„Last cowboy”

avatar użytkownika kokos26

Zakończone wczoraj wybory prezydenckie są w pewnym sensie przełomowe i historyczne.

Do postpolitycznego świata kameleonów i farbowanych lisów musiał w końcu dołączyć ostatni znaczący polski polityk, który potrafił mówić to, co naprawdę myśli. 

Po tragedii smoleńskiej Kaczyński zrozumiał, że musi wypełnić testament zamordowanego brata i odebrać Polskę beneficjentom okrągłostołowego geszeftu, który to geszeft, zamiast-jak myślał-taktycznej zagrywki i jednego z etapów odzyskiwania pełnej niepodległości, stał się obowiązującym status quo na ponad 20 lat.

Zrozumiał, że aby pozyskać coś więcej niż swój twardy elektorat musi zawiesić szczerość i prawdę na kołku. Na fundamencie uczciwości, prawdy i szczerości w dzisiejszym świecie, władzy zdobyć się już nie da. 

Jakże żałośnie wyglądało etykietowanie Jarosława Kaczyńskiego „farbowanym lisem” czy „kameleonem” przez tych, którzy lata świetlne przed nim zaprzedali się specom od sprzedaży podpasek, opon i dezodorantów.

Cóż, cel uświęca środki. Do tej pory Jarosław Kaczyński jak Jack Burns z filmu „Ostatni kowboj”, konno próbował mylić pogoń salonowych szeryfów, dysponujących medialnymi jeepami i śmigłowcami. W końcu zrozumiał, że bez zmiany wehikułu, którym się porusza, przegra.

To, co się stało było nieuniknione, a sądząc po uzyskanym rezultacie, niestety konieczne i dające jakąś nadzieję na przyszłość.

Kilka lat temu w Niemczech politycy i elity zaczęły bić na alarm i wpadły w histerię po tym jak Brytyjczycy zakupili jeden z wychodzących tam dzienników. Po roku gazetę odzyskano. Poważne kraje chronią własne media przed zagranicznym monopolem gdyż doskonale zdają sobie sprawę, że dominacja w mediach danego kraju prowadzi wprost do uzależnienia politycznego.

W Polsce rynek prasy lokalnej oddano niemal w całości kapitałowi zagranicznemu w tym Niemcy dysponują 75% tego tortu. Koncesje na telewizje ogólnopolskie przekazano zaś z jednej strony protegowanemu Urbana, Walterowi, który w PRL-oskiej telewizji miał ocieplać propagandowo wizerunek SB i ZOMO, a z drugiej Zygmuntowi, kilku nazwisk i paszportów, Solorzowi, tajnemu współpracownikowi komunistycznych służb o pseudonimach „Zeg”, „Zegarek”.

W takim niesprzyjającym dla ruchów prawdziwie patriotycznych, medialnym otoczeniu, nie ma już liczących się partii i znaczących polityków, którzy do władzy przeć będą na fundamencie prawdy i szczerości.

Teraz nawet wśród uczciwych i prawych polityków królować będą kamuflaż, mizdrzenie się do ogłupianej gawiedzi i podstęp.

Tak zwyczajnie i po ludzku bardzo mi żal ostatniego kowboja, który by przeżyć musiał niestety zsiąść z konia. Łezka w oku się kręci.

1 komentarz

avatar użytkownika Deżawi

1. "Trudno wyczuć - nie kiełbasa" ;)

"Bieżączka" jest trudna do opisania, a może i niemożliwa. Wszystko się dzieje w określonym kontekście mikro i makro regionalnym, wreszcie geopolitycznym, w jak najszerszym ujęciu. Pewne wydarzenia dadzą się opisać w miarę obiektywnie dopiero po wielu latach. Po jak wielu? Rosja nawet nie ma zamiaru udostępnić swych archiwów o Katyniu i aresztowaniu 16 przywódców polskiego państwa podziemnego, a Anglicy o katastrofie nad Gibraltarem. Pozostają domysły, ale na nich nie da się pisać nawet najwiarygodniejszej historii.

"Bieżączkę" trzeba NAJPIERW tworzyć, a dopiero później opisywać. Tym razem przegraliśmy i nie wiadomo, jakie będą tej klęski konsekwencje. Zwycięzcy biorą wszystko. Następne wybory za rok, ale wszyscy wiemy, że wygrać będzie trudniej niż teraz.

Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"