PiS może się wybić na atrakcyjność
Żadna sprawa nie jest święta tylko dlatego, że ktoś jest gotów dla niej umrzeć. W odniesieniu do postępowania PiS oznacza to, że Polsce nic nie przybędzie z gotowości tej partii do samospalenia w imię prawdy o tragedii smoleńskiej. Determinacja nie jest cnotą, jeśli służy sobie a muzom.
Nie mam wątpliwości, że należy zrobić wszystko dla wyjaśnienia okoliczności oraz przyczyn tragedii narodowej, którą była hekatomba na smoleńskim lotnisku. Zgadzam się z opinią, że ta tragedia jest kwestią o wymiarze narodowym i jako taka powinna zająć pierwsze miejsce przed polityczną bieżączką, jak dbałość sondaże poparcia, sprawy taktyczne lub wizerunkowe. Jednak jeśli ta nadrzędność nie ma pójść na marne, żeby to pierwszeństwo przyniosło efekt, nie można dać się ponieść emocjom i pozwolić, żeby sprawa rozpłynęła w zgiełku wokół komisji posła Macierewicza.
Imponująca liczba zaangażowanych w komisję osób niczego nie gwarantuje, a moim zdaniem jest wręcz przeciw skuteczna. Jeśli ta komisja ma odnieść sukces, jeśli ma cokolwiek udowodnić lub wyciągnąć prawdę na światło dzienne, to nie zrobi tego ilością, ale jakością. To powinien być niewielki zespół, mocno wsparty ekspertami, pracujący bez rozgłosu, za to sprawnie i regularnie. Nie mam oczywiście na myśli powoływania nowej komisji, chodzi o to, że te sto kilkadziesiąt osób niech pozostanie listą członków, natomiast merytoryczna praca powinna być zajęciem dla kilku lub kilkunastu najbardziej predysponowanych oraz wspomnianych ekspertów, niekoniecznie z parlamentu. Zresztą żywię nadzieję, że taki jest zamysł, jeśli nie, to na nic moja pisanina.
Tę komisję trzeba uwiarygodnić w szerokim kręgu społecznym – w obecnej atmosferze medialno-politycznej nagonki nie da się tego celu osiągnąć poruszając się jedynie w obszarze PiS. Dlaczego do komisji nie zaprosić w charakterze ekspertów politycznych ludzi w typie Dorna i Rokity? Wiem, jak to brzmi, ale to nie jest moment, żeby rozpamiętywać dawne urazy: to jest ostatni moment, żeby skorzystać z okazji i wykorzystać ich niewątpliwe umiejętności. Za ich akces do tego przedsięwzięcia warto zapłacić cenę polityczną, bo też ta kwestia ma wymiar ponad partyjny i nadzwyczajny. Z góry uprzedzam, że podaję powyższe nazwiska nie w sensie rekomendacji, lecz mają stanowić odzwierciedlenie pewnego wzoru postępowania.
Moja troska bierze się z tego, że jeśli praca komisji posła Macierewicza zakończy się niepowodzeniem, jeśli zostanie skutecznie ośmieszona metodą posła Palikota, to w przyszłości trudno będzie przekonać Polaków, że badanie przyczyn tragedii smoleńskiej ma jakiś sens. To brzmi strasznie, ale w czasach dominacji mass mediów meritum łatwo przegrywa z hucpą, gdyż hucpa polityczna stała się czymś na podobieństwo Big Brothera. Zwłaszcza w sytuacji, gdy przeciwna strona dysponuje potężnymi mediami, zaś przeważająca część elektoratu żywi się telewizyjnym komentarzem, a nie informacją. Można i trzeba się na to nie zgadzać, ale nie można ignorować w praktyce.
Druga kwestia, która rzuca się w oczy, to jest chaotyczna reakcja, a w zasadzie sam chaos, zamiast skutecznej reakcji, jaki prezentuje PiS wobec postpolityki Donalda Tuska realizowanej w praktyce przez posła Palikota. Niestety, głównym argumentem PiS przeciwko występom nihilisty z Biłgoraja jest święte oburzenie, które może sprawdza się w dysputach moralistów, ale nie w polityce. Wydaje mi się, że posła z Biłgoraja można zneutralizować jedynie na dwa sposoby: albo skutecznie ośmieszyć, albo go pognębić merytorycznie.
W tym pierwszym przypadku nieocenioną pracę wykonał już europoseł Marek Migalski, aktywny w mediach i na blogach, który ma dar ciętej riposty i nie zapomina języka w gębie. Podobnie jest z posłem Pawłem Poncyliuszem, ale także merytoryczną do bólu Joanną Kluzik-Rostkowską, czy niezłomną Elżbietą Jakubiak. Spektakularne przykłady z występem virtus comica, jakim jest Janusz Rewiński, w kampanii wyborczej albo rozjechanie Palikota przez panią profesor Jadwigę Staniszkis nie zostały powielone ani należycie wykorzystane.
Przekaz posła Palikota jest ze wszech miar rażący, a najczęściej po chamsku obsceniczny. Jednak przyciąga tak wielką uwagę telewizyjnego elektoratu również na zasadzie kontrastu z drętwotą przekazu standardowych do znudzenia konferencji prasowych PiS. Palikotowi oraz Wyborczej można odpowiedzieć merytorycznie i jednocześnie żywym, pomysłowym językiem, na luzie i bez zadęcia.
Pełna oburzenia, państwowotwórcza troska, choćby nie wiem jak zasadna, staje się dla odbiorcy nieznośna, jeśli ją okazywać codziennie i nawet w błahych sprawach. Atmosfera panująca dzisiaj na publicznym forum jest taka, że nie wystarczy mieć rację i wskazać na podłość adwersarza: to za mało. Takie mamy czasy, że merytoryczny argument musi być podany na tacy i w atrakcyjnym opakowaniu.
- seaman - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz