Menda internetowa, troll i Ziemkiewicz
Ziemkiewicz miał zły dzień. Poszedł na łatwiznę. Wystarczy rzucić troll, menda internetowa i mamy pewność rekordowej k...
Ziemkiewicz miał zły dzień. Poszedł na łatwiznę. Wystarczy rzucić troll, menda internetowa i mamy pewność rekordowej klikalności (czatalności?) przekładającej się gdzieś w jednym promilu na czytalność ze zrozumieniem, nad czym specjalnie nie ma co ubolewać, gdyż, jak sam Autor zauważa, tylko to pierwsze przynosi korzyści.
Ale nie o korzyści tu chodzi. Mój ulubiony publicysta nie może pogodzić się ze zniewagą. Zniewagą jest to iż "sławił Jarosława Kaczyńskiego, kadził mu, pisał panegiryki na jego cześć, podlizywał się etc." Ból jest tak silny, że sążniste splunięcie w stronę Kaczyńskiego staje się od czasu do czasu dla pana Rafała życiową potrzebą, jak jedzenie czy też czynność odwrotna.
Muszę z uznaniem powiedzieć, że dość rzadki to przypadek (nie mówię teraz o życiowych potrzebach) w czasach, gdy powraca moda z lat 60 na manifestowanie zachowań stadnych i bezkrytycznej identyfikacji z przywódcami. Jednakże nie wiem czy pan Rafał zauważył, że zarówno wówczas jak i dziś zjawisko to dotyczy wyłącznie mentorów "postępu". Tak czy inaczej, dla Rafała Ziemkiewicza to szczegół. Jest generalnie przeciw i nie zamierza pozwolić sobie cokolwiek przykuć. W sumie ma prawo. Tyle tylko, że gubi przy okazji istotę rzeczy, której pisze. Bo to nie żaden trolling pcha jego interlokutorów w łatwe diagnozy. One pozwalają czytelnikom nie czytać. Jak to wchodzą i nie czytają? A no tak to. Chodzi o potwierdzenie własnego widzenia świata. Tam gdzie spodziewamy się, że znajdziemy coś co go burzy wypisujemy dużymi literami PISOWIEC albo CIEMNOGRÓD albo MOHER itd. Skoro pisowiec to nie ma co zaprzątać głowy tym co pisze, bo z góry wiadomo, że nie będzie to prawda. Skąd to wie nasz polemista? Bo jest to na ogół inteligentny osobnik i co dzień widzi jak robią to jego "autorytety". Nie przychodzi mu zatem do głowy, że mogłoby być inaczej.
W sumie to bardzo obszerny temat, którego nie byłbym w stanie wyczerpać lewą ręką wolną od klikania w czasie przerwy na kawę (lub piwo). Ale co innego człowiek zawodowo tropiący ważne sprawy w sferze publicznej...
- dodam - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz