hiszpańskie z drutem kolczastym to śmiało można by odnieść wrażenie, że znajdujemy się przed siedzibą gestapo w Alei Szucha bądź pod rezydencją Hansa Franka na Wawelu.
Dzieją się w dzisiejszej Polsce dziwne rzeczy. W tygodniku „Wprost” Jerzy Urban zwierza się Piotrowi Najsztubowi, że przez dwadzieścia lat walczył o wyekspediowanie Polskiego Kościoła z przestrzeni publicznej w miejsce bardziej duchowe. W dużej mierze trzeba powiedzieć, że mu się to udało, o czym świadczą groby księży: Popiełuszki, Zycha, Suchowolca czy Niedzielaka.
Zastanawia mnie jednak to, że w rzekomo wolnej Polsce więcej wywiadów z Jerzym Urbanem, Wojciechem Jaruzelskim czy Czesławem Kiszczakiem niż z ocalałym numerem 1 na liście księży do likwidacji, ks. Stanisławem Małkowskim.
Obrazu III RP dopełnił wczoraj w programie Bronisława Wildsteina, Janusz Rolicki, który wystąpił w roli rzecznika Rosji i adwokata Władimira Putina, a uważa się zapewne za polskiego niezależnego dziennikarza.
Po wczorajszym wpisie Kataryny demaskującym chytry plan Palikota, wielu komentatorów i zwolenników PO poczuło się dotkniętych nazwaniem ich lemingami.
Jeśli do powyższego obrazu dodamy pamiętne ukręcenie łba aferze hazardowej oraz poparcie wierchuszki PO z Nowakiem i Schetyną na czele dla kandydatury Jacka Karnowskiego na prezydenta Sopotu to trudno mieć pretensje do Kataryny. Widać przecież jak na dłoni, że sama partia miłości swoich zwolenników traktuje jak zwykłe lemingi.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz