Mimo usilnych starań nie udało się prezydentowi Komorowskiemu i premierowi Tuskowi jeszcze tym razem paść na oba kolana przed Władimirem Putinem. 

Pomnik ku czci bolszewickiej dziczy, która dotarła w 1920 roku pod Warszawę nie jest gotowy na te wszystkie znaki czasu, jakie przygotowywane były bez rozgłosu na koniec bieżącego miesiąca.

Po partyzancku i bez medialnego szumu dziś i jutro przebywać będzie w Polsce z wizytą roboczą najwyższa od niepamiętnych lat delegacja rosyjskiej armii z generałem Makarowem, Szefem Sztabu Generalnego.

Pod koniec sierpnia zaś przybędzie do Warszawy minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, który na zaproszenia Radosława Sikorskiego weźmie udział w corocznej naradzie polskich ambasadorów z całego świata.   

Wpadka polskich władz i nieodsłonięci pomnika w Ossowie spowodowały to, że zarówno Ławrow jak i Makarow będą składać wieńce na Cmentarzu-Mauzoleum żołnierzy Radzieckich w Warszawie, a nie jak planowano pod prawosławnym krzyżem i jeżącymi się stalowymi bolszewickimi bagnetami.

Jak wytłumaczą się z tej wpadki Tusk i Komorowski? Znowu winien będzie bezczelnie ocalały Kaczyński i polskie mohery?