Dziura budżetowa będzie gigantyczna , Czy znowu nas wyroluje?- 27 listopada 2009 -Janusz Szewczak

avatar użytkownika Maryla

Dziura budżetowa będzie gigantyczna

Deficyt budżetu państwa do końca listopada przekroczy 100 proc. zakładanej dziury budżetowej, wycenionej przez ministra finansów na 27 mld zł, a przed nami jeszcze grudzień. Deficyt całego sektora finansów publicznych z pewnością przekroczy 50 mld zł. Po 10 miesiącach 2009 r. deficyt przekroczył już 24 mld zł. Ostatnie dwa miesiące roku to zawsze okres bardzo intensywnych wydatków. To będzie musiało oznaczać dla MF albo dalsze zamiatanie pod dywan, albo zablokowanie prawie wszystkich wydatków resortów pod koniec roku, albo nawet kolejną nowelizację. Na początku listopada na dwa miesiące przed końcem roku nie ma już pieniędzy na dotacje dla FUS.

Wydatki zrealizowano w 100 proc. – wydano całe 30 mld zł dotacji budżetowej. To absolutna katastrofa, by mając rzekomo tak silne fundamenty gospodarcze, a w ocenie naszego rządu najlepsze w Europie, na 2 miesiące przed końcem roku zabrakło pieniędzy na renty i emerytury, na które trzeba będzie pożyczać w bankach komercyjnych. Już dziś brakuje pieniędzy w budżecie na wypłatę świadczeń rodzinnych, świadczeń z funduszu alimentacyjnego, na składki ubezpieczeniowe dla bezrobotnych i co najgorsze na obsługę zadłużenia zagranicznego.

 

Zanim coś się osłabi, często się wzmacnia – zwłaszcza będąc na dopingu. Im mocniej coś wystrzeli w górę, tym gwałtowniej spadnie – to też są proste prawdy. Tylko tych prawd jakoś nie serwuje się Polakom, nie wspominając o edukacji ekonomicznej. Zaskoczenie więc rodaków co do kondycji stabilności polskiego złotego może być już na początku 2010 r. ogromne, a to tylko potwierdzałoby trafność starego porzekadła: "czy to przysłowie każdy Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi".

-----------------------------

Kopiuję fragmenty analizy Janusza Szewczaka

http://waluty.onet.pl/czy-polska-utracila-kontrole-nad-zlotym,18893,3062459,5,prasa-detal

Znikające euro

A zaczyna brakować unijnych pieniędzy. Kreatywna księgować w polskim budżecie i sztuczne pompowanie złotego skutecznie wydrenowały unijne środki z polskiego budżetu. Ci przedsiębiorcy, którzy rok temu wygrali kursy, nadal czekają na dotacje. PARP wypłaciła 11 mln zł z 85 mln zł przyznanych na e-biznes. W ramach programu "Innowacyjna Gospodarka" złożono wnioski na 12 mld zł, a budżet państwa ma na to 5,9 mld zł na ten rok. Wypłaty środków z UE są przesuwane o 2-3 tygodnie, ale bywa też że o 3-4 miesiące np. w przypadku programów operacyjnych "Kapitał ludzki". Szczególnie zła jest sytuacja w urzędach marszałkowskich i PUP. Środków z UE dla bezrobotnych, chcących założyć własny biznes, jest jak na lekarstwo, a faktury już płyną. MRR ostrzega, że w 2011 r. środków z UE może zabraknąć dla wszystkich chętnych.

Tegoroczny deficyt budżetowy zakończymy na poziomie 6,5 a może i 7 proc.; w 2010 r. może być 8-9-proc. deficytem. Blisko 50 proc. Polaków żyje na kredyt, 26 proc. ma zaległości w spłacie swojego zadłużenia i są to kwoty coraz większe – przekraczają 15 mld zł; gospodarstwa domowe mają 400 mln zł długów. Długi szpitali rosną i jest to już kwota ponad 10 mld zł. W 2010 r. liczba bezrobotnych z pewnością przekroczy 2 mln osób – Polacy wrócą z Irlandii, Anglii czy Hiszpanii. Czy wobec tego złoty nadal powinien rosnąć w siłę? Czy są to fakty całkowicie bez znaczenia?

 

Spekulant prawdę Ci powie

I choć Goldmann Sachs i BOA zaklinają się, że absolutnie nie spekulują naszą walutą, nie przedstawiają prognoz złotego, to właśnie Goldmann Sachs bank inwestycyjny na koniec grudnia 2010 r. zapowiedział euro po 3,54 zł, a BOA szarżuje i przepowiada euro po 2,65 zł. Tylko bardzo naiwni mogą w to uwierzyć – to te same banki, które jeszcze parę miesięcy temu przedstawiały najczarniejsze scenariusze dotyczące polskiego złotego i polskiej gospodarki. Im bardziej zaprzeczają, tym bardziej to robią i czają się do wielkiego skoku. Prezes Goldmann Sachs ostatnio przepraszał świat za błędne decyzje i przyczynienie się do światowego kryzysu. Może więc powinni nam również zwrócić uzyskane zyski na spekulacji na polskim złotym z 2008 r.? Byłby to prawdziwy, sensowny gest. Skoro gospodarz nie pilnuje dojnej krowy, jaką jest polski złoty, doi ją kto tylko zechce. Nawet w dniu Święta Narodowego – 11 listopada, gdy nie działały ani banki w Polsce, ani GPW, ani polska gospodarka, ani tym bardziej polskie MF, odbyła się bardzo agresywna gra na złotym na zagranicznych rynkach, która zakończyła się jego wywindowaniem mocno w górę. Dyrektor zarządzający Goldmann Sachs publicznie poświadczył, że złoty powinien się umacniać do momentu, kiedy objawią się problemy z bezrobociem i deficytem budżetu – wtedy według niego być może polska waluta straci na wartości. Czyżbyśmy nie mieli tych problemów obecnie? Czy prezesowi Goldmann Sachs chodzi o bezrobocie na poziomie 20 proc. i deficyt na poziomie 100 mld zł? Oby nie wykrakał.

 

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz