Oszczerstwo, kłamstwo, insynuacja – narzędzia Tuska. (MisQot)

avatar użytkownika Maryla

Z cyklu "Ja widzę to tak":

 

"Czas by zwolennicy Tuska rozumieli co mówią, a raczej co bezmyślnie powtarzają po dyrygujących ich umysłami pijarowcach peowskich.

Jednym z "zarzutów” wykorzystywanych w propagandzie Tuska przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu są jego słowa: "ten rząd powinien zostać zmieciony".

Wykorzystane brutalnie, po chamsku, oszczerczo, z zawartą w nich insynuacją pomijają okoliczności i kontekst w jakim zostały wypowiedziane. Rzecz nie w tym, że zaszkodzą one szefowi PiS, ale, jak zwykle, w tym, że Donald Tusk i jego propagandyści znów, po raz tysięczny stosują metody stalinowskiej komuny, którymi oszukują Polaków od lat, w każdej niemal sprawie - także na swój własny temat - prawdę omijając starannie.

Po prostu z kłamstwa peowcy uczynili narzędzie swojej polityki, wychodząc z goebbelsowskiego założenia, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy stanie się prawdą.

Na tym konkretnym przykładzie dość łatwo jest uzmysłowić czytelnikom, w jaki sposób kreowane jest kłamstwo i jak jedno kłamstwo wynika z innego - czego najdobitniejszym przykładem jest oszczercza propaganda, sugerująca - wbrew oczywistym, weryfikowalnym faktom - nacisk śp. Lecha Kaczyńskiego na pilotów tragicznego lotu smoleńskiego.

Cofnijmy się w czasie.

30 grudnia 2005 podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialnym za sprawy międzynarodowe zostaje dr Andrzej Krawczyk, historyk, specjalisty od spraw Europy Środkowej XX wieku, wykładowca uniwersytecki, urzędnik państwowy, dyplomata, były ambasador Polski w Republice Czeskiej.

9 maja 2006 po dymisji Stefana Mellera prezydent Lech Kaczyński mianuje na stanowisko ministra spraw zagranicznych swoją wieloletnią współpracowniczkę - Annę Fotygę, wprowadzając ją też do Rady Bezpieczeństwa Narodowego 7 września 2006.

Medialna nagonka i istna nawałnica nienawiści skierowana na Fotygę umocniła Lecha Kaczyńskiego w postanowieniu wspierania lojalnej i oddanej współpracownicy, co stało się przyczyną licznych konfliktów, główne ze środowiskami różowego salonu, wybitnie zainteresowanego osłabieniem pozycji Polski na arenie międzynarodowej.

Środowiska, które z braku konkretnych argumentów potrafiły posuwać się do wycieczek osobistych, krytykowały wszelkie działania Anny Fotygi jako ministra spraw zagranicznych, i cynicznie prowokowały konflikt z samym prezydentem - konflikt, w którym używano przeciwko Fotydze i Prezydentowi starej, sprawdzonej już przez michnikowszczyznę w latach dziewięćdziesiątych przeciwko Wałęsie, metody nagonki, poniżania i przede wszystkim ośmieszania w zaprzyjaźnionych mediach urzedującego na podstawie demokratycznego mandatu ministra i prezydenta RP.

Rozpętana wojna ze wszystkim, co reprezentował sobą Prezydent Kaczyński, miała na celu zdyskredytowanie jego samego i jego współpracowników oczach opinii publicznej. Nie inaczej wyglądała sprawa przywoływanego wcześniej Andrzeja Krawczyka. Jego odwołanie 7. lutego 2007 z zajmowanej funkcji poprzedziło przekazanie prezydentowi informacji, że w okresie stanu wojennego minister mógł być tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL. Postępowanie lustracyjne wszczęte na wniosek Andrzeja Krawczyka doprowadziło w tym samym roku do oczyszczenia z tego zarzutu. Według ustaleń Andrzej Krawczyk, szantażowany przez funkcjonariuszy SB podpisał zobowiązanie do współpracy, której następnego dnia odmówił, informując innych działaczy opozycji o tym zdarzeniu. Decyzja prezydenta wpisywała się w dobry obyczaj, w którym polityk zajmujący istotną funkcję w chwlili postawienia mu poważnego zarzutu podaje się do dymisji, jednak dla politykierów spod znaku "Nocnej zmiany" każda okazja do upokorzenia Prezydenta miała wagę złota.

Anna Fotyga  została przez Lecha Kaczyńskiego powołana na stanowisko szefa Kancelarii Prezydenta RP. Pełniła tę funkcję do 20 sierpnia 2008 roku, kiedy to prezydent Kaczyński ustąpił wobec nacisków bliskich sobie osób i Fotygę zwolnił.

