Pierwszym było przesłuchanie u Moniki Olejnik. Nie poskutkowało.

Drugim jest spontaniczny list adwokatów K. Stępińskiego i J. Kondrackiego, piewców etyki zawodowej, publicznie krytykujących kolegę po fachu (wyborcza.pl/1,86116,8183976,Do_czego_toga_nie_sluzy.html).

Zawczasu proponuję skontaktować się z Pawłem Zyzakiem i ustalić, jak sobie radzić zawodowo będąc wywalonym poza nawias, bo przypuszczam, że za chwilę skończy się zawieszeniem w prawach i usunięciem z korporacji. 

 

Swoją drogą, napór trwa na wszystkich chcących wyjaśnić katastrofę smoleńską. Palikot nie dał rady, zmieniamy fighterów. Na pierwszy ogień wdowa po S. Komorowskim, wdowiec po J. Szymanek-Deresz, no i niezawodna redaktor wydawnictwa "Znak", I. Sarjusz-Skąpska. Na drugim - adwokaci. Aż strach pomyśleć, co przyniesie nowy dzień.