Kto pojedzie na brukselski szczyt? Gówno mnie to obchodzi!
Koteusz, pt., 10/10/2008 - 08:21
Trwa właśnie spór o to, kto ma reprezentować nasz kraj podczas szczytu Rady Europejskiej w Brukseli. Szczerze mówiąc gówno mnie to obchodzi!
Brukselskie spotkanie tuż, tuż a naszym politykom i urzędnikom reprezentujących ich gabinety nie zamykają się ryje podczas kłótni dotyczącej „reprezentacji narodowej”, mającej występować tam w imieniu naszego kraju i naszego narodu.
Przepisy unijne w żaden sposób nie precyzują tego zagadnienia, a praktyka dowodzi, że kwestia „reprezentacji” stanowi różne warianty, jeżeli chodzi o przedstawicieli uczestników spotkania, jest to: a to premier, a to prezydent, a to obaj czy też oboje.
Warto też wziąć pod uwagę fakt, że podczas tego rodzaju ważnych spotkań na sali, gdzie trwają oficjalne rozmowy, przewidziane są po [a nie PO – przyp. aut.] dwa miejsca dla przedstawicieli każdego kraju–uczestnika obrad.
Przy okazji przeglądania wieści na temat sporu dot. wyjazdu dowiedziałem się, że politycy Platformy oficjalnie działania prezydenta oceniają jako szkodzące Polsce.
To ja Wam mówię: pierdolenie kotka za pomocą młotka! (przepraszam za ten wulgaryzm – i chyba za kolejne też, bo żółć mi się przelewa)
I dobrze radzę: zamknąć ryje i wziąć się do roboty!
Nie interesuje mnie, kto będzie reprezentantem naszego kraju. Może to być premier, prezydent, albo obaj – wspólnie i w porozumieniu, wyznaczeni przez nich urzędnicy, a nawet sprzątaczka (przepraszam wszystkie panie uprawiające tę profesję, za ustawienie ich w jednym szeregu z politykami i urzędasami) – naprawdę gówno mnie to obchodzi.
Mnie interesuje zupełnie coś innego, a mianowicie: kto będzie bronił, stawał i walczył o to, żeby nasz kraj i nasz naród nie wyszedł na tym spotkaniu niczym przysłowiowy Zabłocki na mydle, żeby szczytowe ustalenia nie zostały dokonane ponad naszymi głowami, czy też za naszymi plecami, bez naszego udziału, do kurwy nędzy!
Politycy! Te wszystkie wasze spory kompetencyjne mam głęboko w serdecznym miejscu, tam gdzie słońce nie dochodzi. Najlepiej wsadźcie je sobie tam, gdzie ja mam wasze spory. Nie po to chodzę na wybory i głosuję, żeby teraz jakaś banda przygłupów, durniów i innej swołoczy zajmowała się sprawami150–rzędnymi, zamiast zająć się tymi istotnymi. Nie chcecie, żebym chodził na wybory? Wasza sprawa, też mam to w dupie! Co najwyżej, jak się już mocno zdenerwuję, to pojadę do Warszawy, dorwę jakiegoś „wybrańca narodu” i zasadzę mu kopa w dupę albo po ryju przywalę. Będzie to czynna napaść (czyn taki już mi w przeszłości przypisano, tak więc mogę otwarcie powiedzieć, że mam praktykę w tym względzie)? Sram na to! Gotów jestem ponieść taką cenę, żeby nie słuchać tego waszego żałosnego pierdolenia w bambus!
Do zobaczenia (ewentualnie), a teraz bierzcie się buraki do roboty (widzę, że energia w was jakaś drzemie jednak) i przestańcie kłapać ozorem.
- Koteusz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
12 komentarzy
1. Koteusz
basket
2. Mały Kanclerz RP
3. > basket: "Kto komu "zabrania" wyjazdu"
4. > jora: nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pojechali razem
5. Koteusz - jak możesz nazywać premiera "nic"
6. Zgadzam się powinni jechać
7. > ckwadrat: jak możesz nazywać premiera "nic"
8. > jora: "Lanie wody i nic więcej"
9. Ja tam wiem jedno.Tam w PO
10. Jora, piszesz:
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
11. > Joanno: dzięki za wierszyk, który oddaje atmosferę
12. > jora: "Tam w PO arogant goni aroganta"