Izraelskie głaskanie sumienia
Decyzja rządu izraelskiego by poluzować nieznacznie warunki bezprecedensowej w dziejach świata blokady 1,5 mln na spłachetku ziemi porównywalnym z powierzchnią Trójmiasta, nie znalazła zbyt dobrego przyjęcia w oczach światowej opinii publicznej. Wywołała raczej sceptycyzm i podejrzenia, że jest to tylko posunięcie typowo medialne, mające na celu uspokojenie nastrojów po bandyckim napadzie na Flotyllę Wolności. Transportowane dobra do dziś nie trafiły do oczekujących mieszkańców Gazy a uczestnicy rejsu, obrabowani na pełnym morzu ze swych rzeczy osobistych i narzędzi pracy (kamery, aparaty etc) nie mogą doczekać się ich zwrotu.
Nie chciałbym jednak zajmować się dziś udowadnianiem bezprecedensowej winy „najmoralniejszej armii świata” bo ta nie budzi najmniejszej wątpliwości. A coraz bardziej nieudolne i nerwowe działania izraelskiej hasbary, tego orwellowskiego „ministerstwa prawdy” nie przynoszą żadnego zamierzonego skutku. Jeśli już, to przeciwne do zamierzonego.
Prezydent Autonomii, Mahmoud Abbas, zaapelował do przywódców światowych o naciski na Izrael w celu całkowitego zlikwidowania blokady Strefy Gazy. W tym samym jednak czasie libańskie i irańskie grupy planują następne rejsy z pomocą humanitarną mające na celu przełamanie blokady.
Te dwa różne podejścia do kwestii zniesienia blokady są przykładem na to, jak można walczyć z bezprawnym, nadużywającym siły militarnej reżimem. Reżimem nie posiadającym żadnej legitymacji nie tylko do gnębienia ludności palestyńskiej (bo tej nie ma nikt uznający jakiekolwiek standardy ludzkiej koegzystencji) ale nawet do obecności w Palestynie. I nie należy tu mylić prawa Żydów do osiedlania się w Ziemi Świętej, bo prawa tego nie neguje nikt na świecie, z bezprawnością – historyczną, polityczną i urągającą wszelkim ludzkim kodeksom moralnym próbą budowy państwa rasistowskiego.
Jeśli syjoniści tak bardzo pragną swojego, odrębnego państwa to czemu nie dogadają się na przykład z rządem Australii i nie zakupią jakiegoś miliona km kwadratowych, ogrodzą ogromnym murem i żyją sobie spokojnie w całkowitej separacji od reszty ludzkości? Potrafia przecież przerabiać pustynię w kwitnący raj.
Prowadzi się negocjacje z Izraelem i prosi się mocarstwa zachodnie o wywieranie nacisków by ten zaczął przestrzegać norm prawa międzynarodowego. To przypadek wyjątkowy w nowożytnej historii. Nie istnieje żaden znany mi przypadek takiej pobłażliwości wobec jakiegokolwiek tworu państwowego zachowującego się w ten sposób. Ale może w tym konkretnym przypadku wchodzą w grę inne, ważniejsze motywy takiej bezkarności?
Inni nie chcą jednak czekać na pomoc, która z pewnością nie nadejdzie i sami gotowi są wyzwać bezprawny reżim. Nawet za cenę śmierci, ran czy poniewierki w izraelskich kazamatach.
W ostatnich latach podjęto szereg prób pokojowego przerwania blokady drogą morską i jak wynika z tych doświadczeń, jest to najskuteczniejszy sposób na wymuszenie zmiany polityki Izraela.
Jasne, blokada ciągle istnieje ale pozycja polityczna i racje „moralne” którymi podpiera się Izrael topnieją jak lodowce na Grenlandii. Do coraz większej grupy ludzi na świecie dociera prawda, możliwa do kolportowania dzięki (jeszcze) wolnej Sieci. Coraz bardziej nieudolna propaganda Izraela obnaża raz za razem swoja podłość, kłamstwa i produkowanie fałszywek-agitek mających poprawić wizerunek medialny. Bo jak długo można „kreować” fakty i „drukować” rzeczywistość?
Izrael już przygotowuje następne akty agresji, które wystawią na ciężką próbę cierpliwość nie tylko Palestyńczyków ale także ludność arabska całego regionu. O Turcji i Iranie nie wspominając.
Rząd Netanyahu ma zamiar zburzyć kilkadziesiąt domów we wschodnie, arabskiej części Jerozolimy by zbudować jakaś nową strukturę turystyczną. Ponadto zatwierdzony jest już plan budowy w tej części miasta ponad 600 mieszkań dla osadników (czyt. kolonistów) żydowskich.
Izrael nie zmienia swojej agresywnej polityki ani o jotę. Jakiekolwiek działania są czysto fasadowe i nic nie znaczące.
To co jednak jest najbardziej istotne to wyraźna zmiana świadomości w opinii arabskiej i szerzej – światowej. Istnieje już mocne przekonanie, że kryminalne ekscesy syjonizmu – kolonializm, dyskryminacje, stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, rasizm, oblężenie i wywłaszczenia, masowe więzienie przeciwników wreszcie bandyckie napady na pełnym morzu mogą być lepiej zwalczane jeśli używa się tych samych strategii, które doprowadziły już w przeszłości do upadku rasizmu w USA i RPA. Ruch obrony praw człowieka doprowadził do zmiany segregacji rasowej w Stanach (paradoksalnie to ADL, żydowska organizacja, miała ogromny udział w emancypacji Afroamerykanów). Bojkot i działalność ruchów społecznych przyczyniła się także do upadku aparheidu w RPA.
Problem rasizmu nie dotyczy tylko stosunków między syjonistami a goim. Jest także wewnętrznym problemem żydowskim w samym Izraelu. To może być jeden z czynników, które spowodują „implozję reżimu syjonistycznego”, o której wspominał prezydent Iranu, mówiąc o zniknięciu Izraela z politycznej mapy świata.
Można odnieść uzasadnione wrażenie, że statki próbujące przerwać oblężenie Gazy przejdą do historii jako kluczowe elementy walki o sprawiedliwość w Palestynie. Sprawiedliwość, która pozwoli Arabom, Żydom i Chrześcijanom żyć w harmonii i cieszyć się równymi prawami.
Izrael jest jednak absolutnie zdecydowany kontynuować brudną walkę, atakować konwoje z pomocą humanitarną i zabijać niewinnych aktywistów.
A co się stanie, jeśli następnym statkiem popłyną sami duchowni chrześcijańscy, z Biblią w ręku recytując wersy nawołujące do miłości, przebaczenia i boskiego przykazania pomocy potrzebującym?
Co zrobi Izrael jeśli na następnym statku znajdą się wyłącznie nauczyciele wiozący kredki i cukierki dla dzieci?
Albo same pielęgniarki z mlekiem w proszku i pieluchami dla dzieci w Gazie?
Nastąpiła ogromna zmiana w Gazie, zmienił się stosunek między kolonizatorem i kolonizowanym. Gdy kolonizowany nie odczuwa już strachu przed oprawcą to siła zastraszania znika, wyparowuje. Przyrodzone każdej istocie ludzkiej prawo do godności i wolności jest silniejsze niż największe i najbrutalniejsze armie świata. Także ta „najmoralniejsza”.
W każdej walce o wyzwolenie spod okupacji, kolonializmu, rasizmu przychodzi moment gdy punkt krytyczny zostaje przekroczony i bariera strachu zostaje przełamana. Tu dzieje się to na oczach wszystkich.
- SpiritoLibero - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz