"Afera marszałkowa" - prokuratura przedłużyła do grudnia śledztwo ws. handlu aneksem WSI

avatar użytkownika Maryla
Do grudnia warszawska prokuratura apelacyjna przedłużyła śledztwo w sprawie sprzedaży aneksu do raportu z weryfikacji WSI. Według nieoficjalnych informacji, ma to być ostateczny termin na zamknięcie postępowania, ponieważ prokuratorzy kończą już badanie afery.
1
Antoni Macierewicz szef komisji weryfikacyjnej WSI jest bodajże najbardziej zainteresowany wynikiem pracy prokuratorów (fot. PAP/Paweł Kula)
Śledztwo w sprawie „ujawnienia tajemnicy państwowej poprzez oferowanie do kupna aneksu do Raportu Komisji Weryfikacyjnej WSI” trwa już blisko trzy lata. Przed kilkunastoma dniami zostało przedłużone do początku grudnia. Według nieoficjalnych informacji, prokuratorzy chcą do tego czasu zamknąć śledztwo. – Potwierdzam, że śledztwo zostało przedłużone. Postępowanie w dalszym ciągu prowadzone jest w sprawie. Nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów – powiedział serwisowi tvp.info prokurator Robert Majewski, wiceszef warszawskiej prokuratury apelacyjnej, która zajmuje się tzw. aferą aneksową.

Brak zarzutów w sprawie pozwala przypuszczać, że śledztwo zostanie umorzone. Dopiero po zamknięciu śledztwa, dowiemy się czy rzeczywiście aneks wyciekł z komisji i był na sprzedaż, co oznaczałoby kompromitację prac weryfikatorów WSI. Czy też całe zamieszanie z aferą aneksową zostało wygenerowane sztucznie np. po to aby skompromitować działania ludzi Antoniego Macierewicza. Pozostaje jeszcze trzecia opcja najbardziej banalna a przez to prawdopodobna – przekręt.

Prokuratorzy nie chcą jednak zdradzić, jakie ostatecznie zapadną decyzje.

Tajemnica dokumentów weryfikatorów

Do grudnia potrwa także wyjaśnianie drugiego wątku śledztwa dotyczącego znalezienia „dokumentów będących w posiadaniu członków komisji weryfikacyjnej”. Chodzi o dokumenty, rzekomo noszące klauzule tajne bądź poufne, jakie odkryto 13 maja 2008 r. podczas przeszukań u Piotra Bączka oraz Leszka Pietrzaka – dwóch weryfikatorów wojskowych tajnych służb. Funkcjonariusze szukali aneksu do raportu o likwidacji WSI.

Zarówno Pietrzak jak i Bączek zaprzeczali, aby trzymali w domach jakiekolwiek niejawne materiały. Jak twierdzili, zabezpieczone przez ABW dokumenty miały charakter historyczny i dotyczyły działalności peerelowskich tajnych służb.

Prokuratura kończy już analizowanie czy obaj weryfikatorzy mieli prawo posiadać zabezpieczone materiały.

Cień nad komisją Macierewicza

3
Prezydent Bronisław Komorowski będzie świadkiem w procesie byłego oficera WSI Aleksandra L. i dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego (fot. EPA/Lucas Dolega)
Wątek handlu aneksem WSI był wiodącym tropem w śledztwie, jakie w 2007 r. wszczęto w warszawskim wydziale Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej (od 1 kwietnia 2010 r. przekształconego w Wydział do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej).

Afera zaczęła się, gdy w listopadzie 2007 r. do ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego zgłosił się były oficer WSI płk Leszek T. Opowiedział, że dysponuje dowodami na korupcyjną działalność komisji weryfikacyjnej WSI. Wśród osób zamieszanych w tę działalność wymienił płk. Aleksandra L. oraz członka komisji Leszka Pietrzaka.

Marszałek Komorowski umówił Leszka T. z ABW. Jednocześnie do specsłużb dotarła informacja, że jeden z weryfikatorów WSI miał sprzedać koncernowi Agora aneks do raportu komisji weryfikacyjnej. Padła suma miliona złotych.

Jak napisał „Dziennik” również dziennikarze tej gazety otrzymali propozycję kupna aneksu. Oferentem miał być wspomniany Aleksander L., który chwalił się dostępem do tajnego dokumentu.

Prokuratura oskarża, ale "tylko" za korupcję

2
Wojciech Sumliński twierdzi, że padł ofiarą brudnej gry specsłużb, które chciały skompromitować weryfikację WSI (fot. arch.)
13 maja 2008 r. pod zarzutem płatnej protekcji ABW zatrzymała dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego oraz płk. Aleksandra L. Niejako przy okazji przeszukano mieszkania weryfikatorów. W protokołach zatrzymania Sumliński i L. figurowali jako podejrzani w sprawie dotyczącej „przekazania Aneksu do Raportu Komisji Weryfikacyjnej WSI spółce Agora”.

Jednak obaj usłyszeli zarzuty korupcji przy weryfikacji funkcjonariuszy WSI. Ich wątek wyłączono do odrębnego postępowania. W grudniu 2009 r., po blisko półtorarocznym śledztwie, obaj zostali oskarżeni o to, że mieli zaoferować pozytywną weryfikację pracownikowi WSI – Leszkowi T. w zamian za 200 tys. zł.

Z lektury aktu oskarżenia wynika, że Aleksander L. wskazał Lechowi T.: Leszka Pietrzaka, Piotra Bączka, Sławomira Cenckiewicza oraz Piotra Wojciechowskiego jako „osoby pomocne w weryfikacji”. Aleksander L. twierdził, że miał dać weryfikatorom 50 tys. zł łapówki. Te zarzuty nie znalazły potwierdzenie w śledztwie.

Prokuratorzy uważają, że przeciwko Sumlińskiemu i Aleksandrowi L. mają mocne dowody, które obronią się sądzie. – Jestem niewinny, a poprzez mnie chciano zaatakować komisję weryfikacyjną – mówi Sumliński.

Feralna sprawa

Afera aneksowa od samego początku budziła wiele emocji i obfitowała w dramatyczne wydarzenia. Najpierw ekipa „Misji Specjalnej” TVP została zatrzymana w mieszkaniu Piotra Bączka, gdy chciała sfilmować przeszukanie wykonywane przez funkcjonariuszy ABW. Do domu Bączka wezwał dziennikarzy sam Antoni Macierewicz. Agenci uznali, że reporterzy utrudniają im czynności śledcze i zarekwirowali ich prywatne nośniki pamięci.

W lipcu 2008 r. Wojciech Sumliński próbował popełnić samobójstwo w kościele św. Stanisława Kostki. Na desperacki krok zdecydował się po decyzji sądu o aresztowaniu go na trzy miesiące. Dziennikarz spędził kilka miesięcy w szpitalu.

W 2009 r. „Rzeczpospolita” ujawniła, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podsłuchiwała rozmowy Cezarego Gmyza, reportera tej gazety i Bogdana Rymanowskiego, publicysty TVN. Nagrania dokonano w związku z próbą samobójczą Wojciecha Sumlińskiego. Stenogramy zostały odtajnione i udostępnione pełnomocnikowi Jacka Mąki, wiceszefa ABW, do wykorzystania w procesie między nim a dziennikiem „Rzeczpospolita”.

Jakby tego było mało, okazało się, że podsłuchy zarejestrowały także rozmowy Sumlińskiego z jego obrońcą Romanem Giertychem, co zdaniem tego ostatniego, naruszało tajemnicę adwokacką.

Dalszego ciągu można się spodziewać po zakończeniu głównego wątku śledztwa.

 

http://www.tvp.info/informacje/polska/waza-sie-losy-afery-aneksowej/2623167

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz