Palikot z Nowakiem wydali wojnę Katolikom w Polsce
No, tego jeszcze w Polsce nie grali. Dzisiaj we Francji lewica laicka bedzie decydować o karze więzienia za noszenie burki przez Muzułmanki, a w Polsce homo sovieticus i zwykłe legalne chamy zaatakowały PO wyborach Kościół Katolicki - czyli wszystkich Polaków, wiernych Kościoła Powszechnego w Polsce.
Wczoraj dał sygnał Palikot, dzisiaj Sławek Nowak, gęba PO.
Prawdziwa, powyborcza twarz PO
Z dedykacją dla wszystkich katolików, którzy głosowali na PO, a także dla wszystkich, którzy swym niegłosowaniem w II turze się do ich zwycięstwa biernie przyczynili.
Nowak: Kościół w tych wyborach popełnił duży błąd
- Kościół popełnił duży błąd przekraczając granice zaangażowania politycznego. Żałuję, że niektórym księżom ambona pomyliła się z trybuną polityczną - powiedział w wywiadzie dla Onet.pl Sławomir Nowak. Były szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego mówi także, iż pytania między Kaczyńskim, a Lichocką były ustawione, a wypowiedzi Janusza Palikota są "niepotrzebne i wprowadzające w zakłopotanie". Zdaniem Nowaka, Jarosław Kaczyński przebierał się w tych wyborach i kreował swój nieprawdziwy wizerunek, a "polityka nie jest od tego, żeby wchodzić ludziom do łóżka".
Ze Sławomirem Nowakiem, szefem sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, posłem PO rozmawia Jacek Nizinkiewicz:
Jacek Nizinkiewicz: Bronisław Komorowski jest dotknięty przez Boga wielkim geniuszem ?
Sławomir Nowak: Hmm…, ale pan zaczyna.
- "Na pewno jest dotknięty przez Pana Boga geniuszem i nieprawdopodobną intuicją", tak pan mówił o premierze, więc jestem ciekaw co szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego ma do powiedzenia o świeżo wybranym prezydencie?
- Bronisław Komorowski jest wybitnym i wytrawnym politykiem, dlatego ludzie mu zaufali i zagłosowali na niego. Na pewno zasłużył na to zwycięstwo.
- Ale zwycięstwo kandydata PO nie było oszałamiające. Jak powiedział Aleksander Kwaśniewski: "Bronisław Komorowski wygrał rzutem na taśmę".
- Proszę to powiedzieć kandydatowi PiS (śmiech).
- Wstydzi się pan za słowa Janusza Palikota, który powiedział że winnym katastrofy smoleńskiej jest Lech Kaczyński: "To on przygotowywał ten wyjazd, skład delegacji, to on doprowadził do tego, że był rodzaj miękkiej presji, że musimy . Lech Kaczyński ma krew na ręku, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku. Rodzina Kaczyńskiego powinna przeprosić rodziny poległych".
- To niepotrzebna wypowiedź. Nie widzę żadnego powodu, żeby tłumaczyć się ze słów Janusza Palikota.
- Ale to pański kolega partyjny. Chciałbym poznać pańskie zdanie na słowa: "To Lech Kaczyński ponosi odpowiedzialność moralną za śmierć ludzi w smoleńskiej katastrofie”. Nie wstrząsnęła panem ta wypowiedź?
- Już odniosłem się do tego. Jestem zakłopotany.
- A czy Janusz Palikota nie przesadza po raz kolejny ze swoim wypowiedziami? Słowa Palikota nie kompromitują Platformy?
- Umawia się pan ze mną na wywiad o Palikocie?
- Proszę wybaczyć, ale nawet jakby pan chciał, to całego wywiadu na temat pańskiej osoby nie poświęcimy.
- (śmiech) A na to właśnie liczyłem.
- Ok., widzę, że Janusz Palikot stał się nagle tematem tabu. Wrócimy do Palikota później. Porozmawiajmy o sukcesie. Jaka jest recepta na zwycięstwo?
- Nie mam recepty na zwycięstwo, ale też proszę nie robić już ze mnie takiego herosa (śmiech). Fakt, to jest drugie zwycięstwo, które jako szef sztabu osiągnąłem. I to w ekstremalnych warunkach – po tragedii smoleńskiej i dwóch powodziach. Ale to wynik ciężkiej pracy, konsekwencji, zaangażowania, pomysłów, wiary w sukces i pracy zespołowej. Myślę, że mieliśmy przemyślaną kampanię, na pewno najlepszą kampanię telewizyjną i internetową. Przejęliśmy inicjatywę w kampanii i to dało efekt. Nasz kandydat był bardziej aktywny w terenie niż konkurent. A to co bardzo ważne to przedstawienie szczerej i prawdziwej oferty kandydata, a nie przebieranek.
- Jarosław Kaczyński przebierał się w tych wyborach?
- To ciekawe, że bez wskazywania na nikogo, zapytał pan właśnie o Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście, że ma pan rację. Kaczyński kreował w tych wyborach swój nieprawdziwy wizerunek, co było widać w końcówce tej kampanii. Maska Kaczyńskiego spadła w sądzie, kiedy trzykrotnie sąd orzekł, że jest kłamcą. Oraz wtedy, gdy na końcówce kampanii wróciła dawna retoryka – pełna agresji, specyficznych określeń, itp. Wszystko wskazuje na to, że skończył się czas pojednania w wykonaniu prezesa PiS, o którym tyle mówił. Jarosław Kaczyński bardzo dzielił Polaków w tej kampanii. Wróciły złe tony w retoryce Kaczyńskiego.
- Kiedy pan słyszał te złe tony? Podczas kampanii, czy przemówienie po ogłoszeniu wyniku wyborów, kiedy prezes mówił, że musimy poznać odpowiedź o odpowiedzialność za katastrofę smoleńską?
- Tę i inne. Kiedy sugeruje jakąś tajemnicę ukrytą w tragedii smoleńskiej, a także kiedy wcześniej mówił o chłopcach, którzy się bawili zapałkami.
- Kogo prezes PiS miał na myśli według pana? Tuska i Komorowskiego?
- Przecież każdy inteligentny człowiek wie o co chodzi. Przecież, to stowarzyszenie "Solidarni 2010", ta pseudoobiektywna działalność Jana Pospieszalskiego, zaangażowanie mediów typu: TVP, Nasz Dziennik, Gazeta Polska, wokół tej sprawy, ma tak naprawdę na celu budowanie atmosfery podejrzliwości, insynuacji nie wypowiedzianych nigdy wprost, przeciwko swoim konkurentom politycznym. Nawet pierwsze oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego, w którym mówi o powodach kandydowania było konfrontacyjne, gdyż padają tam słowa o "prawych i nieprawych ludziach".
Cała polityczna filozofia Jarosława Kaczyńskiego opiera się na dzieleniu ludzi na dobrych i złych, swoich i wrogów, Polskę A i Polską B. Prezes Kaczyński wygłasza zawsze pogląd przeciwko komuś, a nie dla kogoś. Jest zasadnicza różnica między Kaczyńskim, a Komorowskim, bo my staramy się żeby mówić o rzeczach pozytywnych, a Jarosław Kaczyński buduje swoją pozycję na negatywnych przekazach.
- Ale przecież Jarosław Kaczyński nie chciał konfliktu, tylko zgody. To prezes PiS chciał zakończenia wojny polsko –polskiej, nie używania języka agresji i konfrontacji…
- W sferze deklaracji ma pan rację, tak mówił, ale w sferze prawdziwego działania jest zupełnie odwrotnie. W końcówce kampanii Jarosław Kaczyński wrócił do swojej retoryki dzielenia mówiąc o Polsce dla niektórych. Cały jego przekaz ws. służby zdrowia, za co przegrał trzy razy procesy sądowe, mówienie o Polsce liberalnej i solidarnej, cały ten podział który buduje PiS oparty jest na schemacie my-oni. PiS preferuje dwubiegunowy układ sił, czyli my jesteśmy dobrzy, a oni, czyli PO są źli. Zresztą Kaczyński mówił o sobie, że jest czystym dobrem…
- Żartował. Pokazał, że ma do siebie dystans.
- Niezależnie od wszystkiego tak właśnie powiedział. PiS to dobro, a cała reszta to zło. To jest nieustanna retoryka, którą posługuje się Jarosław Kaczyński. Pamięta pan, gdy Kaczyński mówił, że "szatanów jest tam wielu" i wiele innych wypowiedzi z pogranicza mistycyzmu. Kaczyński widzi świat czarno–białym.
- A jak widzi świat Bronisław Komorowski?
- Prezydent Komorowski docenia różnorodność wśród ludzi i jest człowiekiem bardzo otwartym, pozytywnie nastawionym do życia. Komorowski jako polityk i jako człowiek jest spełniony. On w sensie rodzinnym i politycznym osiągnął bardzo wiele, a dzisiaj ma swój największy życiowy sukces, został prezydentem wolnej Polski. Każdy polityk może o tym tylko pomarzyć, a on to osiągnął.
- Bał się pan, że zwycięstwo Komorowskiego nie jest w zasięgu ręki?
- Oczywiście, że bałem się o zwycięstwo. Każdy człowiek, a zwłaszcza szef sztabu musi czuć się odpowiedzialny za swoją i innych pracę. Nie wszyscy wiedzą jaka to ciężką praca, dlatego wiem jak duży wysiłek pani Joanna Kluzik–Rostkowska włożyła w swoją pracę. Doceniam jej pracę, gratuluje i dziękuję za dobrą współpracę.
- Czy dzisiejszy, a właściwie wczorajszy, szef sztabu Bronisława Komorowskiego, "jutro" będzie ministrem w Kancelarii Prezydenta?
- Nie, ja nigdzie się nie wybieram. Dobrze mi tu gdzie jestem. Już się "naministrowałem" (śmiech).
- Czy w dalszym ciągu chciałby pan pracować dla Bronisława Komorowskiego?
- Na pewno będę go wspierał w każdy sposób w jaki to tylko będzie możliwe, bo uważam, że jest po prostu dobrym człowiekiem.
- Czy Grzegorz Schetyna, który również "nabył się już ministrem" jest dobrym kandydatem na marszałka Sejmu?
- Tak.
- Czy PO ma lepszych kandydatów na ministra zdrowia od Ewy Kopacz?
- Minister Kopacz jest świetnym ministrem zdrowia.
- To nie szkoda byłoby tracić Ewę Kopacz na stanowisku ministra zdrowia?
- Nikt jej z tej pracy nie wyrywa.
- Bogdan Zdrojewski?
- Bardzo dobry kandydat, ale on ma już robotę, podobnie jak Ewa Kopacz. Jest świetnym ministrem kultury.
- Jarosław Gowin powiedział, że w kampanii PO popełniono wiele błędów i będą wyciągnięte wnioski. Możemy się spodziewać rozliczeń w PO?
- Ja chętnie posłucham wszystkich wniosków, zresztą sam mam swoje i przygotowuję wewnętrzny partyjny audyt podsumowujący działanie partii po wyborach.
- Gowinowi m.in. przeszkadzało zabiegania PO o poparcie Grzegorza Napieralskiego i SLD?
- Trudno nazwać zabieganiem o poparcie SLD jedno spotkanie marszałka Sejmu z Grzegorzem Napieralskim. My nie prowadziliśmy żadnych negocjacji pod stołem …
- A oferty Janusza Palikota dla Napieralskiego i SLD?
- Znowu pan zaczyna z Palikotem…?
- Ale on nie jest niezależnym bytem, tylko działa w strukturach pańskiej partii i jest wiceszefem klubu parlamentarnego PO.
- Palikot to wolny elektron w polskiej polityce. On jest twórczy i kreatywny. Nie będę oceniał moich kolegów partyjnych. Deklaracje, o których pan mówi, to była opinia Janusza Palikota.
- "Wygrana Komorowskiego, to wygrana z klerem".
- Też Palikot (śmiech)?
- Też Palikot.
- Zaangażowanie kleru przeciw nam to istotny agregat negatywnych sił, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Znaczna część księży była po stronie PiS. Ja jestem człowiekiem wierzącym, ale nie używam wiary jako oręża politycznego i tym się m.in. różni PO od PiS. Kościół popełnił duży błąd przekraczając granice zaangażowania politycznego. Żałuję, że niektórym księżom ambona pomyliła się z trybuną polityczną.
Część duchowieństwa tak jawnie angażując się przeciwko PO i Komorowskiemu, nie tylko nas rani, ale przede wszystkim buduje wizerunek kościoła zaangażowanego politycznie. A wydaje mi się, że ludzie to odrzucają. Kolejnym agregatem negatywnych emocji i działań były publiczne media. Zaangażowanie dziennikarzy po jednej ze stron politycznych, było złamaniem zasady bezstronności. Do rangi symbolu urasta działalność pana redaktora Pospieszalskiego…
- Zaangażowanego przez jeszcze przez Jana Dworaka, związanego z PO.
- Tak, ale ja w to nie wnikam. Każdy ma poglądy, dziennikarze też, ale nie powinno się przekraczać granic dobrego smaku. To, co pokazuje raport Fundacji Batorego o sposobie pokazywania kandydatów, to zwykły skandal. To ile minut był pokazywany dany kandydat nie jest najważniejsze, ale istotne jest jak był przedstawiany. Raport Fundacji będzie pomocny do rozliczenia TVP i do zrobienia zmian, które muszą nastąpić. TVP trzeba odpartyjnić, i my to musimy zrobić.
- A PO nie czeka w kolejce do zawłaszczenie mediów?
- Nie, my nie mamy pokusy żeby zawłaszczyć media. Zresztą nam się udaje wygrywać bez TVP.
- Pan mówi o mediach, które angażują się po jednej stronie politycznej, a w trakcie spotkania Komitetu Honorowego Bronisława Komorowskiego padły słowa o z ust Andrzeja Wajdy o przyjaciołach z TVN i z drugiej prywatnej stacji, którzy są po naszej stronie.
- Zdziwiły mnie wtedy te słowa. My nie mamy przyjaciół w TVN i Polsacie.
- Nie dostrzega pan wsparcia tych mediów i przechyłu w stronę PO?
- Na pewno nie. My od nich obrywamy nawet za często. Dzięki wolnym mediom prywatnym rynek polskich mediów nie "spsił" się do końca.
- Uważa pan, że Joanna Lichocka zadając pytanie w drugiej debacie telewizyjnej przekroczyła granicę bezstronności dziennikarskiej?
- Uważam, że tak. Moim zdaniem pytania między Kaczyńskim, a Lichocką były ustawione. Zresztą Kaczyński odpowiedzi czytał z kartki. Ale trzeba żyć z takimi dziennikarzami. Ona nigdy nie ukrywała swoich poglądów, za co ją szanuję, ale mogła postarać się o większe pozory bezstronności.
W drugiej części rozmowy, która jeszcze dzisiaj ukaże się na stronach Onet.pl dowiemy się, czy Bronisław Komorowski wywiąże się ze składanych obietnic i czy otworzy butelkę szampana z gen. Markiem Dukaczewskim. Sławomir Nowak powie też czyim błędem było odebranie młodym ludziom ulg komunikacyjnych i czego możemy się spodziewać po pierwszych 500 dniach prezydenta Bronisława Komorowskiego i rządu PO-PSL. Dowiemy się czy Napieralski jest nową twarzą lewicy i czy sprawdza się jako lider lewicy, jaką nagrodę poseł PO dostanie za wygraną Komorowskiego i czy wybiera się na wakacje do Egiptu.
Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz