Jak ja to wszystko widzę (drogi Watsonie)
Najbardziej prawdopodobna w moich oczach hipoteza na temat genezy smoleńskiej "katastrofy" jest taka, że Tusk zgodził się na Putina propozycję, by wspólnie, przy okazji rocznicy Katynia, naprawdę ostro przeczołgali "tego obrzydliwego Kaczora" (czy jak to tam akurat brzmiało), a Putin i jego dzielni mołojcy "Kaczora", wraz z paru innymi, po prostu brutalnie zamordowali. Czyniąc tym także Tuskowi brzydkiego psikusa i dodatkowo uzyskując na niego przepięknego HAKA, którym będą go mogli odtąd dowolnie sterować.
Możliwe są oczywiście inne hipotezy: od naiwno-agenturalnych - że to był po prostu wypadek, albo i "lepiej", czyli że sam "Kaczor" spowodował katastrofę z wrodzonej głupoty, albo z wrednego charakteru, po znacznie sensowniejsze, jak ta, że główną rolę w spowodowaniu tej "katastrofy" miała rodzima razwiedka, że Tusk od początku wiedział, że "Kaczor" z towarzystwem ma zostać zamordowany... I tym podobne.
Oczywiście nie sposób wyrokować z jakąkolwiek pewnością, jednak w tej chwili ta pierwsza z wymienionych tu hipotez wydaje mi się o wiele bardziej od innych prawdopodobna. Na przykład z tego powodu, że Putin i jego kamanda nie mieli wielkiej potrzeby zdradzać Tuskowi, czy podlegającym im razwiedczikom III RP, swoich planów - skoro Tusk i jego ludzie i tak byli gotowi podać im swych wrogów na tacy...
Jak i z tego, że gdyby Tusk nagle został przez dużych chłopców zaproszony do udziału w prawdziwej zbrodni, to przecież nie wyglądałby tak jak teraz - przerażony, przeżuty i wyraźnie podtrzymywany psychotropami, tylko chodziłby z miną mówiącą "Oto ja - nowy Cesare Borgia!" i nie wiadomo, czy by po prostu się z takim napisem na koszulce nie światu dumnie nie pokazywał.
Jasne, to tylko argument z czyjejś, domyślnej w dodatku, psychologii, ale w końcu, jak twierdził Bainville "Historia to psychologia", a charakter Tuska chyba nie przedstawia już dla nas, after all these years, większych tajemnic.
Tusk nie chodzi z dumną miną kogoś, kogo duzi chłopcy zaprosili do wspólnej zabawy i kto naprawdę zanurzył dłonie w autentycznej polityce, nie zaś tylko w słupkowym pijarze... Przeciwnie! I trudno mu się dziwić - jeśli oczywiście ta nasza tu hipoteza jest słuszna... Ruscy mają go teraz by the short and curlies, z pewnością zadbali bowiem o to, by były na niego odpowiednie haki... W dodatku Tusk to nie jest facet tego typu, że wytrzyma tego typu ogromną presję psychiczną dowolnie długo. On to chyba wie, a przede wszystkim wie to Putin i jego wesoła gromadka... I zapewne wyciągną z tego faktu odpowiednie wnioski.
Totalitaryzm (a Putin to przecież totalitaryzm par excellence) radzi sobie bez większego trudu z ludźmi, także z milionowymi ludzkimi masami, za pomocą kija i marchewki - problem zaczyna się dlań wtedy, kiedy ktoś (a nie daj Boże więcej ludzi na raz) przestaje na kija i marchewkę reagować. Powody bywają różne, ale załamanie nerwowe to właśnie jeden z najklasyczniejszych.
Co więcej wynika z mojej hipotezy? Hipotezy, że ją tutaj ponownie streszczę, żebyśmy wiedzieli o czym mowa: Tusk poszedł na układ z Rosjanami, mający a celu upokorzenie i ośmieszenie Prezydenta Polski (plus sporej części liderów opozycji), a Rosjanie ich gładko zamordowali, ośmieszając tym samym Tuska, a co gorsza mogąc go teraz dowolnie szantażować i czyniąc z niego swą posłuszną marionetkę. Taka jest ta hipoteza. No i co dalej by z niej wynikało?
W mojej opinii wynikałoby całkiem sporo, a co więcej parę naprawdę dziwnych i trudnowytłumaczalnych spraw zdaje się dzięki niej znajdować sensowne wyjaśnienie. Zacznijmy od tych spraw sprzed "katastrofy". Nie jest wykluczone, że jednak niektóre, zapewne będące naprawdę blisko swych rosyjskich mocodawców, razwiedcziki mogły coś wcześniej wiedzieć... Choćby dlatego, by Tuska głębiej umaczać i by jeszcze skuteczniej dało się go potem (szeroko pojętemu) Putinowi szantażować i zmuszać do posłuchu.
Konkretnie o czym mówię? Mówię o tych dziwnych i często komentowanych wypowiedziach, szczególnie Komorowskiego i Palikota na temat przyszłości Prezydenta, tego, że może jednak gdzieś poleci... No a przede wszystkim o bezbłędnym proroctwie Palikota, że nie Tusk i nie Lech Kaczyński będą rywalizować w wyborach, i że powinien w nich kandydować Komorowski, jako kandydat Platformy. Cała ta kwestia z moją hipotezą wiąże się dość luźno i nie jest najważniejsza, ale mówię to tutaj, bo chronologicznie to jest początek, a pewne wyjaśnienie jednak się dzięki temu nasuwa.
Sama sprawa tajemniczej rezygnacji Tuska z wymarzonego żyrandola i zastąpienie go (per groteskową procedurę "prawyborów") Komorowskim też może ma tutaj swoje wytłumaczenie. Nic konkretnego, ale że inaczej nie ma żadnego, więc może warto się zastanowić, czy np. Putin nie powiedział Tuskowi czegoś w stylu "my wam tawariszcz przeczołgamy tego paskudnego Kaczora, ale wy dopuście pażałujsta naszego człowieka do tych tam informacji o naszej, jakby nie było, agenturze w waszym... jak to określić... sami wiecie tawariszcz".
Ta ostatnia mini-hipoteza jest dość w sumie akrobatyczna i nie przywiązywałbym do niej wielkiej wagi, ale w końcu - macie lepszą? A jak niby Tusk miałby Putinowi odmówić? A po co Putin miałby to zrobić? A choćby po to, by mieć na Tuska jeszcze większego haka.
Dobra, gdybym miał tylko tyle do powiedzenia, to bym z pewnością tego tekstu nie pisał. Mam jednak coś lepszego. Dzięki mojej (tej głównej) hipotezie wyjaśniają się bowiem inne dziwne kwestie, i tutaj te wyjaśnienia, w mojej opinii, mają już całkiem inną wagę.
Ale na początek zadajmy sobie pytanie: co się istotnie zmieniło, co się zmienić musiało, jeśli Tusk, próbując grać z Putinem w swą zwykłą szmaciankę, dał się tak okrutnie wykiwać i teraz jest przez Putina trzymany by the short and curlies? No przecież Tusk został w wyniku tego FORSOWNIE PRZEWERBOWANY z... jak to określić...? Niech będzie: z człowieka Brukseli/Berlina na człowieka Moskwy. Co on tam jeszcze dla tych dotychczasowych mocodawców może zrobić, zależeć teraz będzie niemal wyłącznie od woli Moskwy.
Dopóki oba te ośrodki władzy mają w stosunku do III RP wspólne interesy, da się jeszcze jakoś (choć zapewne z trudem i chowaniem głowy w piasek) zachować pogodę ducha i złudzenie lojalności wobec dotychczasowych mocodawców... Jednak w tych sprawach nie ma nic pewnego, nic stałego... Nie tylko wszystko może się z dnia dzień zmienić, ale po prostu Putin - chcąc być pewien swego nowego nabytku i by nabytek dobrze wiedział, kto teraz jest jego panem - będzie raz po raz wymuszał akty posłuszeństwa, będące jednocześnie aktami nieposłuszeństwa wobec poprzedniego pana, czyli Brukseli/Berlina. To po prostu elementarna wiedza o działaniach służb i podobnych instytucji.
Swoją drogą, a to nie jest tutaj bez znaczenia - Unia, czyli wspomniana Bruksela, a częściowo i Berlin - przeżywa coraz większy kryzys, słabnie w oczach... Więc zabranie im "człowieka" odbyło by się akurat w niezłym, dla odbierającego, momencie. (Tego kryzysu Unii w krajowych mediach nie jest zapewne aż tak wiele, ale, kiedy się np. rzuci okiem na francuskie dzienniki telewizyjne, jak ja wczoraj, to różne rzeczy dają się w tym świetle ciekawie interpretować. O czym może kiedyś.)
Tak że mamy Tuska nagle, znienacka, "wrogo przejętego" (mówiąc językiem giełdowym) przez Rosjan, a z nim bardzo istotną część wierchuszki III RP. Przynajmniej tej "demokratycznej", złożonej z "polityków" wierchuszki III RP, bowiem np. WSI przewerbowywać się przecież nie musiały.
W każdym razie, jeśli wierchuszka Platformy, a z nią rząd i duża część politycznego establiszmętu nagle się z orientacji prozachodniej przewerbowała na prowschodnią, w dodatku w wielu przypadkach pod przymusem, musi to stanowić pewien dla tego establiszmętu problem. Nie każdy podlega tym putinowskim naciskom bezpośrednio... Wielu ma ścisłe związki z unijnym, czy niemieckim, rogiem obfitości... Dużo zresztą łatwiej czuć się "europejskim patriotą", zamiast "polskim nacjonalistą", ale "patriotą" Rosji Putina jednak nieco trudniej... I lemingi łykną to mniej ochoczo, wot probliema...
Tak więc z naszej hipotezy wynika, że w aparacie władzy i szeroko pojętym establiszmęcie musi teraz być ogromne napięcie, ogromna niepewność przyszłości... Coś to potwierdza, spytacie? No dobra, a jeśli tym właśnie dałoby się wytłumaczyć kilka zadziwiających zjawisk ostatnich tygodni, które bez tego nijak się wytłumaczyć nie dają? (To by była taka trochę sherlockowska dedukcja, drogi Watsonie.)
Jak chcielibyście na przykład wytłumaczyć tę nieprawdopodobną kampanię miłości do Rosji Putina zaraz po "katastrofie"? Czy ci wszyscy ludzie naprawdę mogli sądzić, że uda się Polaków - choćby i najgłupszych lemingów - natchnąć nagle miłością do Rosji, a w dodatku zalatującej coraz bardziej ZSRR Rosji Putina i ruskiej mafii? No, może Olbrychski tak sądził, ale nie mówimy o zupełnej psychopatologii, bo już nawet Wajda chyba nie. Nie, jeśli sam sobie potrafi zawiązać buty.
Interpretacja tego zjawiska powinna być całkiem inna: otóż ujawniła się (o czym wielu już pisało) praktycznie CAŁA rosyjska agentura wpływu. Ruscy, widać, kazali. A jeśli ten i ów robił tam coś sponte sua, to z pewnością po to, by się Putinowi pokazać, jako wierny sługa, by się załapać na przyszłe korzyści i zaszczyty.
Dlaczego jednak ruskim - którzy przecież tak naiwni nie są, by wierzyć w jakąś przemianę Polaków (choćby lemingów) pod wpływem sklerotycznej wazeliny Wajdów i Olbrychskich - zależało? Po pierwsze, sługa musi co pewien czas potwierdzić swą wolę i zdolność służenia. A gdzie lepsza okazja, niż taka, gdzie gość się totalnie kompromituje i wygłupia (co zresztą media i tak szybko załgają, a lemingi zapomną), tylko dlatego, że pan sobie tego życzy?
To jednak wcale nie wszystko. Jeśli mam rację z moją hipotezą, to Rosjanie w tej chwili przejmują estaliszmęt III RP i konsumują swe zwycięstwo. (Nie tyle nad Polską, czy tym co z niej zostało, bo zostało niewiele, ale raczej nad Unią.) Jednak ta pozbawiona refleksu i/lub mocno związana z Unią część establiszmętu jest b. znaczna i odczuwa, z różnych powodów, pewne opory przed daniem się forsownie zwerbować Rosjanom.
W elicie władzy muszą być ogromne napięcia i potencjalny ogromny konflikt. Jaki na to środek zaradczy? Jaki środek, który by pozwolił Putinowi czas jakiś we względnym spokoju konsumować i konsolidować zdobycze? Środkiem tym jest stworzenie poczucia jedności aparatu władzy i establiszmętu... Jak? Oczywiście (czytać Ardreya!) poprzez rozniecenie do maksymalnych rozmiarów konfliktu między tym establiszmętem a moherową Polską.
Druga strona zresztą także ma w tym interes, nie widząc w tej chwili żadnej szansy na powstrzymanie zdobywczej kampanii Putina, nie chcąc z nim i jego ludźmi wchodzić w konflikt, a jednocześnie nie chcąc zrywać z dotychczasowymi dobroczyńcami i panami, czyli Brukselą i Berlinem. I ci także będą nawoływać do "zgody narodowej" (która oczywiście ma CAŁKIEM INNE ZNACZENIE, niż się nam wmawia i niż naiwni ludzie sądzą) i tworzyć maksymalny konflikt tej szemranej elity, jako całości, z moherowym pospólstwem, nie służącym bezpośrednio czy choćby z chęcią, żadnemu zagranicznemu panu.
Jeśli się to pospólstwo zbuntuje, to się stłumi, nauczy moresu i będzie spokój na co najmniej jedno pokolenie. Problem tylko, że na razie się nie buntuje, a to coś tam po cichu mamrocze i zapewne zaczyna knuć. JESZCZE JEDEN POWÓD, by zbudować barykadę - agenci, wszystko jedno Berlina/Brukseli czy Moskwy, z jednej, moherowa swołocz z PiS'em na czele z drugiej!
Tak ta sprawa mim zdaniem w najogólniejszym zarysie wygląda. Jeśli mam rację, to najważniejszy wniosek byłby taki, że W ELICIE WŁADZY TRWA W TEJ CHWILI (i zapewne rychło się nie skończy) OGROMNY KONFLIKT, GROŻĄCY WYBUCHEM. Jeśli nie uda się im zjednoczyć w ataku na nas - CZY W OBRONIE PRZED NAMI! - to czas, paradoksalnie, co najmniej w średnioterminowej perspektywie, jest po naszej stronie. Uwzględniając to, że Unia słabnie w oczach, że Rosja pod wieloma względami to kolos na glinianych nogach, na którego czyhają b. poważni naturalni wrogowie...
A więc, jeśli mam rację, wynikałoby, że powinniśmy stosować teraz przede wszsytkim działania osłonowe, ale nie przechodzić do frontalnego ataku na wroga, bo to go zintegruje i wzmocni... Nie dać się zniszczyć, nie dać zniszczyć PiS i JK, robić swoje raczej bez bezpośredniego kontaktu z wrogiem (nie strzępić sobie np. bez sensu jęzorów przekonując lemingi), nie dać się sprowokować do nieprzemyślanych działań, drążyć jednak sprawę smoleńskiej "katastrofy", umiędzynarodawiać ją... Oraz, ak zawsze: NICZEGO NIE ZAPOMINAĆ I NIC NIE WYBACZAĆ! (Co by na ten temat mówił JP2 czy miejscowy proboszcz.)
Jeśli mam rację, to wróg jest o wiele słabszy, niż się to może wydawać. Choć właśnie z tego powodu może być bardzo nieprzyjemny i bardzo niebezpieczny. Wbrew znanemu cytatowi z Napoleona, obrona w wielu przypadkach jest o wiele silniejsza od ataku. (Choćby przez większą część pierwszej wojny światowej.) Nie każdy z was może być JK i dobrze by było, by sobie każdy nie wmawiał, że jest, zarzucając świat przemądrymi analizami jego rzekomych błędów i strzelań-sobie-w-stopę. Dajmy teraz buldogom porządnie wbić kły drug w druga, zamiast je głupio integrować przeciw nam.
Co oczywiście nie oznacza, byśmy nie mieli targowicy nazywać targowicą, czy coś w tym rodzaju. Po prostu na razie spokojnie! A kiedy przyjdzie czas, to prosiłbym o nieco mniej pedalstwa, niż w '89. Na odmianę.
- triarius - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
11 komentarzy
1. Spokojnie czekać.
No właśnie, swoje robić i spokojnie czekać aż skoczą sobie do gardeł i zaczną się gryźć.
Może sami się zagryzą ?
2. Triarius
+ !!!
Selka
3. Panie Lwie
mnie się to baaaardzo podoba. Róbmy swoje.
