Warchoły i Niemcy a kwestia polska

avatar użytkownika Unicorn

W pracy mam radio, którego nie używam. Dzisiaj dla odmiany włączyłem sobie na chwilę bo pogoda lekko śpiąca. Nadawano relację z wizyty nowego prezydenta "tego kraju", który gadał coś o pojednaniu z Niemcami. Gdzieś w tło wpleciono zdanie jakiegoś pana, Niemca (to chyba dawny opozycjonista był), który tłumaczył, że zniechęca go obecna atmosfera wokół Solidarności, a kiedyś było tak pięknie. Wszyscy zjednoczeni i gotowi. Gość (nie kojarzę nazwiska) stwierdził, że zna przyczyny tego zjawiska i wie, kto jest odpowiedzialny. Zapewne chodziło o tych warchołów z PiSu, ale nie wiem czy dopowiedział resztę bo news radiowy się skończył. Było jeszcze jakieś bredzenie o trójkątach (figle im w głowach!) i powtórka usypiającego głosu Komorowskiego.

Zastanowiłem się nad przewrotną historią. Niemcy pomordowali nam masę ludzi, tępili jak szkodniki i ganiali niczym za zwierzyną a jednak to nasi sojusznicy i wg gadki jest to modelowy przykład pojednania. Rosjanie dla odmiany też nas gnębili, oczywiście broniąc przed faszyzmem a jednak nie ma tak modelowego rozwiązania jak w przypadku kwestii niemieckiej. Niemiec to jednak potrafi coś z niczego zrobić. Rosjan nie lubimy, Niemców kochamy. Tyle teoria. Wobec Niemców mamy czasem kompleks niższości, wobec Rosjan, wyższości. Rosjanie Niemcami pogardzają, głośno śmieją się z Polaków a jednak mają "polski kompleks." Niektórzy tłumaczą zjawisko pokrętną duszą rosyjską, składającą się z pierwiastków azjatyckich, inni wskazują na kłótnie w rodzinie, słowiańskiej jakoby.

Ja to widzę trochę inaczej. Niemcom znudziło się matkowanie, nastał czas zbiorów. Skoro mieli kompleks polskich partyzantów, niech zajmą się nimi inni partyzanci. Rosyjscy. I tak pokojowa droga okazała się lepsza od wojny.

Wracając do Solidarności. Słuchając radia odniosłem wrażenie, jakby nabijano się z energii Polaków, która poszła w gwizdek a realną władzę przejęli figuranci, gwarantujący spokój. Przekaz był czytelny: zostawcie w spokoju "wasze autorytety" bo możecie nie mieć...żadnych. Dla mnie obecnie panujący kult kundlizmu, chamstwo i "wyciszenie" nie są żadnym reprezentantem Polski. Są żałosną parodią ołowianych żołnierzyków przebranych za lalki Barbie.

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika amica

1. Przepraszam, ale punkt widzenia...

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Akurat moja rodzina pochodzi z Wileńszczyzny. W 1963 r. (dla dziadków ur. ok. 1870 i w 20-leciu to nie były czasy piastowskie) zginęli młodzi zdolni szlachetni chłopcy z rodziny w walce z Rosją. Brat dziadka i młodziutki stryj walczyli w legionach z ruskimi. Dwoje krewnych (lekarzy) zginęło w Katyniu, stryja rozstrzelano za awans do władz miasta (prawnik), męża kuzynki i kuzynkę -- z donosu (litewskiego nota bene), a wszyscy znajomi (leśnicy, nauczyciele, krewni) wylądowali 10 stycznia 1940 koło Archangielska -- a potem na Syberii lub w Kazachstanie. Przeżyła co 4 osoba. W czasie głodu na Ukrainie zginęły setki tysięcy Polaków. Rosjanie też zabili nam masę ludzi, inteligencję tępili jak zwierzynę i wspólnie z Niemcami planowali zabicie każdego inteligenta. Po wojnie znaleźliśmy się pod okupacją, ograbiono ludzi z własności, godności. Hitler by nie napadł na ZSRR gdyby Stalin nie planował uderzenia na Niemcy. Oni naprawdę byli po jednych pieniadzach, tyle, że o zbrodniach rosyjskich wiadomo mniej. Mam wyrok sądu ZSRR na krewną w Grodnie z końca 1945 r. za to, że nie doniosła, że bracia byli w AK -- 8 lat ciężkich robót. Nie przeżyła. A to było po wojnie...

avatar użytkownika czarny anioł

2. Amica

Czytałem w książce napisanej przez Polkę o jej walce na terenach wschodnich.Pisala że jeszcze w latach piecdziesiątych wywozili Polakow na Syberię.Jeśli zapomne o nich ty Boże zapomnij o mnie- nie jestem jednak pewien.Sporo mam przeczytanych tego typu książek i nie pamietam,nawet autorki.Pozdrawiam

Czarnyanioł

avatar użytkownika Maryla

3. Dzieci Wehrmachtu - promocja w GW z Kucem w roli głównej

Ten dokument to - jak pisał Kazimierz Kutz - "niezwykły tren o miłości
Alojzego Lyski do swojego ojca, którego nigdy nie widział, bo ledwo
przyszedł na świat, ojciec poległ w mundurze Wehrmachtu na nizinach
Ukrainy". To właśnie Alojzy Lysko jest tytułowym "dzieckiem Wehrmachtu",
synem wcielonego do niemieckiej armii Polaka, o którym nie wolno było
mówić i pamiętać: jego zdjęcie w niemieckim mundurze matka Lyski
przechowywała w słoiku schowanym w gnoju. Teraz - razem z reżyserem
Mariuszem Malinowskim - Alojzy Lysko szuka śladów po ojcu w miejscowej
parafii (zachował się tu pisany z frontu list), w niemieckich archiwach,
wreszcie na Ukrainie, gdzie we wsi Jamki - jak się okazuje - ojciec
zginął.



To jeden z tych filmów, którym dawanie jakichkolwiek gwiazdek
dziwnie nie przystoi. W sensie dokumentalnym "Dzieci Wehrmachtu" są
przecież produkcją telewizyjną (i w telewizji miały już swoją emisję),
opartą na klasycznych "gadających głowach", czyli wspomnieniach i
materiałach archiwalnych: jest to konwencja mocno szkolna, chwilami
nieco pretensjonalna, a już na pewno mało filmowa.


Jednocześnie film podejmuje temat wciąż będący w Polsce tabu, a
zarazem nieodzowny w historii Śląska, na którym wcielono do Wehrmachtu
kilkaset tysięcy osób, a na tzw. volkslistę wpisano 80 proc. wszystkich
mieszkańców dawnego pruskiego Śląska. Przejmująco brzmią tu wspomnienia
byłych żołnierzy, wdów i krewnych, którzy często zawdzięczają wcielonym
życie - za dezercję całe rodziny mogły trafić do obozów. Brakuje tylko -
Alojzy Lysko jest wyjątkiem - dzieci, dla których opowiadanie o ojcach w
niemieckim mundurze wciąż jest najtrudniejsze.



"Dzieci Wehrmachtu" trafiają do kin z opóźnieniem - powstały rok
temu. Dlaczego właśnie teraz? "Dobrze byłoby, aby choć raz, z okazji
20-lecia przemiany ustrojowej i odzyskania wolności, rozwiesić na całym
Śląsku plakaty z ową butelką i podobizną ojca Alojzego Lyski w środku" -
pisał Kazimierz Kutz. Podobną rolę może odegrać film Malinowskiego,
który trafia do kin w inną wolnościową rocznicę - trzydzieści lat po
słynnym sierpniu'80.

http://cjg.gazeta.pl/CJG_Warszawa/1,104431,8329162,Dzieci_Wehrmachtu.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika amica

4. Tak ale

Tak, ale po wojnie ze Śląska masę ludzi wywieziono na roboty do ZSRR tak, że nadal niemiecko-rosyjska współpraca nad wykończeniem nas trwala...