DZIWNE DANE PALIWOWE I (NIE)ROZPOZNANY GŁOS M.KAZANY
Na początku czerwca większość polskich gazet zachwycała się analizami stenogramów przeprowadzanymi przez dziennikarzy. Dziennikarze większości mediów zwracali uwagę na wypowiedzi tajemniczego dyrektora.
08:26:38,1-08:26:40,2 Kpt.Protasiuk Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego…(niezrozumiale)
08:26:43,6-08:26:44,8 Anonim (rozpoznany przez komisje MAK jako dyrektor Kazana) No to mamy problem….
Według komisji MAK tajemniczym dyrektorem miał być dyrektor protokołu dyplomatycznego M. Kazana. Domyślam się, że komisja MAK ma swoje tajemnicze metody rozpoznawanie głosów bo głos ten nie został rozpoznany przez żadnego polskiego eksperta wysłanego do Moskwy w celu rozpoznania tajemniczego głosu.
Polscy dziennikarze zachwycając się tejemniczymi głosami tajemniczych osób pomijali nagminnie analizę logiczną wypowiadanych zdań. Poniżej postaram się przedstawić logiczność zdania, które przez wiele dni było omawiane w mediach. Aby w pełni zrozumieć te zdanie potrzebne jest wprowadzenie w tajemnice ilości paliwa samolotu Tu-154m w dniu 10.04.2010 roku.
- Rozmowa o godz. 08:10:14 stan: 11 ton paliwa
08:10:13,9- 08:10:15,0 Nawigator Paliwo
08:10:14,9- 08:10:16,8 II pilot około 11 ton do lądowania
- Rozmowa o godz.08:18:24 stan: 12,5-13 ton paliwa
08:18:22,2 – 08:18:23,8 Anonim Ile mamy paliwa?
08:18:24,7 – 08:18:27,9 II pilot Mamy ok.13-12,5 ton
- Rozmowa o godz.08:23:55 stan: 11 ton paliwa.
08:23:55-08:23:56,9 Kpt.Protasiuk Pozostało 11 ton
- Rozmowa o godz.08:33:25 stan: 12 ton paliwa
08:33:23,6-08:33:24,8 Anonim Paliwo
08:33:23,6-08:33:24,8 Technik pokładowy Aktualnie mamy 12 ton
W czasie konferencji z dnia 19 maja 2010 roku komisja MAK wyjaśniała, że stan początkowy paliwa w Tu-154m wynosił 19 ton.
„…Samolot przed odlotem był w pełni sprawny. Ilość zatankowanego paliwa wynosiła około 19 ton, co było wystarczające dla lotu po zaplanowanej trasie, z uwzględnieniem wybranych lotnisk zapasowych. Analiza paliwa nie wykazała jakichkolwiek zastrzeżeń wobec fizyczno-chemicznych właściwości próbek. Masa startowa i wyważenie nie wykraczały poza wyznaczone przez instrukcję obsługi granice...”
http://www.samoloty.pl/index.php/aktualnosci-lotnicze/5264-raport-w-sprawie-katastrofy-tu-154m
Tu-154m zużywa około 4,5-5,5 ton paliwa na godzinę lotu. Polski Tu-154m miał ekonomiczne silniki.
http://www.altair.com.pl/start-4020
Pomijając cudowne rozmnażanie paliwa zgodnie z danymi MAK dotyczącymi startu i lądowania oraz informacjami o bezpośrednim podejściu do lądowania wynika, że w chwili katastrofy o godzinie 08:41.06 w zbiornikach Tu-154m powinno być około 13 ton paliwa.
*****************************
Postanowiłem połączyć tematy rzekomego głosu M.Kazany i cuda paliwowe ponieważ wbrew pozorom tematy te łączy bardzo dużo. Proszę się przyjrzeć poniższej rozmowie.
08:26:17,1-08:26:18,8 Kpt.Protasiuk Panie dyrektorze wyszła mgła
08:26:19,1-08:26:24,7 Kpt.Protasiuk W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie nie damy rady usiąść.
08:26:26-08:26:30,9 Kpt.Protasiuk Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie.
08:26:31,6-08:26:34,3 Kpt.Protasiuk Jak się okaże (niezrozumiale), to co będziemy robili?
Teraz pojawia się bardzo ważny fragment:
08:26:38,1-08:26:40,2 Kpt.Protasiuk Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego…(niezrozumiale)
08:26:43,6-08:26:44,8 Anonim (rozpoznany przez komisje MAK jako dyrektor Kazana) No to mamy problem….
08:26:44,8-08:26:47,3 KptProtasiuk Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe
08:26:47,7-08:26:49 Anonim Jakie zapasowe?
08:26:48,8-08:26:50,2 Kpt. Protasiuk Mińsk lub Witebsk.
Na początek analizy zdanie o paliwie wypowiedziane przez mjr.Protasiuka z dziwną niezrozumiałą końcówką miejsca docelowego.
08:26:38,1-08:26:40,2 Kpt.Protasiuk Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego…(niezrozumiale)
Według danych MAK załoga startowała z 19 tonami paliwa. Przez godzinę lotu Tu-154m spala ok.5 ton, więc w chwili wypowiadania zdania z godz.08:26:38 załoga Tu-154m powinna mieć ok.13 - 14 ton paliwa (według komisji MAK i obliczeń danych technicznych Tu-154m uwzględniających zarówno start jak i obiżanie lotu) oraz 11 ton według dziwnych danych stenogramowych.
Stan paliwa Tu-154m pod koniec lotu dawał odpowiednio 2 godz i 50 min oraz 2 godz i 10 minut lotu czyli dystans od 1800 do 2500 km lotu bez tankowania.
Przy spalaniu 5 ton na godzinę lotu w obu przypadkach starczyłoby na zawrócenie do Warszawy i ponowny lot do Smoleńska bez lądowania lub tankowania.
Stan paliwa pozwalałby również na lot do Moskwy, Witebska i Mińska i ponowny lot do Smoleńska z tych miejsc również bez tankowania.
Stan paliwa z godz. 08:26:38 pozwalał na lot z:
- Smoleńska do Berlina dystans 1245 km.
- Smoleńska do Paryża dystans 2145 km.
- Smoleńska do Rzymu dystans 2020 km.
- Smoleńska do Gruzji dystans 1730 km.
- Smoleńska do Ankary dystans 1650 km
Biorąc to pod uwagę zdania Mjr. Protasiuka i rzekome zdanie M.Kazany są bardzo podejrzane i trudno zrozumieć gdzie według komisji MAK i polskich mediów chciał lecieć tajemniczy dyrektor.
08:26:38,1-08:26:40,2 Kpt.Protasiuk Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego…(niezrozumiale)
08:26:43,6-08:26:44,8 Anonim (rozpoznany przez komisje MAK jako dyrektor Kazana) No to mamy problem….
Zdania te robią się jeszcze bardziej podejrzane biorąc pod uwagę niezrozumiała końcówkę dotyczącą miejsca wypowiedzianą przez mjr.Protasiuka oraz gdy okazuje się, że głos M.Kazany nie został rozpoznany przez ludzi, którzy go znają.
Zanim wyjaśnie tajemnicę rozpoznanie lub nierozpoznania głosów to chciałbym prosić o zapoznanie się ponownie z kilkoma faktami na temat mikrofonów w Tu-154m
„…Mikrofony są bardzo czułe, nagrywają wszystkie szmery w kokpicie, a także odgłosy z saloniku dla VIP-ów nawet przy zamkniętych drzwiach – tak twierdzi w rozmowie z Krzysztofem Zasadą nasze żródło w otoczeniu komisji badania wypadków lotnicznych…”
oraz druga wypowiedź
„…Jednak płk Zbigniew Rzepa, rzecznik NPW, zapewnia, że czarna skrzynka nagrała jedynie dźwięki tła z kokpitu załogi. Tomasz Tuchołka, jeden z nielicznych polskich specjalistów projektujących czarne skrzynki, przekonuje, że rejestrator dźwięku nagrywa rozmowy przez trzy kanały. – Jeden to mikrofon umieszczony w kabinie, a pozostałe podłączone są do słuchawek pilotów i załogi. Mikrofon z kabiny jest tak czuły, że jest w stanie nagrać ciche rozmowy, a także dźwięk uderzenia czy odgłos silników – mówi „DGP” Tuchołka. Czy mogły się na niej nagrać głośne dźwięki z kabiny pasażerskiej? – Jeśli dźwięk był głośny, to możliwe – przyznaje Tuchołka….”
W maju E.Klich oświadczył, że on uważnie słuchał nagrań rozmów z kabiny pilotów i żadnych innych głosów nie słyszał. Zmienił zdanie gdy dano mu kartkę papieru z zapisanymi głosami. Na początku maja 2010 roku ten głos miał zostać rozpoznany ale jak pokażą wypowiedzi z czerwca nie został on rozpoznany.
„….Rzeczywiście w tle jest piąty głos, ale ja go nie słyszałem, jak przesłuchiwałem oryginalne taśmy - przyznaje Edmund Klich…”
A o to co mówił E.Klich 15 maja 2010.
„…Klich powiedział też, że słuchając nagrań z kabiny pilotów, nie słyszał głosu nikogo spoza załogi. Według doniesień mediów urządzenia zarejestrowały słowa jeszcze jednej osoby, prawdopodobnie dyrektora protokołu dyplomatycznego w MSZ Mariusza Kazany.
- Słuchałem całych rozmów w kabinie i słyszałem bardzo dokładnie rozmowy załogi między sobą, załogi z kontrolerami na ziemi. Natomiast jeśli były jakieś inne rozmowy, to takie rozmowy są w tle. W związku z tym, słuchając bez wyciszenia szumów, ja nie słyszałem innych głosów i tego nie mogę potwierdzić, bo mogę powiedzieć to, co słyszałem – zaznaczył Klich…”
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7886326,Edmund_Klich__Konczymy_zbieranie_danych.html
Poniżej artykuły z czerwca po opublikowaniu przez rząd RP stenogramów stworzonych przez MAK w których znalazła się informacja, że to głos M. KAZANY.
„….Szef MWSiA: Kazany nie rozpoznali dwaj eksperci
….Informacji PAP na temat Kazany nie potwierdził Jerzy Miller, który w Senacie przedstawiał dzisiaj informację o pracach komisji badającej przyczyny wypadku.
„Dwóch polskich ekspertów przesłuchiwało nagrania rozmów z kokpitu samolotu Tu-154M; nie rozpoznali głosu dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany” – mówił we wtorek w Senacie szef MSWiA Jerzy Miller. „Nic innego nie wiem w tej sprawie” – dodał
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/kraj/artykul167802.html
„...To, że głos nienależący do załogi, który zarejestrowała czarna skrzynkaTu-154 należał do szefa protokołu dyplomatycznego MSZ,Mariusza Kazany, jest tylko sugestią. Nie potwierdzili tego polscy eksperci – powiedziała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak.
Jak dodała, taka sugestia pojawiła się po zbadaniu, do kogo z osób znajdujących się na pokładzie można by zwrócić się „panie dyrektorze”.
Zaznaczyła, że pytanie, dlaczego nazwisko Kazany, mimo że nie zostało potwierdzone, znalazło się w stenogramie z zapisu rozmów załogi, powinno być skierowane do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który po stronie rosyjskiej wyjaśnia okoliczności tragedii i którego eksperci przygotowali odczyt nagrań. Odrębną analizę tych nagrań przygotowują też polscy specjaliści..”
Do dziś nie mogę znaleźć oficialnej wypowiedzi polskiego eksperta rozpoznającego głos, że tajemniczy dyrektor to M.Kazana. Bo głosów tajemniczych anonimowych informatorów wypowiadających się o tajemniczym głosie nie biorę pod uwagę
W związku z tym mam pytanie do wszystkich mediów, które w czerwcu powtarzały bez zastanowienia informację o tajemniczym głosie:
Dokąd chciał lecieć tajemniczy dyrektor z stenogramów komisji MAK?
4 komentarze
1. "Paliwa nam tak dużo nie
"Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego…(niezrozumiale)"
To może być nieco inaczej- paliwa nam tak dużo nie wystarczy, do tego.... [wystąpił jakiś problem].
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. Skoro na początku było 19 ton
Skoro na początku było 19 ton paliwa,a samolot spala 5-5,5 tony na godzinę lotu to wartość : o godz.08:18:24 stan: 12,5-13 ton paliwa może być prawdziwa.
Lot do Smoleńska trwa ok.70 minut.Czyli wynikało by z tego,że o godz. 08:18 samolot znajdował się już w pobliżu lotniska,czyli dalsze dialogi ze stenogramów są czystą beletrystyką ponieważ ani to było miejsce ani czas na takie dywagacje.Chyba ,że krążyli jakieś 15 minut nad lotniskiem?
Ale przecież wiemy,że podejście było "jedno i od razu złe".
3. @ndb2010- cenne Twoje analizy a wniosek jest jeden i to ważki!
w zasadzie przy każdej istotnej wypowiedzi na stenogramie MAK należałoby dodac formułkę- "nie trzyma sie kupy, fałszerstwo". Ten trop powinien być zbadany do spodu przez prokurature- nacisk komisji Macierewicza mam nadzieje to spowoduje. Jeżeli stenogram jest sfałszowany to łatwo sprawdzić czy odpowiada zapisom na CD otrzymanym z MAK. Jak odpowiada to znaczy, że zapisy na CD sa sfałszowane. Prokuratura żąda wydania dowodu - taśmy analogowej z rejestratora. Udowodnienie sfałszowania nagrania analogowego jest proste więc to zostanie udowodnione. I co dalej- ruscy nam wypowiadaja wojne czy pojawia się przeciek obciażajacy stricte ludzi Tuska? Tylko jak, ci przezornie oddali śledztwo w 100% rosjanom - nie mieli mozliwości fałszowac zapisów!!
"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley
4. Bo Rosjanie nie
Bo Rosjanie nie wiedzieli
Piotr Nisztor 31-07-2010, ostatnia aktualizacja 31-07-2010 03:57
8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie miało wszystkich danych o prezydenckim samolocie. Mogło w ostatniej chwili otrzymać informacje o lądowaniu delegacji
W katastrofie prezydenckiego samolotu zginęło 96 osób
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
W katastrofie prezydenckiego samolotu zginęło 96 osób
+zobacz więcej
„Rz” dotarła do e-maili wysyłanych przez urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych między 8 a 9 kwietnia w sprawie planowanego na 10 kwietnia lotu prezydenckiego Tu-154 do Smoleńska. Wynika z nich, że lotnisko Siewiernyj mogło dopiero w ostatniej chwili otrzymać informacje dotyczące lądowania polskiej delegacji.
Brakujący numer
„Lotnisko w Smoleńsku nic nie wie o zgodzie na lądowanie samolotu z prezydentem. Będę wdzięczny za przekazanie e-mailem numeru zgody na przelot i lądowanie” – alarmował po południu 8 kwietnia Dariusz Górczyński, naczelnik wydziału MSZ odpowiedzialnego za sprawy rosyjskie, Jerzego Bahra, polskiego ambasadora w Moskwie.
Na tę wiadomość zareagował po godz. 18 następnego dnia wiceszef MSZ Andrzej Kremer (zginął w katastrofie): „Zwracam uwagę, że kwestia lądowania samolotu/samolotów jest fundamentalna. Proszę o pilne wyjaśnienie wszystkich szczegółów związanych z dojazdem delegacji i innych szczegółów organizacyjnych”.
Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ, w piśmie do „Rz” potwierdził, że resort wiedział, iż 8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie miało jeszcze wszystkich danych związanych z przylotem prezydenckiego samolotu. Chodziło o numer zgody na lądowanie i przelot.
Informację o tym Górczyński, który z ramienia ministerstwa nadzorował pod względem merytoryczno-organizacyjnym obsługę wizyt w Katyniu prezydenta (10 kwietnia) i premiera (7 kwietnia), otrzymał od przedstawicieli strony rosyjskiej odpowiedzialnych za bezpieczeństwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Do zadań Górczyńskiego należało m.in. utrzymywane stałego kontaktu z centralą resortu, przedstawicielami Kancelarii Premiera i Prezydenta oraz Dowództwa Garnizonu Warszawskiego. Dlatego natychmiast zaalarmował ambasadora. Paszkowski podkreśla, że urzędnik kierował się przy tym praktyką przekazywania wszelkich istotnych informacji mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo delegacji i sprawny przebieg wizyty.
Rzecznik MSZ zapewnia, że sprawa została wyjaśniona, a brak uzupełniony.
E-maile w śledztwie
Nieoficjalnie jeden z wysokich rangą urzędników MSZ przyznaje, że brak numeru zgody na lądowanie i przelot był niedopatrzeniem ze strony rosyjskiej.
Według Dariusza Szpinety, pilota instruktora, brak takiego numeru to poważne przeoczenie. – Na pewno spowodowałby niewpuszczenie prezydenckiego samolotu na lotnisko – mówi „Rz”. – Zdarzało się, że lotniska, np. w Berlinie, nie wpuszczały lub kazały płacić kary za brak numerów takich pozwoleń.
– Widać, że w sprawie pojawia się coraz więcej niejasności – komentuje Witold Waszczykowski, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Z ustaleń „Rz” wynika, że e-maile z MSZ znajdują się w materiałach Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wyjaśniającej okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem.
Zapewnienia z Moskwy
MSZ poinformowało stronę rosyjską o szczegółach wizyty prezydenckiej delegacji w Katyniu, w tym o dokładnej dacie przylotu, 22 marca 2010 r.
O lądowaniu samolotu z prezydentem i 95 innymi osobami na pokładzie na lotnisku wojskowym w Smoleńsku polska grupa przygotowawcza rozmawiała z Rosjanami podczas wizyty w Moskwie 25 marca.
„Strona rosyjska zapewniła wówczas, że zarówno 7, jak i 10 kwietnia 2010 r. lotnisko wojskowe w Smoleńsku będzie przygotowane na przyjęcie polskich samolotów” – podkreśla Paszkowski.
Możliwe zarzuty za złą organizację
Prokurator generalny Andrzej Seremet nie wykluczył, że zarzuty niedopełnienia obowiązków otrzymają osoby organizujące wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Kto dokładnie? Nie wiadomo. Szczegółowe informacje na ten temat Seremet ma przedstawić w najbliższą środę na posiedzeniu Sejmowej Komisji Sprawiedliwości. Pełnomocnicy rodzin ofiar, które zginęły w katastrofie, już kilka tygodni po tragedii wskazywali na liczne zaniedbania ze strony Biura Ochrony Rządu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Obrony Narodowej. – Chodzi m.in. o przygotowanie pilotów Tu-154, brak informacji o warunkach meteorologicznych i mgle nad lotniskiem Siewiernyj, wyposażenie pilotów w nieaktualne karty podejścia – mówił „Rz” mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar. Przedstawiciele prokuratury wojskowej podkreślali jednak, że na razie na stawianie zarzutów jest za wcześnie.
pn
http://www.rp.pl/artykul/15,516122_Bo_Rosjanie_nie_wiedzieli.html