Każdy kij ma dwa końce

avatar użytkownika kokos26

Odkąd jednym ze sposobów na prezydenturę dla Tuska stało się niszczenie autorytetu najwyższego urzędu w państwie, dla wielu stało się jasne, co sobą reprezentuje obecna ekipa rządowa.

Skoro nie ma żadnych zahamowań i ku uciesze gawiedzi, „autorytetów”, „najwybitniejszych” dziennikarzy i stada komediantów można bezkarnie lżyć, nazywać chamem, alkoholikiem, chorym na najwymyślniejsze choroby obecnego prezydenta, to ja również czuję się zwolniony z choćby z odrobiny przyzwoitości.

 Można być pewnym, że za mną pójdą inni i dzięki obecnym rządzącym zachowującym się jak stado Hunów, na wiele lat przywrócenie należnej powagi urzędowi Prezydenta RP stanie się zadaniem niewykonalnym. Mijający rok przyzwyczaił Polaków, że Głowa Państwa to ktoś, z kogo się kpi, drwi, szydzi i wyśmiewa.

Bohaterem warszawki i karkówka może stać się każdy. Wystarczy widowiskowo splunąć w stronę Lecha Kaczyńskiego. Okazuje się dzisiaj, że najbardziej wstrzemięźliwy w atakach na prezydenta, co dziś zakrawa na ponury żart, był Hubert H., swego czasu bohater salonów, który przeszedł w glorii męczennika przez sprytne ręce Lisów, Sekielskich i Mrozowskich.

Hubert H. to dzisiaj betka. Na głowę pobił go człowiek „zero” o wyglądzie zwykłego alfonsa, Sławomir Nowak. Daleko w tyle dworcowego menela zostawili tacy ulubieńcy tłuszczy jak Palikot czy Niesiołowski.

A naród się raduje wraz ze swymi elitami. Tego jeszcze przecież nie było. Po prezydentach: renegacie „Wolskim”, elektryku „Bolku” i niedoszłym magistrze „Alku” mamy przecież jakiegoś zwykłego doktora prawa i przybłędę, któremu nawet swego czasu nie nadano jakiegoś przyzwoitego pseudonimu.

Cyniczny i bezczelny premier Tusk zaprzągł do swojej brudnej, haniebnej gry dyspozycyjnych pajaców. Dla rządzącej obecnie dziczy w krawatach i garniturach cel uświęca środki, a za plecami pozostaje spalona ziemia.

Jeżeli kiedyś Donald Tusk zostanie prezydentem, to niech on sam jak i stado salonowych ogarów i wazeliniarzy zatrudnionych do szczucia, nie dziwi się i oburza jak dopadną go wiązki chamów, damskich bokserów, kłamców i nieuleczalnych nierobów.

Może ten tekst jest ostry i zawierający sporo brzydkich epitetów, ale i tak ja, zwykły biedny żuczek jestem pod tym względem bardziej oszczędny w tym, co piszę niż język, jakiego używają przedstawiciele najwyższych polskich władz, urzędnicy państwowi i wybrańcy narodu.

Każdy kij ma dwa końce, o czym już wkrótce się przekonacie „szanowne elity”.

napisz pierwszy komentarz