Jednak pozwól Waść czasem trzasnąć w ten worek ze szczurami ...
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
4. Tygrysie
Świetny tekst, chociaż mi pozostaje przypomnieć:
http://foxx-news.blogspot.com/2008/02/od-sasa-do-lasa.html
Pozdrówki.
5. @triarius,
Rzadko mam okazję komentować u Ciebie.
Tekst znakomity i wiarygodny , oczywiście póki co wierzy w to tylko tak część (nasz strona) może z czasem uwierzą inni - oby.
Pozostaje nam czekać - ale "po ryju" tez by się przydało niektórym dać :)
Pozdrawiam
"Warto być Polakiem" - Lech Kaczyński
6. CZAS JEST PO NASZEJ STRONIE!
Z mojej wiedzy i już od dawna prowadzonych analiz, ostatnio intensywnie potwierdzanych narastającą falą zdarzeń gospodarczych i zjawisk cywilizacyjnych, wynikają takie odpowiedzi:
WYWIEWA ICH NA ŚMIETNISKO DZIEJÓW POD KAŻDYM WZGLĘDEM,
Z TYSIĄCA KONKRETNYCH POWODÓW.
ONI SĄ FORMACJĄ NIEZWYKLE SCHYŁKOWĄ i jak zawsze to bywa z formacjami schyłkowymi, im mocniej próbują zawalczyć o przetrwanie, tym mocniej dostaną po pazurach. Niestety, historia uczy nas, że ich katastrofa wciąga w swój wir zbyt wiele. Niekiedy więcej, czasem mniej. Katastrofa Adolfa Hitlera wstrząsnęła światem, porażka Nicolae Caucescu była bardzo lokalna, ale i tak dla bardzo wielu Rumunów była niezasłużonym końcem ich przyszłości. Józef Stalin umarł prawie samotnie, we wrogim choć służalczym otoczeniu, jego dzieło przetrwało swego potwornego twórcę, niestety do dziś umierają jego ofiary.
Ale tak czy inaczej, to oni idą do piekła, cała ich totalitarna formacja leci w niebyt szybciej, niż ktokolwiek przypuszcza.
Odpowiedź na tytułowe pytanie jest więc następująca:
- Tak, nasz czas nadchodzi, skupmy się więc raczej nad tym, aby nie przegapić tej chwili.
Napisałem to w komentarzu do ważnego tekstu Foxxa http://blogmedia24.pl/node/33343 Teraz cytuję fragmencik. Triariusie, napisaliśmy w tym samym czasie praktycznie to samo. W komentarzach zostałem jednak zaliczony do tłumu optymistów.
Uważam jednak, że to właśnie cała III Rzeczpospolita, cały kapitanat wygodnego portu dla wszelkich sukinsynów powinien być ogarnięty skrajnym pesymizmem, to właśnie ONI powinni zacząć się bać.
Wszystkie skorumpowane totalitarną władzą sukinsyny, wszystkie sprzedawczyki i quislingi, świadomi i nieświadomi agentci wpływu, wszelka swołocz, sukinsyny, wołki i gównojady powinny po nocach budzić się z wrzaskiem przerażenia, śniąc o żałosnej końcówce kariery Nicolae Caucescu.
Czeka nas wielki Bal w Operze.
I gdy w strop szampitrem strzelił
Metaliczny tusz kąpieli,
Ani się nie obejrzeli,
Ani zdążył z żyrandziaka
Mrugnąć tajniak na tajniaka -
Jak błyskawicowym zdjęciem,
Foto-ciosem, blasku cięciem
Wszystkich wszyscy diabli wzięli
diabli wzięli
diabli wzięli
Aż ze śmiechu małpy spadły
Z zodiakalnej karuzeli.
michael
7. Julian Tuwim "BAL W OPERZE"
http://literat.ug.edu.pl/balwop/poemat.htm
Najsłynniejszy cytat:
Dzisiaj wielki bal w Operze.
(...)
Wszelka dziwka majtki pierze
I na kredyt kiecki bierze,
michael
8. Tow. Ulianow...
...ksywa konspiracyjna Lenin, pisał pod koniec swojego żywota tak (a właściwie dyktował, bo był już niepełnosprawny) - cyt. z pamięci: "Daję wam 100 lat na to, aby Polska wróciła pod nasze rządy. Tylko nie róbcie tego siłą. Macie prowadzić politykę tak, żeby nas sami poprosili o opiekę."
