"Jeden procent"
TomaszS, pt., 30/07/2010 - 23:33
Jak wiemy rząd mimo kłamstw, czy też niewiedzy czołowych polityków szajek rządzących zdecydowanie zaprzeczających zmianie podatków, podnosi VAT. Wbrew temu co można usłyszeć nie chodzi o procent, a punkt procentowy, co oznacza podwyżkę podatku od wartości dodanej o 5 procent. Nie wiem, jak na to wpłynęły elementy politycznego układu, jednak można spróbować ocenić sytuację ogólnie.
Jak wiemy sytuacja finansów publicznych jest fatalna. Standardową polityką tego i poprzednich rządów było zapożyczanie się, co wcale nie jest lepsze od zwiększenia obciążeń fiskalnych, bo nakładanie zadłużenia na dzieci i wnuki jest wyjątkową niegodziwością. Już dawno przekroczono granicę zadłużenia określoną w konstytucji. Żeby dalej ten fakt ukrywać konieczne byłby kolejne machlojki księgowe. UE niechętnie patrzy na takie zagrania swoich stanów. Po akcji w Grecji zaczęła brać bardziej na serio formalne obostrzenia finansów publicznych. Poza tym jeżeli finanse publiczne dalej prowadzone byłyby w takich sposób jak są, a pieniędzy w biurokratyczno-złodziejsko-aferalnej machinie by nie przybywało to za kilka lat znaleźlibyśmy się w sytuacji podobnej do Greckiej. Tego nie chce szajka rządząca, ponieważ ona pragnie władzy, a anarchia ją skutecznie usuwa.
Istnieje też jeszcze jedna możliwość poprawy finansów publicznych – organicznie i restrukturyzacja wydatków. Zapewniłoby to nie tylko poprawę sytuacji kolejnych budżetów ale i ożywienie w gospodarce. Jednak do tego trzeba „mieć jaja”. A tego brakuje zarówno D. Tuskowi, B. Komorowskiemu jak i pozostałym członkom szajki.
Przykład płynie z dołu, a właściwie z południa. Mowa o Węgrzech. Ten kraj znajduje się w gorszej sytuacji finansowej od nas. Stać ich jednak zarówno na reformę finansów publicznych tnącą koszty, jak i obniżkę podatków. Niestety w przeciwieństwi do naszych bratanków "Polak przed szkodą i po szkodzie głupi".
Jak wiemy sytuacja finansów publicznych jest fatalna. Standardową polityką tego i poprzednich rządów było zapożyczanie się, co wcale nie jest lepsze od zwiększenia obciążeń fiskalnych, bo nakładanie zadłużenia na dzieci i wnuki jest wyjątkową niegodziwością. Już dawno przekroczono granicę zadłużenia określoną w konstytucji. Żeby dalej ten fakt ukrywać konieczne byłby kolejne machlojki księgowe. UE niechętnie patrzy na takie zagrania swoich stanów. Po akcji w Grecji zaczęła brać bardziej na serio formalne obostrzenia finansów publicznych. Poza tym jeżeli finanse publiczne dalej prowadzone byłyby w takich sposób jak są, a pieniędzy w biurokratyczno-złodziejsko-aferalnej machinie by nie przybywało to za kilka lat znaleźlibyśmy się w sytuacji podobnej do Greckiej. Tego nie chce szajka rządząca, ponieważ ona pragnie władzy, a anarchia ją skutecznie usuwa.
Istnieje też jeszcze jedna możliwość poprawy finansów publicznych – organicznie i restrukturyzacja wydatków. Zapewniłoby to nie tylko poprawę sytuacji kolejnych budżetów ale i ożywienie w gospodarce. Jednak do tego trzeba „mieć jaja”. A tego brakuje zarówno D. Tuskowi, B. Komorowskiemu jak i pozostałym członkom szajki.
Przykład płynie z dołu, a właściwie z południa. Mowa o Węgrzech. Ten kraj znajduje się w gorszej sytuacji finansowej od nas. Stać ich jednak zarówno na reformę finansów publicznych tnącą koszty, jak i obniżkę podatków. Niestety w przeciwieństwi do naszych bratanków "Polak przed szkodą i po szkodzie głupi".
- TomaszS - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz