Notka dobra- o spotkaniu w Warszawie.
Napisałam w poprzedniej notce o tym co jest żle, bo to widzą tylko nieliczni. Wizjonerów i umysłow krytycznych jest nikły procent i to ważne, by dzielili się uwagami i pomysłami.
Teraz napiszę, co jest piękne i podnoszące na duchu. Piękne jest to, że krzyż Trwa nad Polską i że jest to krzyż mistyczny, razem ze wszystkim co niesie, a niesie Dobrą Nowinę dla Polski i świata. Jego fizyczne przeniesienie nie usunie go nigdy stamtąd, bo My, Naród obraliśmy to miejsce jako Sanktuarium Krzyża i tam będziemy zawsze się modlić o błogosławieństwo dla żywych i umarłych, przyjście Królestwa Bożego i dobro Polski.
W tym miejscu to się wyraźnie czuje.
To zdjęcie zrobiłam, kiedy pół godziny przed mszą w archikatedrze przyszłam pod krzyż i uderzyło mnie, że ta mała grupka oddzielona wszystkimi barierkami i jakby uwięziona, trzyma to przedsięwzięcie na swoich wątłych barkach. Wyglądali jak łódka na oceanie. Zdjęcie robiłam zoomem, więc oni byli jeszcze mniejsi i dalecy.
Upiekłam wcześniej ciasto i nie mogłam im go podać, bo stałam z tłumem za barierkami i tam nikogo nie dopuszczają. Krzyknęłam do nich, ale mnie nie słyszeli, dopiero jakiś dyżurny obok mnie, ktory wyrósł jak spod ziemii zawołał Elę i podeszła z trudem, bo o kulach, rozglądając się czujnie, jakby się czegoś obawiała ( oni tam ciągle mają poczucie bycia tam nielegalnie). Tyle miłości ile ona wypromieniowuje z siebie, dawno nie poczułam od nikogo. Jakaś olbrzymia moc płynąca z tego krzyża kumuluje się w tych ludziach, w Darku też, do którego dopchałam się już po mszy z całym pochodem, kiedy otworzyli barierki, niezwykły spokój i miłość, mimo olbrzymiego zmęczenia widocznego na twarzach. Po naszej stronie byli też jacyś ludzie pod wielkim parasolem wciśniętym z kąt pomiędzy kamienicami, jakby swoiste centrum informacyjno pomocnicze ze straganikiem i paczkami, ktore założyło chyba kilku bezdomnych, szybko rozpoznający "swoich" i jakby od niechcenia półgębkiem pośredniczący w różnych sprawach, wszystko w atmosferze illegal. Wygląda, jakby Bóg upodobał sobie założyć tam swoje kondominium i wybrał do tego najmniejsze sługi, atmosfera jak znad Jordanu albo chrześcijańskich katakumb.
Pogalopowaliśmy do katedry, bo było mało czasu, po drodze dołączył do nas perskiej urody człowiek przedziwnie ubrany w biały garnitur i czarny prochowiec pod ktorym połyskiwał wielki ryngraf, krzyże i medaliki, zagajając rozmowę od tego, że widział nas przy straganiku, co było jakby znakiem przynależności do wtajemniczonych. Dowiedzieliśmy się, że codzień jest pod krzyżem, co jest dla niego tlenem, a potem opowiedział swój barwny przypadek, który nadaje się na osobną przypowieść o uzdrowieniu Łazarza.
Mój radiomaryjec zna wszystkie katedry, więc mimo tłumu poprowadził mnie swoimi ścieżkami pod sam ołtarz.
Msza była potężna, a wszystkie stany śpiewały wielkim głosem. Na koniec proboszcz dziwił się skąd u Warszawian tak potężny głos nagle, a ja dopowiedziałam półgłosem, że z Krakowa, co wzbudziło wesołość tych, którzy słyszeli. Faktem jednak, że byli i górale i podkarpacie, siła głosów. Na mszy czuło się wyraźną obecność Boga w Trójcy i aniołów, nie dlatego by tam się nagle pojawił, ale temu, że otwarła się na ten czas łaska Nieba i On dał nam się odczuć, że Jest i zesłał Ducha Pocieszyciela. Każde słowo wybrzmiewało w duszy, a my staliśmy w Splendorze i Chwale, jak owce gapiące się w deszcz meteorów.
Po mszy ludzie wychodzili powoli i dostojnie, wielu trwało na modlitwie wewnętrznej. Zwróciłam uwagę na piękną panią z wielka piwonią, ktorą zaczepiłam uśmiechem, a ta podążyła za nami i słysząc, że jesteśmy z Krakowa spytała nachylając się do ucha czy mamy gdzie spać i co jeść, bo chętnie zaprasza do siebie i poczułam się chciana i bezpieczna, jak w domu, jak mało kiedy na codzień i każdy w ten wieczór czuł się ważny, tak jak będzie w niebie, i to było braterstwo krzyża. Stanęło mi na moment w oczach, jak zbierałam pielgrzymów z Warszawy , kiedy przyjechali do Krakowa na papieża i oni wtedy musieli też tak się czuć i duchowa tęcza rozciągnęła się pomiędzy tymi miejscami i czasami i nasz papież też tam był, mam pewność.. Porozmawialiśmy z panią, okazało się Lwowianką i poszliśmy dalej, gdzie już otwierała się perspektywa na noc ognia na Krakowskim Przedmieściu. Płynący z pochodniami uroczysty tłum śpiewający stare polskie pieśni maryjne, radosna swoboda nas idących w ten ciepły nagle wieczór i moc nam towarzysząca, ...spojrzałam na idącą obok parę i powiedziałam głośno "Jestem z nas dumna", a kobieta powiedziała z szerokim uśmiechem"Ja też" i tak szłyśmy gadając, a potem wymieniłyśmy się numerami telefonów, z Panią Borkowską, jak się okazało. Potem poszłam dalej, zgubliliśmy się z moim towarzyszem z dziesięć razy i tyle samo bez szukania odnajdywaliśmy się w tłumie, bo wszystko jakoś samo się działo bez wysiłku. Z przemówienia Pana Kaczyńskiego usłyszałam tylko, że Polska musi iść razem z Kościołem i nie ma innej drogi i pomyślałam, że to mi wystarczy i poczułam się jak na uczcie, gdzie wszystko jest jak ma być. Potem spotkałam Kaszuba z filmu Solidarni z wielkim transperentem i figurą Chrystusa Króla i pomogłam mu trzymać transparent z flagą, ktora mu wypadywała, bo trzymał prawą rękę na sercu, kiedyśmy śpiewali Boże coś Polskę przez tak liczne dzieje..., pogadałam z Darkiem i Elą i wyściskaliśmy się ze łzami i powiedziałam im, że są nadzieją świata, a Darek na to, bym im mężczyzn na nocne dyżury zorganizowała ( hej, ruszta się chłopaki). I był ks. Małkowski z najsłodszym uśmiechem w oczach i ks. Jacek Bałemba, ktory rozdawał obrazki z bł. ks. Jerzym i karteczki z adresem bloga i wszyscy brali i wszyscy się do siebie uśmiechali i odnajdywali w oczach to samo i nie trzeba było słow, bo wszystko było wiadome.
Potem lecieliśmy do autobusu i spotkaliśmy po drodze ludzi z Lublina, Panią Wysocką i rzeźbiarza, Kazimierza Stasza i wymieniliśmy kontaktami, by się zmówić później, bo wiele spraw i pomysłów się nawinęło.. Tak się zagadaliśmy, że doszliśmy do ich autobusu ( pełnego!) i oni podwieźli nas do naszego.
Zaraz za Wawą zaczął się deszcz i padał do samego Krakowa. Lublinianie, z którymi zdzwoniłam się następnego dnia mówili to samo. Tylko w Warszawie więc była pogoda i rozgwieżdzone niebo; - prosisz, masz.
O 4 rano byliśmy w Krakowie, w deszczu.
I tak to wyglądało po krótce, z dobrej strony.
Cała prawda po złożeniu z notką poprzednią.
- circ - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
13 komentarzy
1. @circ
Dzięki pięknie to opisałaś...... my tu w Poznaniu tylko " gryziemy palce" z niemocy , ale też modlimy sie za pomyslność TEJ SPRAWY.
2. @circ
No, to się zrehabilitowałaś...(częściowo) :))
Przynajmniej "po coś" były nasze cierpkie uwagi do Ciebie, do Twojej - nadal tak uważam - złej relacji.
Selka
3. @circ
No widzisz, ta notka pokazuje, że ta więź która Cię pognała z Krakowa do Warszawy, a którą zerwałaś w poprzedniej notce, JEST.
Jest solidarność międzyludzka, sa wartości, które łączą ludzi o poglądach bardzo różnych.
Są piękni ludzie i coś się buduje.
Dla Ciebie za wolno, dla nas wszystkich za wolno, ale ta więź JEST.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. zerwana więż,na nowo odbudowana
:) Dobrego Dnia,jak mawiał pewien Swiety Starzec,Dobrego :)
gość z drogi
5. Marylu,czy za wolno ? tak dla kazdego z nas za wolno
ale jesli spojrzymy wstecz i przypomnimy sobie, ile lat niszczono Polski LUD,
to i tak szybko pozbieralismy się......:) serd pozdr
gość z drogi
6. @gość z drogi
zbieramy sie szybko, obserwuje to na Facebooku. Zrobiono wszystko, aby ci najbardziej aktywni w dążeniu do niepodległości pozostali za granicami, a ci, co zostali w Polsce nie mieli mozliwości rozwoju, kariery , zepchnięto nas propagandą GW do niszy "ciemnogrodu".
Liczymy sie i jest nas coraz więcej, tych "pozbieranych", a będzie jeszcze więcej.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Droga Marylu,bardzo wierzę w NAS,czyli
ludzi,ktorym zależy na Polsce
wielu z nas swiadomie nie chciało tego pierwszego miliona "krasc" jak nas namawiano :)
byliśmy głupi,czy uczciwi ?
myslę,ze to drugie i zaszczytem jest być swiadomym tego
Obywatelem z Ciemnogrodu.........:)
po każdej burzy ,przychodzi czas na słoneczne DNI....:)
gość z drogi
8. serd pozdr dla radiomaryjca,ktory CIRC
pięknie towarzyszył w drodze do katedry,zaczynam WAM zazdroscic,,,,,:)
gość z drogi
9. Jak dobra notka to i ja sie doloze
Zgodnie ze slowami blogoslowianego ks. Jerzego Popieluszki - potwierdzonymi poprzez cytowanie przez JPII - laczenie krzyzy naszej Ojczyzny, naszych rodzin, naszych bliskich z Chrystusem - nie jest naganne lecz prowadzi do Zmartwychwstania, do zwyciestwa Polski.
.
Krzyz przed palacem prezydenckim - jako symbol szczegolowy - nie jest krzyzem tylko chrystusowym - lecz rowniez, czy moze nade wszystko - ofiarnym krzyzem smolenskim, poswieconym konkretnemu zdarzeniu i konkretnym ludziom. A wiec krzyzem tych wszystkich, ktorzy w sprawie katynskiej polegli. Dopiero jego ogolna funkcja jest naturalnie chrystusowa.
.
A zatem ten krzyz - nie to, ze nie moze, lecz wlasnie - powinien byc rowniez i zakladnikiem jego ofiar - chociazby w sprawie pomnika, a jednoczesnie - poprzez uniwersalny swoj symbol - laczyc sprawy ludzkie z boskimi. A wiec byc posrednikiem - ba, byc nawet lacznikiem Polakow z Chrystusem - zwazywszy na udzial w ukrzyzowaniu Chrystusa rowniez smolensko-katynskich oprawcow.
.
Dla przypomnienia slowa ks. Jerzego: "W czasie jednej z pielgrzymek Jan Paweł II cytował księdza Jerzego: W znaku krzyża ujmujemy dziś to, co najbardziej piękne i wartościowe w człowieku. Przez krzyż idzie się do Zmartwychwstania. Innej drogi nie ma. I dlatego krzyże naszej Ojczyzny, krzyże nasze osobiste, naszych rodzin, muszą doprowadzić do zwycięstwa, do Zmartwychwstania, jeżeli łaczymy je z Chrystusem."
.
I wlasnie pod tym krzyzem ofiarnym - polskim nic innego sie nie dzieje, jak wlasnie laczenie naszych krzyzy z Chrystusem, na drodze do Zmartwychwstania naszej Ojczyzny.
.
A zatem - Alleluja - obroncom tego krzyza.
Alleluja - Polsce.
Wojciech Kozlowski
10. Droga redakcjo,szanowna Marylu
przed chwilą przeczytałam notkę na nieporawnych,pl
brzmi niesamowicie
a sprawa dotyczy aresztowania Jednego z OBRONCOW,czy TO prawda...?
gość z drogi
11. Nie macie wszyscy racji.
Tu nie było zerwanej więzi, ale Prawda.
Istniejemy na poziomie duchowym i fizycznym, który jest Jednym, ale ma swoje różne prawa i aspekty.
Duch karmi się miłością, a ciało chlebem. Ekonomia miłości jest inna niż ekonomia chleba.
Prawda miłości inna niż prawda chleba.
Naszym celem budowania państwa jest przyjęcie właściwego porządku;- by ekonomia miłości organizowała ekonomię chleba, nie odwrotnie.
Z tym idziemy w sercu pod Pałac, a szczegóły o których pisał kolega Kozłowski są poniżej;-Smoleńsk jest konsekwencją tego, ze władza wybrała ekonomię chleba nad ekonomią miłości, stąd cała sprawa z katastrofą, i kłotniami w polityce.
Moja poprzednia notka była o tym, jak wiele w nas wszystkich praw zdobywania dla siebie, czyli ekonomii chleba/tego świata, szczególnie w politykach, i PIS nie jest od tego wolny. Wszyscy trochę jesteśmy zarażeni komuną i grzechem.
Druga notka jest czysta czyli porządek duchowy jest wyżej porządku ziemskiego.
Jeśli nie odróżnicie w sobie tych dwóch światów, wtedy nie zobaczycie tego u innych i znów będziecie wybierać źle i łatwo będzie Was zwieść, ktokolwiek i jakakolwiek to będzie partia.
To co piszę jest naprawdę ważne, bo to nas przygotowuje do Nowego Swiata wedle wskazania JPII:-Bądźcie świadomi.
I proszę mi tu nie marudzić, ale usiłować się przyjrzeć sobie i ponazywać to i uporządkować się wewnętrznie, byśmy się wiecznie nie spierali.
Nikt za was tego nie zrobi, ani PIS, ani inna partia, ani nawet Pan Bóg.
Inaczej będziemy tu latami bełkotać i miotać się.
www.powstanie-warszawskie-
12. Jak idziemy pod Pałac, niesiemy tam najlepsze.
Jesteśmy na tym skupieni.
Są jednak wśród nas ludzie, ktorzy czują się odpowiedzialni za całość i widzą dobro, ale też widzą błędy i zło wsród nas samych.
Nie jesteśmy podzieleni tylko na złą władzę reprezentowaną przez Straż, Policję, satanistów od Tarasa sterowanych przez lewaków i dobrych nas.
Wśród nas też są ludzie mali, głupawi, karierowicze, pyszałki i niekompetentni.
Jak nie będziemy sami wzrastać i doskonalić się, oni nas pokonają.
Musimy wznieść się nie tylko na poziom heroizmu, ale i roztropnej mądrości.
www.powstanie-warszawskie-
13. Darek Komornicki zatrzymany pod Krzyżem
Był tam z Wernickim od początku. Komorowski to ten, któremu połamano żebra.
Wszystkie informacje na stronie głównej portalu 'W obronie Krzyża" :
http://wobroniekrzyza.wordpress.com/
Rebeliantka