Jesienią 2007 roku - o tym różowy salon nie chce pamiętać! - po demokratycznym oddaniu władzy, rozpisaniu nowych wyborów i przegranej Jarosława Kaczyńskiego, w wyniku woli mniej świadomych, zmanipulowanych antykaczystowską propagandą Polaków, rządy w Polsce objęła przestępująca z nogi na nogę Platforma Obywatelska z premierem Tuskiem na czele.

Wtedy to pojawiła się sprawa mianowań polskich ambasadorów. Bracia Kaczyńscy zastosowali presję na rząd Tuska, mająca na celu pohamowanie iście triumfalistycznych nastrojów w Platformie, a polegającą na blokowaniu nominacji ambasadorskich doputy, dopóki nie zostanie uszanowane prawo prezydenta do wpływania na dobór kadr w polskim korpusie dyplomatycznym . Jednym z kandydatów na ambasadora Polski w świecie była protegowana Prezydenta minister Anna Fotyga. Wśród kandydatów rządowych przedstawionych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych do zaopiniowania Prezydentowi był również zdymisjonowany wcześniej Andrzej Krawczyk, proponowany na ambasadora Polski na Słowacji, a który od sierpnia 2008 kierował Ambasadą RP w Bratysławie jako charge d'affaires a.i.

Wzajemny pat między Lechem Kaczyńskim a rządem w kwestii ambasadorów, w którym żadna ze stron nie chciała ustąpić – Kaczyński nie mianował ambasadorów, MSZ nie delegowało Fotygi – trwał aż do przylotu Lecha Kaczyńskiego na Słowację 11 września 2008 roku, na spotkanie Grupy Wyszehradzkiej. Wówczas - ku radości krajowych specjalistów od opluwania - rangę jego prezydenckiej osoby obniżył w oczach opinii publicznej fakt, że jego wizyty nie obsługiwał ktoś w randze ambasadora – ale urzędnik niższego szczebla, którego uprawnienia wynikające z protokołu dyplomatycznego były znacznie mniejsze niż ambasadorów pozostałych prezydentów biorących udział w spotkaniu.

Zezłoszczony na sytuację, wrażliwy na punkcie znaczenia Polski i bezradny w starciu z ordynarnym cynizmem politycznym Lech Kaczyński, chcąc zapobiec w przyszłości dyshonorowi podczas spotkań z Grupą Wyszehradzką, po powrocie do kraju i kilku nieudanych próbach wpłynięcia na rząd, podpisał 22 października 2008 nominację Andrzeja Krawczyka na ambasadora RP w Bratysławie.

*

Opowiadam Państwu tę historię , bo to o niej fantazjował rozmawiający z Moniką Olejnik Bronisław Komorowski, człowiek obecnie zajmujący "ku chwale kolesi, rychów i zdzichów" stolec Prezydenta RP.

I ta historia powinna Państwu uświadomić, jak niebezpiecznymi dla Polski są rządy ludzi, zdolnych z polskiej flagi zrobić szmatę w imię zniszczenia przebrzydłych Kaczyńskich. Jednego z nich już nie ma, pozostał drugi brat-bliźniak, więc ostrze czarnego pijaru skierowane jest na jednego człowieka. Dlatego, po wszystkich - czytelnych dla każdego, nie skażonego propagandą z Czerskiej i walterowni z TVN - dowodach na szaloną indolencję rządu Tuska, choćby w sprawie Smoleńska i śledztwa, można wciąż w Polsce przedstawiać dramatycznie bezsilne słowa Kaczyńskiego  "ten rząd powinien zostać zmieciony" jako nawoływanie do rokoszu, obalenia demokratycznego rządu, i wywołania wojny domowej...

Czy widzicie Państwo, jak wyrwane z kontekstu słowa mogą zostać użyte niegodnie, oszczerczo, prowokacyjnie i służyć oszukiwaniu Polaków? Przecież mało kto zada sobie trud sprawdzenia, w jakim kontekście i w jakich okolicznościach padły konkretne słowa i czego dotyczyły.

Ludzie, na emocjach których grają Tusk et consortes, jego elektorat, niby wykształcony, a w większości kompletnie nieświadomy prawdy i pozbawiony możliwości samodzielnego docierania do niej, skazany jest na propagandę peowską, która na oszustwie i kłamstwie zbudowała - ba,,nadal buduje! - tzw. zgodę, oraz swoje korzyści, nie tylko polityczne.

Nie dajmy się oszukiwać brutalnej propagandzie Platformy Obywatelskiej!"

 

Samo prowda, co niy!?

 

http://skotniczny.salon24.pl/216369,oszczerstwo-klamstwo-insynuacja-narzedzia-tuska

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz