Aleksander Wolszczan zrobił źle, czyli Łukasz Warzecha, Konrad Godlewski oraz Predator

avatar użytkownika Koteusz

Najpierw tekst poświęcony prof. Wolszczanowi napisał Konrad Godlewski. Skontrował go Łukasz Warzecha, a później Predator dołożył swoje trzy grosze. Były to tekstu ujmujące kontekst nie przyznania profesorowi Nagrody Nobla oraz jego współpracy z SB. W kolejności jestem więc czwarty, nie załapałem się na tzw. pudło. Nie szkodzi, przeżyję. Ale napiszę.

Profesor Aleksander Wolszczan złożył rezygnację z pracy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zespół konsultacyjny rektora UMK zarekomendował przyjęcie tej rezygnacji.

I dobrze i źle stało się. Proporcje dobra do zła określam jak 40:60.

Dobrze, bo od strony moralnej postawa profesora jest naganna i raczej nie stanowiłby on dobrego przykładu dla swych studentów. I nie chodzi tu o jego donoszenie do SB w przeszłości, choć ma to jakieś jednak znaczenie. Chodzi o jego wypowiedzi po ujawnieniu współpracy.

Przytoczę tu argumenty Łukasza Warzechy, z którymi zgadzam się:

Wszystkiego to jednak nie wyjaśnia. Fakty w kwestii prof. Wolszczana są bezsporne.

1. Wolszczan współpracował, chętnie, bez przymusu, z konformizmu i kalkulacji, biorąc za to wynagrodzenie. Tyle sam przyznaje.

2. Twierdzenia Wolszczana, że „nikomu nie szkodził", można włożyć między bajki. Tego nikt, a zwłaszcza sam TW, nigdy nie może wiedzieć. (…)

3. Współpraca z SB nie była niczym „naturalnym" ani „powszechnym". Można było nie współpracować, choć się za to płaciło.

4. Prof. Wolszczan przez 19 lat wolnej Polski nie przyznał się do współpracy. Dzisiaj nie skorzystał z możliwości i ani razu nie powiedział prostego „przepraszam, robiłem źle, wstydzę się". Nie powiedział przede wszystkim swoim studentom, żeby go nie naśladowali, że to nie była dobra droga. Przeciwnie - uznał, że się go ktoś czepia i że właściwie nie ma o czym mówić. On jest ponad to.

Źle, bo polska nauka straci, choć raczej nie do końca, wybitnego astronoma, który 16 lat temu odkrył czy też znalazł pierwsze planety poza naszym Układem Słonecznym. Traci jednocześnie UMK i polskie środowisko naukowe związane z astronomią, bo ewentualne przyszłe odkrycia prof. Wolszczana zostaną „zaliczone” na konto jakiejś obcej uczelni; pewnie Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii, gdzie także pracuje; a może nawet jakiejś innej uczelni amerykańskiej.

Argumenty Konrada Godlewskiego zaczerpnąłem z jego komentarza u Łukasza Warzechy.

Uczony właśnie zrezygnował z pracy na UMK. Z jednej z strony polska młodzież straciła szansę na kontakt z jednym z najwybitniejszych polskich naukowców, z drugiej - z osobą o wątpliwej moralności.

Cała tajemnica mojego rozumowania kończy się na ocenie tego wydarzenia. Uważam, że stało się źle. Dobry wykładowca akademicki to w Polsce skarb, a Wolszczan podobno był niezły (choć w kraju podobno bywał rzadko).

I choć z tekstem Konrada Godlewskiego poświęconym Wolszczanowi nie zgadzam się, bo m.in. próbował on usprawiedliwiać profesora w sposób dla mnie naiwny, to ten fragment jego komentarza uznaję za silny argument dowodzący … że stało się źle”.

A na koniec zostawiłem sobie bajdurzenie Predatora, który pisał m.in. tak:

Problem w tym, ze prof. Wolszczana nie zgubiły owe „wolszczanowe donosy“, prof. Wolszczana zgubił jego patriotyzm – patriotyzm, ktory nakazywał mu aktywne uczestnictwo w życiu naukowym w Polsce, czego absolutnie nie musiał robić, a przez co w bardzo łatwy sposób się „wystawił“ i został odstrzelony przez wartą trzysta złotych moralność polską.

oraz tak:

Czy prof. Wolszczan pracowal na UMK w Toruniu dla kasy? Za przeproszeniem, ale prof. Wolszczan to nie jakis tam prostacki PiSiak, dla którego trzy stówy „piechotą nie chodzi“. Prof. Wolszczan jest jednym z bardzo nielicznych polskich naukowców, ktory jest (był?) łącznikiem-ochotnikiem pomiędzy nauką polską, a światowymi ośrodkami badawczo-naukowymi.

a także tak:

Nie potrzeba wielkiej wyobraźni by uzmysłowić sobie na ile UMK w Toruniu (i nie tylko) skorzystał na stałej obecności profesora w Polsce, na ile tak wybitne i poważane w świecie jednostki animują ruch pomiedzy krajem a światem.

jak również i tak:

Świetna lustracja. Wręcz znakomita. Brawo PiS! Brawo Kaczyńscy! Niech Żyje IPN!

a na zakończenie jeszcze tak:

Dzisiaj nauka polska ma jednego wybitnego naukowca mniej, ku uciesze gawiedzi i satysfakcji tysięcy matołów – a świat idzie na przód, razem z prof. Wolszczanem.

Według Predatora straciliśmy więc łącznika–ochotnika z całym światem, a nawet wszechświatem, który na dodatek wielkim patriotą był, bo solidaryzując się z rodakami cierpiącymi od komuny niedostatki, otrzymywaną od SB szynką w puszce karmił wiślane ryby, sam jej nie posmakowawszy nawet. Straciliśmy także animatora ruchu jakiegoś pomiędzy naszym krajem i światem. Winni temu są, po kolei: PiS, Kaczyńscy, IPN. A na dodatek nasz kraj pozostał w tyle za światem (wszechświatem chyba też), a profesor Wolszczan prze naprzód!

Jak sądzę po tekście Predatora do złożenia rezygnacji zmusili Wolszczana, działając wspólnie i w porozumieniu – PiS, Kaczyńscy oraz IPN.

Przyznaję rację Predatorowi. Rację w tym, że może on tak oceniać wydarzenia wokół prof. Wolszczana. Ale to już jego zmartwienie. Nie moje.

Ja martwię się tylko tym, ze prof. Wolszczan  – podobnie jak w przeszłości w kontaktach z SB – dobrowolnie odchodzi. A powodem tego są zapewne jego podejrzenia, o których mówił w TVN24:

… wyznał, że dopuszcza możliwość, iż społeczność akademicka UMK może nie zechcieć z nim współpracować.

— Skończy się ta część historii moich kontaktów z Polską. Jak sądzę, teraz wiele projektów, które trwały i które były w planach, już legło w gruzach – mówił.

 

17 komentarzy

avatar użytkownika Franek

1. Koteuszu

Wkleiłem tekst bo chcąc komentować musimy widzieć całość ( tak się umówiliśmy)
avatar użytkownika Franek

2. Komentarz

Przyznaję Ci racje. A moja ocena jest taka. Ja Pana profesora nie znałem dotychczas. Jego praca naukowa (pewnie bardzo waz na i cenna) dla mnie nie ma większego znaczenia. Może moje wnuczęta będą się tego uczyły. Ale czy to będzie dokonanie Uniwersytetu w Toruniu czy Pensylwanii nie ważne nauka to bowiem "skonsumuje" Ważne jest dla mnie jednak to że ten Pan nawet po wskazaniu że robił źle ma to "gdzieś" - zatem dobrze że odchodzi
avatar użytkownika Maryla

