Elyty z bezklasową "klasą"...
Witam
Można skończyć studia czy być profesorem, można dużo zarabiać, można obracać się wśród tzw. VIP-ów i uważać się z elitę polskiego społeczeństwa. Można być nawet i premierem Polski...
Można być tym wszystkim w/w, ale jednocześnie pozostać grubiańskim, prymitywnym plebejuszem/prostakiem bez żadnej kindersztuby, ogłady, dobrych manier czy też nie posiadać podstaw dobrego wychowania ani poloru.
Często tzw.: "klasę człowieka" można ocenić po rzeczach drobnych oraz w sytuacjach, gdy określone zachowania i maniery dzieją się podświadomie, bezwiednie, niejako odruchowo...
(zdjęcie zaczerpnięte z noki: Donald Tusk – człowiek, który nie udaje, że pracuje, którą polecam)
Popatrzcie na "klasę premiera"... Mi to wystarczy... Ten jego widok ziewającego, bez zasłaniania swojego rozdziawionego otworu gębowego ręką... W takich sytuacjach można śmiało rzec: "...słoma z butów wychodzi..." (w sensie pejoratywnym, nie obrażając rolników).
Nie wiem... ale ja jestem tak wychowany, że robię to bezwiednie, podświadomie... nawet gdy jestem po kilku głębszych...
Ech...
Pozdrawiam
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. święta racja
Widzimy na każdym kroku maniery tych prostackich VIP-ów
Jeden z filozofów powiedział " klasę człowieka poznaje się po stosunku do najsłabszych".
I tą " klasę " widzimy u tusków komorów, nowaków - zachowują się jak Ten Nowak z
" Tygrysów Europy", którego świetnie odegrał Janusz Rewiński.
Sęk w tym, że oni tacy są, a nie takich grają.
No cóż, powiem gorzko, każdy ma takie elity, na jakie sobie zasłużył.
My też musimy uderzyć się w pierś, że pozwoliliśmy urosnąć i rozplenić się takim " Dyzmą"
Pozdrawiam
Nigdy nie zaczynaj rozmowy z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczenie
2. smutna racja ;)
Tego sie nie mozna nauczyć,to sie wynosi z DOMU
i nie ma znaczenia,czy był bogaty,czy ubogi
kazda matka zawsze jednakowo starała sie uczyć Dziewczynki,by siedziały prz stole prosto,by lokcie miały "przylejone"do bokow
a chłopcow ?
chłopcow uczyłyśmy nie rozwalania sie fotelach,nie ziewania zotwarta jappa,co by im muchy nie wpadały do nieji np nie picia z lyzeczką w kubku,by sobie oka nie wyjeli.....
gdy patrzę na Synow,widzę
jak pod moim wzrokiem natychmiast sie poprawiają,jak starają sie byc na codzien tacy eleganccy
a nie tylko od swieta.....duzo,czy mało....?
ot ,takie okruchy dnia codziennego,wiem jedno,ze nie muszę sie przynajmniej za to wstydzić.......:)
Dobre wychowanie,to wielka sztuka dnia powszechnego
gość z drogi
3. @Kama @gość z drogi
Witam
Macie rację, ale to się przenosi z pokolenia na pokolenie. Będąc dzieckiem czy młodzieniaszkiem nieraz się wściekałem na uwagi typu: nie siorb, nie mlaskaj, wyjmij łyżeczkę, "bekaj w odosobnieniu" i "puszczaj bąki w łazience lub z dala od innych na łonie natury", myj zęby, myj ręce, nie garb się, nie przeklinaj, zakładaj świeżą bieliznę... itd. Nieraz robiłem na złość odwrotnie, ale "skorupka za młodu nasiąknęła" i pewne zachowania są właśnie rutynowe, podświadome, odruchowe. Tego faktycznie już będąc dorosłym się nie nauczy... Takie drobne codzienne sprawy... Jak teraz widzę to bezstresowe wychowanie... 25-35 letni rodzice wychowani na III RP jakże są inni od moich i ode mnie. Chociaz kiedyś też takich "elyt" było trochę... pamietam jak "po dary" często szli ludzie, którzy ich nie potrzebowali a wstydzili się iść "po prośbie" naprawdę potrzebujący... Tylko jakoś chyba było ich mniej a i skala mniejsza...
Juz nawet nie chcę przywoływać przedwojennego Kodeksu Honorowego...
Pozdrawiam
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
4. Krzysztofjaw,pieknie to ująłes
"a wstydzili sie isc po prosbie naprawde potrzebujący"
dlatego dzisiaj holota stała sie elyta,bo sie wzbogaciła cudzym kosztem ,pozdr:)
gość z drogi