Itobyłobynatyle...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
9. Jeżeli juz szukać metodą Sherlocka Holmesa
mam sugestię by śladów zdarzenia szukać też w rejonach odległych od Smoleńska i Warszawy. Myślę o reakcji tzw. zachodniego świata tej na widno i tej nieco ukrytej acz widocznej (nagłe ruchy na stanowiskach ambasadorów czy personelu dyplomatycznego niższego szczebla, odwoływanie i zwoływanie wizyt w tym roboczych i takie tam).
Gdy przyjrzałem się słynnemu zdjęciu Tuska i pułkownika miałem wrażenie, że Tusk wyglądał jakby zobaczył ósmy krąg piekła. Kontaktu choćby wzrokowego z dziewiątym człowiek nie przeżyje a i Putin na ostatni jest za cienki, przynajmniej taką mam nadzieję :).
Tusk zobaczył, a Putin trzymał go w żelaznym uścisku, po to by nie zemdlał i by nie zapomniał tego uścisku do końca życia.
Czasem, z kolei, wydaje mi się, jakby pytał się Donalda czy przeczytał to co mu w podarowanej księdze przysłów rosyjskich zaznaczył złotą tasiemką: tisze jediesz dalsze budiesz.
Jednak dla czystości i prawidłowości czytania znaków nie zakładałbym na razie żadnej hipotezy. To mąci obraz, prowadzi na fałszywe ścieżki. Dopasowuje się fakty do hipotezy a inne znaki mimowolnie lekceważy czy wręcz się ich nie dostrzega.
Co np. oznacza patologiczna w gruncie rzeczy chęć i nadgorliwość w oddaniu całości śledztwa, dowodów, generalnie wszystkiego, w ręce Rosjan?
10. z tym oddaniem nie mam akurat większego...
... problemu - Putin sobie tak po prostu zażyczył i jego pacynka nie miała nic do gadania.
Inna rzecz jest dla mnie nadal całkiem nie do rozgryzienia, a to nie byle jaka rzecz... Jednak chyba nie powiem tu jaka, to może napiszę o tym całego teksta, chyba warto. Może dzięki temu pozastanawiamy się nad tym wspólnie i ew. do czegoś dojdziemy.
Co do reakcji zachodniego świata, to zastanawiam się, czy oni jednak nie mają racji - w końcu w miarę dowodem w tej sprawie jest bardziej zachowanie zainteresowanych, niż cokolwiek innego, i trzy miesiące temu mogliśmy się co najwyżej czegoś tam domyślać, a teraz już jest z tym lepiej... No a poza tym - co byśmy zrobili, gdyby nam nagle Amerykanie podali tę informację na tacy? Zostalibyśmy spacyfikowani w try miga i tamci mieliby spokój na pokolenie.
Tu się musi sporo jeszcze wydarzyć i zmienić, żeby była możliwość wpływania na cokolwiek, a jeśli mam rację z tym gwałtownym i przymusowym przekierowaniem nawy państwa na Rosję, to i wojna na górze musi w końcu nastąpić...
Oni muszą mieć wojnę z nami, bo inaczej sami zaczną się mordować między sobą - to całe wyjaśnienie tej kwestii! Gadki o ustawach i reformach, dotąd blokowanych itd., to naiwność!
Nie ujawniając swych - niewątpliwie posiadanych, choć nie wiemy ile i jakie - informacji, "zachód" też zachowuje sobie zresztą jakieś środki nacisku na nasze "elity". Z czasem, w korzystnym dla siebie (i OBY dla nas!) momencie, może to ujawni.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
11. Pisząc o reakcji świata zachodniego
absolutnie nie miałem na myśli tego, ze jezeli coś wiedzą to powiedzą, abolutnie, absolutnie :)
Komu mieliby powiedzieć? Tusku. Operacja specjalna, jakieś wrażenie musiała na nich wywrzeć, prawda? Taki wist nie przejdzie bez echa w ich, nie naszym interesie. Zakładam, że niwelowanie terenu, jeżeli się odbyło, miało cele sięgające poza nędzne 400 tyś km2.