3. dopuszcza możliwość, iż społeczność akademicka UMK może nie

zechcieć z nim współpracować.... I dobrze przeczuwał, bo społecznośc pokazała mu drzwi. Zaopiniowała pozytywnie jego wniosek o zwoleniu, tylko rektor jeszcze cos przy tym majstruje.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Koteusz

4. > Franku: "zatem dobrze że odchodzi "

Proporcje do9brze/źle okresliłem w tekście. I faktycznie, jak się uniósł honorem, he, he, to jednak dobrze, że odchodzi. Sądzę, że gdyby jego reakcja na ujawnienie współpracy była inna np. odrobina pokory, a nie mam to w d... to i koledzy z UMK inaczej by reagowali. Społeczeństwo chyba też. Bo przecież grzesznikom, którzy przyjmuja jakąś pokutę łatwiej wybaczyć. pozdr ps. miałem "uzupełnić" tekst, ale musiałem zwolnić komputer. Staram sie sam uzupełniać, bo nie chcę Wam czasu zajmować.
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

5. > Marylu: "tylko rektor jeszcze cos przy tym majstruje"

tak można to nazwać, bo ostatczna, oficjalna decyzja ma zapaść za kilka dni, zdaje się. Ale ja bym nie liczył na nic na miejscu rektora, tym bardziej, że Wolszczan poproszony o rozmowę olał rektora (napisali ładnie, że bez reakcji z jego strony) pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

6. > Franku: jeszcze jedno, ale już off

Ostatnio zauważyłem, że czasami nie widać mnie w użytkownikach online, ale jednak mogę komentować i pisać. Muszę dokładnie zaobserwować to zjawisko. A ciekawostką jest to, że teraz widzę Marylę podwójnie w online. Ciekaw jestem, czy to ja piłem czy ona? :) pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Franek

7. Podójnie widzenie

Wynika z dwóch ścieżek logowania Na SG i na Forum Trochę to skomplikowane nie ma tu jednak nic do rzeczy alkochol bo ja przecież nie piję a też widzę (nieraz ) powojnie
avatar użytkownika Maryla

8. Koteuszu

bo się podwajam, zeby nadążyc

w tej chwili jestem tu, ale jestem tez w trakcie nadganiania pracy

dlatego mnie widzisz podwójnie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika jora

9. Jeżeli chodzi o Wolszczana

Jeżeli chodzi o Wolszczana wcale po nim nie będę płakać,ani po żadnym TW.Jeszcze do tej pory co niektórzy płacą za 1980r.Jak będzie w Ameryce to jaka to nowina.Tam nawet zatrudniali naukowców niemieckich po wojnie by wykorzystywać ich prace naukowe. Ucieszyłabym się jak do niego dołączył by się jeszcze Niesioł wraz z Bonim.Mógłby ich zaprosić.
avatar użytkownika Koteusz

10. > Marylu oraz Franku: bardzo się cieszę z Waszej diagnozy...

... dotyczącej mego ewntualnego trwania w stanie upojenia alkoholowego. Przekonaliście mnie, ze jednak trzeźwo spoglądam w ekran komputera. Serdeczne dzieki. pozdr :)))))
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

11. > jora: płakać to rtzeczywiście po Wolszczanie nie trzeba, ale..

... szkoda jednak, że nasz astronom-odkrywca uniósł się "honorem" i spakował manatki wypinając sie na wszystkich. Ale widać charakter taki. Bo mprzecież nikt mu nie zarzucał, że SB pomogła mu odkryć te planety. :) pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika hrabia Pim de Pim

12. Tak jak kiedyś

cieszyłem się z odkryć profesora, tak teraz patrzę na jego odejście bez żalu.

hrabia Pim de Pim

avatar użytkownika Emisariusz IV RP

13. Mierzenie szkodliwości kadr uczelni

Pół biedy jeżeli łajza z SB zajmuje się naukami ścisłymi, choć zapewne zanim objął katedrę, to zabijano wszystkich wokół żeby ją mógł objąć. Każdy taki przypadek trzeba dokładnie zbadać, zachodzi OGROMNE PODEJRZENIE POPEŁNIANIA ZBRODNI KOMUNISTYCZNYCH (możliwe na zlecenie danego maleszki) agentowi wyrąbywano drogę, niczym maczetą przez dżunglę, niekiedy bez świadomości prowadzonego. Tylko kiedy umiera szef nagle, czy w zagadkowych okolicznościach, a agent zajmuje jego miejscem to nic sobie nie pomyśli... PO-myśli... tylko że sumienie jest jak kryształ, może się rozsypać i nie da się pozkładać rozbitego wazonu. Co innego jednak kiedy agent zajmuje się HISTORIĄ, ETYKĄ, finansami, dyplomacją, policją, wojskiem choćby... Można niesłychanie szkodzić Polsce, narodowi polskiemu, bo kiedy wychodzi że dany autorytet jest agentem, to jest to nieszczęście dla setek, tysięcy nieraz studentów, absolwentów. Co taki człowiek powie za parę lat, co napisze w CV? Promował mnie agent SB?
avatar użytkownika Koteusz

14. > hrabia Pim de Pim: "patrzę na jego odejście bez żalu"

Bo chyba inaczej patrzec nie mozna, niestety. pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Koteusz

15. > Emisariuszu: "Pół biedy jeżeli łajza z SB zajmuje się...

... naukami ścisłymi..." Niezaleznie od tego jakimi naukami, to jest i tak nie pół, ale cała bieda jednak. A łajza to łajza, i tyle. pozdr
Krzysztof Kotowski
avatar użytkownika Emisariusz IV RP

16. Koteusz - matematyki SB nie zmieni, czy agentura wpływu

Planet w kosmosie nie przemaluje na czerwono. Na pewno rozumiesz o co mi chodzi. Jego szkody są innego rodzaju, nie wiadomo co się działo WOKÓŁ NIEGO. Nie neguję oczywiście samej ohydy służenia sowietom, za to Niezłomni dawali kulkę wyrokiem sądu podziemnego w imieniu II RP jeszcze w 1955. Są dziedziny nauki, szkolnictwa wyższego itd gdzie agentura obcych państw, wrogich środowisk (masoneria) może poczynić NIEBOTYCZNE SZKODY. Edukacja, media, filmografia, sztuka, literatura, słowem warstwa budowania (bądź niszczenia) narodu. Przykładem szkodników decydujących może o przyszłości narodu, kondycji Polaków jest brak PEŁNEJ LUSTRACJI EPISKOPATU po 1989 roku, brak mechanizmów obronnych, kontrwywiadowczych w Kościele za PRL, także teraz. Po 20 latach okazuje się że nie mamy już PRYMASA POLSKI, ale jakiegoś łowcę nadubowców, uzurpatora jak widać choćby ze wględów moralno-etycznych, chyba pomylił człowiek "resorty", poza tym epoki, to nie czasy wczesnego PRL. Gdzie jest kolejny tak nam potrzebny antylewicowy, antykomunistyczny, naprawdę w pełni KATOLICKI PRYMAS TYSIĄCLECIA II, który ocaliłby nas w tym dzikim XXI wieku? Wszyscy wiemy że w składzie BISKUPÓW są PARSZYWI masoni, czy osoby pod ich ścisłą kontrolą, uzależnieni (może haki, szantaż, może kupieni czymś, opętami nawet przez diabła!), udajemy jednak od 30 lat że "nie ma tematu". Te osoby powinny stracić zaszczyt stanu duchownego i zostać wyklęte przez Papieża. Kościół umrze jeżeli nie będzie odnowy od EPISKOPATU, KURII i od dołu następnie, od parafii, tam też jest ZASTÓJ, a mogło tyle się zmieniać w III RP. Wystarczy chcieć!
avatar użytkownika Koteusz

17. > Emisariuszu: "Jego szkody są innego rodzaju"

szkody pozostają szkodami, a donosiciel - donosicielem. A lustracja dziennikarzy, to pies? pozdr
Krzysztof Kotowski