Kolektyw i jednostka, czyli dlaczego ludzie nie głosują?
elig, wt., 13/07/2010 - 11:15
Link: [link] i jednostka czyli dlaczego ludzie nie glosuja...
Link: http://emerytka.salon24.pl/207216,kolektyw-i-jednostka-czyli-dlaczego-ludzie-nie-glosuja
Kolektyw i jednostka, czyli dlaczego ludzie nie głosują? Zwykle w odpowiedzi na tytułowe pytanie słyszymy stek inwektyw pod adresem leniwych wyborców. Dowiadujemy się, że są oni ciemni, nierozgarnięci, egoistyczni lub że są nędznymi potomkami pańszczyźnianych chłopów /u Ziemkiewicza/. Wszystko to niczego oczywiście nie wyjaśnia. Pisałam już o tym problemie w mojej notce "Najliczniejsza partia w Polsce" /TUTAJ/, w kontekście prawyborów w PO. Teraz okazało się, iż także w niedawnych wyborach prezydenckich frekwencja wyniosła tylko 54%. Zjawisko to jest więc niezwykle trwałe. W wyborach parlamentarnych głosuje czterdzieści parę procent elektoratu, w prezydenckich nieco ponad pięćdziesiąt. Różnego rodzaju referenda zwykle okazują się nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji. Jakie są tego przyczyny? Na niektóre z nich wskazałam już pokrótce w linkowanej powyżej notce. Oto zarówno komunizm, jak i "Solidarność" narzucały ludziom myślenie w kategoriach kolektywu. To było jedno wielkie MY. Komunistyczny poeta pisał: "Jednostka niczym, jednostka zerem". Co więcej komunizm skutecznie zniszczył istniejące uprzednio organizacje i więzi społeczne, narzucając całkowicie sztuczne kolektywy. Jednym z nich był na przykład t. zw. "socjalistyczny zakład pracy" zajmujący się wszystkim, od organizacji wczasów i dostarczania ziemniaków oraz cebuli, do rozprowadzania talonów na deficytowe dobra /w komuniźmie wszystko było deficytowe/. Ustrój ten tępił też wszelkie przejawy samoorganizowania się ludzi. "Solidarność", jak sama nazwa wskazuje, też głosiła prymat zbiorowości nad jednostką. Po upadku komunizmu władzę przejęła wąska grupa byłych działaczy opozycji i postkomunistów, która panicznie bała się własnego narodu. Wysyłała więc czytelne sygnały: "Teraz jest kapitalizm, zatroszczcie się sami o siebie i nie zawracajcie nam głowy". Wezwanie to zostało usłyszane i zrozumiane. Zmiana ustroju otworzyła wiele możliwości indywidualnych działań w celu poprawienia swojego losu. Przestano więc zawracać sobie głowę kolektywami i zbiorowością i zaczęto intensywnie pracować na rzecz siebie i swojej rodziny. Sprzyjał temu fakt, że nowy system został narzucony odgórnie, podobnie jak przedtem komunizm. Jest też on wyjątkowo nieczytelny. Trudno jest dostrzec związek między wrzucaniem raz na cztery, czy pięć lat kartki do urny wyborczej, a tym co człowieka otacza na co dzień. To właśnie jest główną przyczyną niskiej frekwencji. Trzeba uczciwie powiedzieć, że to indywidualistyczne podejście przyniosło zrazu bardzo pozytywne skutki. Uwolniona energia objawiła się rychło w postaci nowych, lepszych domów i mieszkań, powiększenia się grupy ludzi wykształconych, znacznym wzroście wydajności pracy, a nawet wydłużeniu przeciętnego czasu trwania życia. Z biegiem czasu jednak zaniedbanie sfery publicznej daje o sobie coraz bardziej znać. Najbardziej jaskrawym przykładem jest tu stan dróg i ogólniej, infrastruktury. Jak już nieraz pisałam w komentarzach, nie wszystko w państwie da się załatwić metodą: "My ze szwagrem nie takie rzeczy robilim". Potrzebne jest myślenie strategiczne i pilnowanie interesów narodowych. Obecnie nikt o to nie dba. Brakuje też bardzo więzów poziomych w społeczeństwie. Niby istnieje mnóstwo t.zw. NGO, ale jak przyjdzie co do czego, większość z nich okazuje się być fikcją lub w najlepszym razie, grupkami hobbystów. Nie znam recepty na poprawę tej sytuacji. Autentyczny ruch społeczny nie leży w interesie t.zw. "klasy politycznej", więc trudno tu liczyć na odgórne działania. Oddolne inicjatywy są zaś na razie słabe i nieliczne. Pewną nadzieję stwarza tu Internet będący dobrym narzędziem łączenia się ludzi. Zachęcam do czytania moich blogopism. Linki - /TUTAJ/
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz